czwartek, 31 stycznia 2013

Rozdział IV

     Monika wyszła z Piotrkiem, a ja musiałem iść do szatni. Spóźniłem się, mogłem od razu po meczu zaproponować, że odwiozę ją do domu. Zły siedziałem w szatni. Zostałem w niej tylko z Igłą.
-Gadaj co się dzieje.-usłyszałem głos Krzyśka.
-Pit odwozi Monikę do domu, a wiesz że ja chciałem to zrobić. Spodobała mi się od samego początku. Chyba się w niej zakochałem.
-Chłopie to na co czekasz dzwoń do niej umów się gdzieś.- Igła się ożywił.
-Chyba tak zrobię, a teraz leć, bo widzę, że już cię do domu niesie. Do jutra.
-No do jutra siema.
Od razu wybrałem jej numer, ale nie odebrała. Dzwoniłem z 10 razy, wysłałem wiadomość, ale zero odzewu. Postanowiłem zadzwonić do Pita.
-Już się za mną stęskniłeś- usłyszałem.
-Nie żartuj sobie odwiozłeś Monikę do domu?
-Jasne, bardzo fajny ma dom. Czemu pytasz?
-Bo już kilka razy do niej dzwoniłem i nie odbiera. Myślałem, że coś się stało.
-Ja nic nie wiem odwiozłem ją i jadę do siebie.- ton jego głosu zmienił się na zakłopotany.
-Pit znam cię co wiesz?- spytałem się zirytowany.
-Zbyszek sorry naprawdę, ale powiedziałem jej, że ci się podoba.
-Co zrobiłeś?! Pit prosiłem cię ale trudno jak zareagowała?
-Powiedziała, że ma chłopaka w Krakowie i, że nie powinna więcej na nasze treningi przyjeżdżać.
-Podaj mi jej adres.
Jak tylko Piotrek mi go podał wziąłem torbę i szybko pojechałem do niej.

Monika:

Zaraz po tym jak Piotrek wyszedł do domu wrócił Dawid.
-Cześć „siostra” jak było?
-Dobrze, Dawid jadę do Krakowa.
-Co?Po co?- zapytał zdziwiony.
-Musze się zobaczyć z Michałem. Piotrek powiedział mi, że spodobałam się Zbyszkowi.
-Dobra czekaj zawiozę cię.
-Nie trzeba za dwie godziny mam pociąg. Odwieź mnie tylko na dworzec.
-Dobra jak chcesz.- podszedł do mnie i przytulił- pomogę ci się spakować.
Poszliśmy do mojego pokoju. Po 10 minutach byłam już spakowana. Nagle zadzwonił dzwonek.
-Otworzysz?- zapytałam.
-Jasne.
Po chwili do pokoju wszedł Zibi a za nim stał Dawid.
-To ja was zostawię.-powiedział i wyszedł.
Przez chwilę Zbyszek popatrzył mi w oczy, jednak szybko spuściłam wzrok. Nie chciałam utrzymywać z nim kontaktu wzrokowego. Bartman popatrzył na moją torbę, potem znów na mnie.
-Wyjeżdżasz- to nie było pytanie.
-Tak jadę do chłopaka, do Krakowa.-powiedziałam nie patrząc na niego.
-Przeze mnie.
-Nie ja po prostu muszę sobie wszystko poukładać. Przepraszam, ale muszę już jechać na pociąg.
Zeszliśmy na dół. ZB9 chciał wziąć moją torbę, ale mu nie pozwoliłam. Zbyszek odjechał swoim białym audi. Dlaczego chciałam go zatrzymać? Z zamyślenia wyrwał mnie głos Dawida.
-Jedziemy na szybki obiad do MC, a potem odwiozę cię?
-Jasne.
Na dworcu długo mnie przytulał.
-Zadzwoń jak będziesz wracała to wyjdę po ciebie na dworzec.
-Dziękuje. Zawsze przy mnie jesteś.- pocałowałam go w policzek.
-I zawsze przy tobie będę- pocałował mnie w czoło- idź już, bo ci pociąg odjedzie pa.
-Pa- uśmiechnęłam się do niego i wsiadłam do pociągu.

Podróż dość szybko mi minęła. Wzięłam taksówkę i jakieś 15 minut później stałam już przed drzwiami mieszkania Michała. Zadzwoniłam dzwonkiem otworzył mi Kuba, współlokator mojego chłopaka.
-Monia co tu robisz?-wydawał się zdenerwowany.
-Przyjechałam do Michała, chciałam mu zrobić niespodziankę, a ty się nawet ze mną nie przywitałeś.
Przytuliłam Kubę i weszłam do mieszkania. Kierowałam się do pokoju Michała. Nagle Jakub złapał mnie za rękę.
-Chcesz coś do picia?-zapytał.
-Nie, dzięki.- wyrwałam się z uścisku i weszłam do pokoju, ale tego co tam zobaczyłam w życiu się nie spodziewałam.

środa, 30 stycznia 2013

Rozdział III

-Cześć Monia-usłyszałam głos Pita.
-O cześć Pit-uśmiechnęłam się do niego.
-Słyszałem, że będziesz dziś z nami grać.-powiedział uśmiechnięty.
-Tak chociaż boję się, że się skompromituje.
-No coś ty fajnie będzie, nikt się nie będzie z ciebie śmiał, a jeśli ktoś zacznie to dam mu piłką-powiedział rozbawiony.
Nastrój środkowego udzielił mi się. Idąc na sale cały czas mnie rozśmieszał.
-Pit czekaj. Gdzie ja mam się przebrać?
-Jak to gdzie w szatni z nami.
-Chyba żartujesz!
-Nie czemu?-powiedział zadowolony-Na razie jestem tylko ja więc się pośpieszmy to przebierzesz się zanim reszta przyjdzie.
Poszliśmy do szatni. Faktycznie nikogo jeszcze nie było. Przebrałam się najszybciej jak mogłam, bo czułam, że Piotrek cały czas na mnie patrzy.
-Nie zła koszulka. W co grałaś?-zapytał zaciekawiony.
-Jak to w co? W siatkówkę od 10 roku życia- zaczęłam się śmiać.
-Na jakiej pozycji?
-Przyjmująca lub atakująca, ale częściej na ataku.
-Uuu myślałem, że środkową byłaś.-zrobił smutną minę, ale zaraz zaczął się śmiać- Czemu ja się dziwie nawet numer pasuje do twojej pozycji.
Na plecach widniała u mnie duża 9. Zaczęliśmy się śmiać. Nagle drzwi otworzyły się i zobaczyłam w nich całą drużynę na czele z Igłą. Nie było tylko Jochena, bo wziął dziś wolne.
-A wy już przebrani? Ale wam się spieszy na boisko.-powiedział roześmiany libero.
Wszyscy po kolei się ze mną przywitali. Zbyszek usiadł po mojej lewej stronie, bo prawa była już zajęta przez Piotrka.
-To w jakich składach gramy?-zapytałam zaciekawiona.
-Ja, ty, Nikola, Alek, Maciek, Igła, Kosa.-odpowiedział mi Piter.
-Hola, hola daj na wstrzymanie. Nie macie atakującego więc ja idę do was.-powiedział uśmiechnięty Zibi.
-Ależ mamy.-powiedział Pit i wszyscy zaczęli się śmiać z mini Bartmana- Monia gra na ataku.
Wszyscy spojrzeli na mnie.
-Nie widzicie że dziewczyna ma nawet strój siatkarski. Grała w swojej drużynie na ataku- pośpieszył z wyjaśnieniami Piotrek.
Gdy wszyscy się przebrali wyszliśmy na halę.
Pierwszy set nie szedł po mojej myśli. Nie mogłam się zgrać z Maćkiem. Co chwila dostawałam piłkę za blisko siatki, lub za daleko. Jednak w tym momencie ucieszyłam się, że trener ćwiczył u nas skoczność. Przynajmniej dzięki temu wysoko skakałam i nie byłam na straconej pozycji. Wygraliśmy 26:24. W drugim secie już było dobrze. Dostawałam piłki na odpowiedniej wysokości i idealnie pod rękę. Moja drużyna wygrała 25:18, a potem 25:15.
-Ale wam dała w dupę!-zaczął się śmiać Igła, a zaraz reszta mojej drużyny do niego dołączyła.
-Hej na takim zasięgu nawet Pit nie łapie- zaczął się tłumaczyć ZB9.
Wszyscy leżeli na ziemi zmęczeni. Tylko ja stałam spokojnie.
-Coś słaba u was z kondycją- zaczęłam się śmiać.
-A gdzie ty sobie tak dobrą wyrobiłaś?-zapytał zdyszany Igła.
-Moje treningi trwały 3,5 godziny z czego 2 godziny to były ćwiczenia siłowe, szybkościowe i skocznościowe, więc jakoś mi się wyrobiła.- uśmiechnęłam się.
Korzystając z tego że wszyscy leżą na parkiecie poszłam się przebrać do szatni. Gdy ubierałam buty i miałam zaraz wychodzić do szatni weszli siatkarze.
-Poczekaj 10 minut to cię odwiozę- zaproponował Pit.
-Dzięki chętnie skorzystam, poczekam na korytarzu.
Na korytarzu spotkałam Zibiego. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Nie mówiłaś, że tak dobrze grasz. Następnym razem biorę cię do siebie, bo nie chcę więcej przegrać.
-Jasne. Idź się już przebieraj.
-Poczekaj to cię odwiozę.
-Miło z twojej strony, ale już Piotrek mnie odwozi.-mina Zibiego się zmieniła na poważną, trochę zasmuconą.
Nagle szatnia się otworzyła i wyszedł z niej Nowakowski.
-To jedziemy?- spojrzał na mnie.
-Jasne, to cześć Zibi.
-Do jutra Zbychu.
-No cześć-powiedział i wszedł do szatni.
Przy samochodzie Pit otworzył mi drzwi, a potem schował moją i jego torbę do bagażnika.
-Zibi nie miał zbyt wesołej miny jak wychodziliśmy. O czym rozmawialiście?
-O meczu potem powiedział że mnie do domu odwiezie, a ja mu powiedziałam, że już jadę z tobą.
-Właśnie musisz mi powiedzieć gdzie mieszkasz.-podałam mu adres i wyjechaliśmy spod hali.
-Zbychu cię bardzo polubił. Zresztą cała drużyna cię lubi, ale jemu się spodobałaś i to bardzo. Tylko mnie nie wydaj, że ci mówię.
-Nie wydam, ale Piotrek ja mam chłopaka w Krakowie. Chyba nie powinnam już przychodzić na treningi.
-Żartujesz? Musisz przychodzić. Nawet nie wiesz jak z tobą jest fajnie grać.
W tym momencie zadzwonił mi telefon. Na wyświetlaczu widniało zdjęcie Dawida. Szybko odebrałam.
-Cześć co jest?- zapytałam się.
-Cześć Monia pomyślałem, że przyjadę po ciebie, bo już będę wracał do domu.
-Miło ale ja już jestem w drodze. Piotrek Nowakowski mnie podwozi.
-A to spoko. Widzimy się w domu pa.
-Pa.

wtorek, 29 stycznia 2013

Rozdział II


-Cześć, Zbyszek-podałem jej rękę.
-Monika-uścisnęła ją.
-Lubisz siatkówkę?
-Bardzo-uśmiechnęła się.
-A który siatkarz jest według ciebie najprzystojniejszy?-usłyszałem głos Igły, który wchodził na sale i śmiech reszty drużyny.
Monia spuściła głowę i się uśmiechnęła.
-Piotrek-Pit podszedł do nas razem z innymi siatkarzami i się przedstawił.
-Monika.
-Ja jestem Grzesiek-wtrącił się Kosa.
Po nim reszta się przedstawiła. Potem przyszedł trener i musieliśmy trenować.

Monika:
Chłopaki miło mnie na treningu przywitali, jednak trener przyszedł i musieli trenować. Po chwili przyszedł Dawid. Podszedł do mnie, przytulił i pocałował w policzek. Zbyszek popatrzył w naszą stronę.
-Przepraszam, że tak długo zagadaliśmy się-zaczął się tłumaczyć.
-Nie ma sprawy.
Po treningu staliśmy przed podpromiem.
-To jedziemy na obiad i do domu?-spytał Dawid.
-Jasne.
Nagle zadzwonił mu telefon.
-Zaraz wracam.-powiedział i poszedł spokojnie porozmawiać.
Z hali wyszedł ZB9. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się i podszedł.
-Cześć, przyjdziesz jutro zobaczyć trening?
-Nie wiem, może.
-Może? Ty musisz przyjść inaczej sam cię tu przywiozę-uśmiechnął się.
-Dobra postaram się.-uśmiechnęłam się.
Zbyszek wyciągnął telefon.
-Podaj mi swój numer-powiedział uśmiechnięty.
Podałam po czym podszedł do nas Dawid. Przedstawiłam mu Zibiego, chwile pogadaliśmy, a potem pojechaliśmy z kuzynem na obiad.
Wieczorem gdy już się kładłam spać telefon mi zadzwonił. Spojrzałam na ekran. Nie znałam tego numeru ale odebrałam.
-Cześć piękna.-od razu poznałam głos.
-Cześć Zibi co tam?
-Chciałem się tylko upewnić, że jutro przyjdziesz.
-Postaram się przyjść.
-Może chciałabyś zagrać z nami?
-Chętnie, ale trener się zgodzi?
-Już ja go namówię.- powiedział zadowolony Zibi.- tylko weź jutro strój i buty do przebrania.
-Dobra.
-To do jutra, dobrej nocy.
-Dobranoc.-zapisałam sobie numer Zbyszka i poszłam spać.

Wstałam o 8 rano. Rzadko tak wcześnie wstaje gdy nie muszę. Dawid jeszcze spał. Postanowiłam zrobić mu śniadanie by się jakoś odwdzięczyć za to że mi pomaga. Wiem, że lubi omlety więc zabrałam się do pracy. Gdy już kończyłam usłyszałam, że mój „brat” schodzi na dół.
-Jakie zapachy.-wszedł do kuchni z uśmiechniętą miną.
-Chciałam ci umilić życie.-powiedziałam śmiejąc się.
-Jesteś cudowna.-podszedł i pocałował mnie w policzek.
Po śniadaniu zaczęłam zmywać.
-Dawid słuchaj Zibi zaprosił mnie dzisiaj na trening. Pójdziesz ze mną?
-Umówiłem się z Mateuszem na miasto, ale odwołam.
-Nie naprawdę nie musisz. Pójdę sama i tak już dużo dla mnie robisz.
-Monia jesteś dla mnie jak siostra. Zawsze wszystko robiliśmy razem: chodziliśmy na żużel, piłkę nożną, jeździliśmy na rowerach, czasem wyciągałaś mnie na siatkę. Nie mógłbym cię zostawić w takiej chwili.
-Dzięki jesteś kochany.-uśmiechnęłam się do niego, a potem poszłam przebrać.
Postawiłam na wygodę. Ubrałam krótkie spodenki jeansowe, biały top i trampki w biało-czarną kratkę. Do torby spakowałam swój strój jeszcze z liceum, w którym grałam w siatkówkę, nakolanniki i adidasy. Ubrana z torbą zeszłam na dół.
-Dawid ja wychodzę.-powiedziałam do kuzyna, który siedział przed telewizorem.
-Czekaj odwiozę cię.
-Dzięki jesteś super.
Po 15 minutach byłam już na hali. Nie wiedziałam gdzie mam się przebrać. Nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu.

