czwartek, 28 lutego 2013

Rozdział XXXVI

     Zabawa trwała w najlepsze. Nie piłam dużo. Dzieci miały uszykowany pokój do spania i po północy wszystkie grzecznie spały. Tańczyłam chyba z każdym, zmęczona usiadłam na kanapie. Obok mnie usiadł Bartek Kurek.
-Jak się bawisz?- zapytał.
-Świetnie. Takiego sylwestra jeszcze nigdy nie przeżyłam.
-Zbyszek nie wspominał nam, że ma narzeczoną. Wasz syn ma parę miesięcy, więc podczas kadry mógł nam powiedzieć.
-Kadra to był czas, gdy się rozstaliśmy- spuściłam głowę.
Kiwnął głową. Byłam mu wdzięczna, że nie drążył tematu. Nie miałam siły o tym opowiadać.
-Mogę prosić?- Bartek wstał i podał mi rękę.
Uśmiechnięta wstałam, ale mina mi zrzedła, gdy Igła puścił wolną piosenkę. Kuraś się uśmiechnął, przytulił mnie i powoli tańczyliśmy. Dziwnie się czułam, ale przyjemnie było. Miało to tylko jeden minus. Bartek był dużo wyższy ode mnie i musiało to wyglądać śmiesznie. Po dłuższej chwili, gdy piosenka się kończyła poczułam rękę na ramieniu.
-Ej Kurek, bo pomyśle, że mi narzeczoną podrywasz- powiedział ZB9.
-Ja? No coś ty, ja jej tylko dotrzymałem towarzystwa- mrugnął do mnie.
Uśmiechnęłam się i poszłam tańczyć z Zibim. O 3 uznałam, że przydałoby się wracać do domu.
-Zbyszek wracamy?
-Już, już tylko się pożegnam.
-Dobra, a ja pójdę po Piotrusia.
Delikatnie podniosłam synka, który spał. Gdy zeszłam na dół Pit do mnie przybiegł.
-Daj mi jeszcze przez chwile potrzymać chrześniaka- zrobił błagalne oczka.
Ponieważ musiałam się ubrać podałam mu dziecko.
-Chwila, chwila- Kubiak podszedł do mnie i Zbyszka, a za nim siatkarze z kadry, których dziś poznałam- Pit jest jego chrzestnym?
-Owszem- powiedział Zibi.
-Ale dlaczego on?- Misiek nie dawał za wygraną.
-Mnie przy chrzcinach nie było- Zbyszek skapitulował- Monia wybrała chrzestnego.
-Dzięki kochanie bardzo miło z twojej strony- wystawiłam mu język- Bo tak zdecydowałam. Przyjechał do mnie, gdy urodziłam, poza tym lubię go i chciałam żeby został chrzestnym- ucięłam.
Wzięłam synka od Piotrka, pożegnałam się ze wszystkimi i ze Zbyszkiem wyszliśmy. Taksówka już czekała. W drodze do domu żadne z nas się nie odezwało. Gdy dotarliśmy położyłam synka spać, a potem poszłam się przebrać. W sypialni czekam na mnie Zbyszek w samych bokserkach. Wzięłam piżamę i chciałam iść do łazienki, ale poczułam ręce na biodrach, które ciągnęły mnie na łóżko.
-Zbyszek nie- powiedziałam.
-Co, ale czemu?- zrobił błagalne oczy.
-Ja wybierałam chrzestnego, ale mogłeś mi pomóc.
-Przepraszam, ale powiedziałem prawdę.
-A może ty byś kogoś innego wybrał?
-Hmmm chyba nie- uśmiechnął się.
-A Michał?- zdziwiłam się.
-Będzie chrzestnym kolejnego dziecka- uśmiechnął się do mnie.
-Słucham? Jakiego kolejnego?
-No chyba nie myślałaś, że skończymy na jednym- zaśmiał się.
-Wariat- powiedziałam i uciekłam do łazienki.
Próbował mnie gonić, ale szybko zamknęłam drzwi. Po kąpieli wyszłam i udałam się do sypialni. ZB9 spał. Położyłam się obok niego i go pocałowałam w usta. Zanim się obejrzałam leżał na mnie i całował. Udało mi się na chwilę oderwać od niego.
-No wiesz co. Tak perfidnie udawać, że się śpi- zaśmiałam się.
-Chyba nie sądziłaś, że ci odpuszczę- uśmiechnął się- Musimy się brać za drugą latorośl.
-A nie powinieneś najpierw spytać mnie o zdanie?
-Kochanie robimy kolejne dziecko?- zaśmiał się.
-Wariat- zaśmiałam się.
Poddałam się jego pieszczotom. Szybko zdjął ze mnie piżamę i swoje bokserki. Po cudownym rozpoczęciu nowego roku zasnęliśmy wtuleni w siebie.


Komentujcie proszę. Lepiej się pisze, gdy się wie, że się ma dla kogo.

1 komentarz: