poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział XVI

       Rozpakowywałam wszystkie rzeczy w mieszkaniu Sebastiana. Niewiele mi już tego zostało. Gdy w końcu skończyłam usłyszałam, że mój narzeczony wrócił z treningu. Podeszłam do niego i go pocałowałam.
-Cześć kochanie- uśmiechnął się.
-Cześć.
-Pomóc ci rozpakowywać rzeczy?- zaoferował się.
-Nie, już skończyłam, więc mamy dużo czasu dla siebie.
-I to mi się podoba.
Usiedliśmy w salonie i włączyliśmy telewizję. Wtuliłam się w chłopaka. Czułam się przy nim szczęśliwa.
-Może wyjdziemy gdzieś?- zaproponował.
-A gdzie?
-Na kolację.
-Jasne. Idę się przygotować- pocałowałam go.
Wtedy usłyszałam dzwonek. Spojrzałam na Sebastiana, ale wzruszył tylko ramionami. Poszłam otworzyć. W drzwiach stała Jessica.
-Cześć Maja.
-Cześć. Co tu robisz?
-Przyszłam się z tobą spotkać. Chcę pogadać. Mogę wejść?
-Jasne, wchodź- wpuściłam ją.
Usiadłyśmy razem z kuchni. Zrobiłam nam herbatę i postawiłam na stoliku ciasteczka, którymi Sebastian napełnił szafki przed moją przeprowadzką, bo uznał, że musi być przygotowany na wszystkie moje zachcianki.
-O czym chciałaś pogadać?- spytałam.
-Piotrek mi powiedział, że zaręczyliście się z Sebą. To prawda?
-Tak- uśmiechnęłam się.
-Czemu muszę się takich rzeczy dowiadywać przez pośredników? Najlepszej przyjaciółce nie powiedziałaś- udała, że się obraża.
-Oj przepraszam- przytuliłam ją- Wybaczysz?
-No nie wiem.
-Na ciężarną nie wolno się gniewać- uśmiechnęłam się.
-To nie fair.
-Możliwe, ale taka prawda.
-Niech ci będzie. To teraz mów. Wybraliście już jakieś imię dla dziecka?- była ciekawa.
-Ostatnio rodzice też mnie o to pytali- westchnęłam- Jeszcze nie rozmawialiśmy o tym z Sebą, ale chyba faktycznie już powinniśmy.
-No najwyższa pora.
Rozmawiałam z przyjaciółką o mojej przeprowadzce, o jej ślubie i wieli innych rzeczach. Wtedy do kuchni wszedł Ignaczak.
-Cześć Jess- przywitał się z dziewczyną- Maja mieliśmy wyjść.
-O jejku zapomniałam- podeszłam do narzeczonego i zarzuciłam mu ręce na szyję- Wyjdziemy jutro dobrze?
-Jasne-uśmiechnął się i pocałował mnie.
-Oooo jak słodko. To ja was zostawiam.
Pożegnaliśmy się z Jessicą, a potem usiedliśmy razem w salonie. Wtuliłam się w Sebastiana, a on kreślił mi kółka na ramieniu.
-Seba?
-Tak?
-A jak damy na imię dziecku?
Widziałam, że zaskoczyłam go tym pytaniem. Podrapał się po głowie i spojrzał na mnie. Wiedziałam, że się zastanawia.
-Seba?
-Zaraz coś zaproponuję. Dla chłopca może … Emil?
-Emil?- zdziwiłam się- Nie.
-To może Fabian- ożywił się.
-Fabian- powtórzyłam- Podoba mi się.
-Ok to skoro ja dla chłopca wymyśliłem to ty wymyślasz dla dziewczynki- powiedział zadowolony z siebie.
-No dobra- zastanowiłam się chwilkę- Może …. Kasia?
-Takie popularne? Nie.
-Dobra, dobra. Daj mi chwilę. Może … Alicja.
-Nie- pokręcił głową.
-Patrycja.
-Nie.
-Karolina.
-Nie.
-A tobie się w ogóle jakieś imię podoba?- spytałam.
-Jakieś mi się spodoba.
Zaczęliśmy się kłócić o imię dla dziewczynki. Nie była to oczywiście taka prawdziwa kłótnia, bo cały czas się śmialiśmy.
-Milena- rzuciłam.
-Milena?- zastanawiał się chwilę nad tym- W sumie ładnie. Milena Ignaczak. Mi się podoba. A na drugie?
-Agata.
-Milena Agata Ignaczak. Pięknie.
-Ej. Ty nie wymyśliłeś drugiego imienia dla chłopca- zauważyłam.
-Eeee … po co? Pewnie i tak będzie dziewczynka.
-No już dawaj.
I zaczęliśmy się kłócić od nowa. Sebastian rzucał co chwilę kolejne imiona bez zastanowienia, a ja je odrzucałam.
-Będzie Krzysiek po dziadku i koniec!- powiedział w końcu.
-Może być- zaśmiałam się.
-Czyli tę sprawę w końcu mamy załatwioną. A teraz chodź pod prysznic.
-Razem?
-No jasne- uśmiechnął się cwaniacko.
-No dobra.
Po cudownej, wspólnej kąpieli położyliśmy się. Seba objął mnie i położył mi dłoń na lekko zaokrąglonym brzuchu.
-Rośnie nasze maleństwo- powiedział zadowolony.
-Tak, a ja niedługo będę wyglądać jak beczka.
-Ale moja beczka.
-Miły jesteś- powiedziałam z sarkazmem.
-Wiem.
Pocałował mnie i wtuleni zasnęliśmy. Następnego dnia obudziłam się pierwsza i poszłam zrobić śniadanie. Gdy kroiłam pomidory poczułam ręce na biodrach. Seba pociągnął mnie do siebie przez co nóż zjechał mi na rękę i się zraniłam.
-Seba!- krzyknęłam.
-O matko. Przepraszam.
Włożyłam rękę pod wodę, która momentalnie zabarwiła się na czerwono. Ignaczak stał obok i patrzył na to zdenerwowany.
-Może zawieźć cię do szpitala?- zasugerował- Mocno się dźgnęłaś.
-Okej, jedźmy. 

Wiem, że zawaliłam. Jakoś nie miałam motywacji do pisania tego rozdziału co było spowodowane tylko jednym komentarzem pod ostatnim postem. No dobrze skoro mam wakacje to jakoś spróbuję dodawać tu częściej rozdziały. Komentujcie :)