 Hej! Zaczynam dopiero pisać bloga, więc chętnie przeczytam wasze opinie. Komentujcie i piszcie co wam się nie podoba, a co podoba. Mam nadzieję, że spodoba wam się opowiadanie. W miarę możliwości postaram się wrzucać codziennie nowy rozdział. Miłego czytania :)
 

Rozdział I



Wróciłam do domu. Pod drzwiami czekał na mnie kuzyn co mnie zdziwiło. Bez słowa podszedł i mnie przytulił. Gdy już pozwolił mi oddychać zobaczyłam, że ma ze sobą torbę.
-Dawid co się stało?-zapytałam
-Chyba nie myślałaś, że pozwolę ci teraz być samej. Rozmawiałem z rodzicami już dawno chciałem się wyprowadzić więc pomyślałam, że zamieszkam z tobą. O ile się zgodzisz.
Zamiast odpowiedzi przytuliłam go najmocniej jak umiałam, a potem pocałowałam w policzek.
-Czyli się zgadzasz?-zapytał wesoło.
-No jasne. Nawet nie wiesz jak się cieszę. Bałam się że sama sobie nie poradzę.

O 9 obudził mnie budzik. Zeszłam na dół i udałam się prosto do kuchni gdzie zwabił mnie zapach smażonych naleśników.
-Cześć mała. Wyspana?
-Dawid już dawno cię prosiłam nie mów do mnie mała!
-Dobra, dobra i tak zawsze będę tak do ciebie mówił.
-Miły jesteś.
-Mam na dziś propozycję dla ciebie.-zrobił się jakiś wesoły.
-Co wykombinowałeś- spytałam ciekawa.
-Jedziemy na podpromie.-powiedział zadowolony z siebie.
-Ale po co?-nie rozumiałam dlaczego chce tam jechać, przecież nie lubi podpromia, gdyż to teren resovii, a on tylko stali kibicuje.
-Niedługo sezon siatkarski się zaczyna więc już trenują, można pojechać zobaczyć.-spuścił głowę- znalazłem na biurku dwa karnety na ten sezon i pomyślałem, że gdybyś chciała to będę chodził na mecze z tobą. - popatrzyłam na niego zdziwiona- domyśliłem się że to karnet twojej mamy-wytłumaczył.
Chwile milczeliśmy. Uśmiechnęłam się do niego, wstałam i przytuliłam.
-Jesteś cudowny!-pocałowałam go w policzek.
-To w takim razie przestań mnie dusić, kończ śniadanie i potem zbieramy się na podpromie.-uśmiechną się, a ja pocałowałam go w policzek i usiadłam do śniadania.

O 11:50 byliśmy pod podpromiem czyli do treningu było jeszcze 10 minut. Poszliśmy w stronę wejścia ale nagle za plecami usłyszeliśmy wołania:”Dawid, Dawid!” Odwróciłam się i zobaczyłam kolegę kuzyna ze studiów-Mateusza.
-Czemu się nie odwracasz jak cię wołam?-zapytał wesoło-O cześć Monia-podszedł do mnie
i pocałował w policzek na przywitanie.
-Co tu robisz?-zapytał Dawid.
-Siostra ma urodziny w fantazji a mi się nie chce tam siedzieć więc wyszedłem i patrze, a tu idziesz.-uśmiechnął się.
-To może ja pójdę już na hale a wy porozmawiajcie. Jak skończycie to przyjdziesz.
-Dzięki-Dawid mnie przytulił i poszłam na hale.

Wchodząc na sale usłyszałam rozmowy. Na krzesełkach siedział Bartman z Igłą. Poszłam na trybuny i usiadłam kilka rzędów za nimi. Nawet mnie nie zauważyli. Oprócz zawodników i mnie na hali nikogo nie było. Nagle zadzwonił mi telefon. W jednej chwili ZB9 i Igła spojrzeli na mnie. Zibi spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech. Telefon nadal dzwonił. Szybko zerknęłam na wyświetlacz tracąc kontakt wzrokowy z atakującym. Na telefonie wyświetlało się zdjęcie Michała.
-Cześć kochanie-powiedziałam uśmiechając się, po tych słowach siatkarze odwrócili się.
-Cześć skarbie nie przeszkadzam ci?
-Nigdy mi nie przeszkadzasz.
-Nie powinienem wyjeżdżać. Zostawiłem cię w domu samą.-w jego głosie słyszałam smutek.
-Nie jestem sama. Dawid się do mnie przeprowadził.-zobaczyłam że głowa ZB9 drgnęła jakby chciał usłyszeć o czym rozmawiam.
-O mój „szwagier” z tobą mieszka?-zaczął się śmiać. Zawsze tak nazywa Dawida, gdyż jest dla mnie jak brat-to pozdrów go.
-Nie ma sprawy.
-Kochanie muszę kończyć wychodzę z Kubą na miasto.
-Tylko nie szalej za bardzo-zaśmiałam się.
-Ja szaleć? Kocham cię. Uważaj na siebie.
-Ja też cię kocham. Ty też uważaj. Pa.
-Pa skarbie.-powiedział i się rozłączył

Zbyszek:
Siedziałem na hali i gadałem z Igłą. Nagle usłyszeliśmy telefon i w jednej chwili się odwróciliśmy. Zobaczyłem najładniejszą dziewczynę jaką widziałem. Złapałem z nią kontakt wzrokowy, ale tylko na chwilę, bo musiała odebrać komórkę. Gdy nazwała swojego rozmówcę „kochanie” odwróciliśmy się, ale przysłuchiwałem się jej rozmowie. Domyśliłem się,że rozmawia ze swoim chłopakiem i mieszka z jakimś Dawidem.
-Zaraz wracam muszę do klopa.
-Co?-zapytałam zdezorientowany.
-Ziemia do Bartmana!-Igła zaczął się śmiać- skupiłbyś się na tym co do ciebie mówię a nie przyglądaniu się dziewczynie.
Spojrzałem na nią. Spuściła głowę i zarumieniła się. Tak słodko przy tym wyglądała. Krzysiek wyszedł, a ja podszedłem do niej i usiadłem obok.

Prolog



    Ciężko czasem podjąć decyzję. Cały czas zastanawiałam się czy wybrałam właściwe rozwiązanie, czy rozważyłam wszystkie inne możliwości i wybrałam najwłaściwszą. Długo się zastanawiałam zanim podjęłam decyzje o pozostaniu w Rzeszowie. Chciałam wyjechać do Krakowa, studiować tam, być blisko chłopaka. Nie wiedziałam jak potoczy się teraz moje życie. Miałam wszystko zaplanowane i musiałam zacząć planować od nowa. Wszystko przez wypadek, w którym zginęli moi rodzice i brat. Nie umiałam się po tym pozbierać, a tym bardziej opuścić miejsca, w którym tyle lat z nimi mieszkałam. Michał- mój chłopak niestety tego nie rozumiał.
-Powinnaś zostawić to wszystko, będziesz cierpieć, bo wszystko będzie ci o nich przypominać!-starał się mnie przekonać.
-Nie rozumiesz ja muszę zostać! Nie umiem tego zostawić, nie teraz. Chcę, żeby wszystko mi o nich przypominało, nie chcę ich zapomnieć- ciągle mu tłumaczyłam.
Po wielu kłótniach chyba w końcu zrozumiał. Niedługo musiał wracać do Krakowa. Odprowadziłam go na dworzec, by móc się z nim pożegnać.
-Pisz do mnie codziennie, dzwoń kiedy będziesz mieć czas. Nawet nie wiesz jak mi będzie ciebie brakować.
-Mi ciebie też-popatrzyłam mu w oczy-Kocham cię.
-Ja też cię kocham-namiętnie mnie pocałował.
Wsiadł do pociągu i odjechał, a ja musiałam radzić sobie od tej chwili sama.