wtorek, 21 stycznia 2014

Rozdział XI

         Poszliśmy z Mateuszem do kawiarni. Bardzo dobrze nam się rozmawiało. Przy nim zapominałam o problemach.
-To co napijesz się kawy?
-Nie, dzięki. Wolę sok i … szarlotkę.
Zamówił to o co go prosiłam, a sam wziął kawę i sernik. Patrzył na mnie podejrzliwie. Wiedziałam, że będę musiała mu kiedyś powiedzieć o swojej ciąży. W końcu nie mogłam długo tego ukrywać, bo się po prostu nie da.
-Muszę ci coś powiedzieć.
-Tak?
-To jest delikatna sprawa. Nie chciałam ci wcześniej mówić, ale chyba już czas. Pamiętasz chłopaka, który podszedł do mnie pod szkołą?
-Tak. Sebastian Ignaczak, libero Resovii.
-To mój były.
Widziałam, że tym go zaskoczyłam. Nie wiedział co jeszcze mam mu do powiedzenia. Wzięłam głęboki oddech.
-Zostawiłam go niedawno, gdy powiedział mi, że chce podpisać kontrakt w Rosji.
-Bałaś się związku na odległość.
-Nie- po moim policzku spłynęła łza- Nie wiesz najważniejszego. Ja … jestem w ciąży.
-W ciąży? Ale … czemu nie powiedziałaś wcześniej?
-A co by to zmieniło? Pewnie nie chciałbyś się wtedy ze mną przyjaźnić prawda? Powiedz prawdę.
-No coś ty. Bardzo cię lubię i pomogę ci jak tylko będę mógł. Będziesz miała dzidziusia- uśmiechnął się.
-Tak- też się uśmiechnęłam.
Spędziliśmy miło dzień. Cieszyłam się, że powiedziałam mu wszystko. Gdy zjedliśmy ciastka poszliśmy na spacer.
-Maja, a który to miesiąc?- spytał.
-Drugi. Będę musiała iść niedługo do ginekologa.
-Kiedy dokładnie?
-Za tydzień, we wtorek. Nie będzie mnie wtedy w szkole, bo wizytę mam przed południem.
-Może pójdę z tobą?- zaproponował.
-Nie trzeba. Nie możesz zawalać szkoły.
-Oj weź. To tylko jeden dzień. No chyba, że chcesz iść z ojcem dziecka- zmarszczył brwi- Ja zrozumiem.
-Nie chcę mieć z Sebą nic do czynienia. Niech jedzie do tej swojej Rosji i zostawi mnie w spokoju.
Więcej nic nie mówił. Odprowadził mnie do domu.
-Miło spędza się z tobą czas. Może kiedyś to powtórzymy?- zaproponował.
-Pewnie.
-To ja lecę. Pa- pocałował mnie w policzek i poszedł.
Rozebrałam się, a potem zamknęłam w swoim pokoju. Zaczęłam czytać lekturę. Wciągnęła mnie. Gdy byłam w połowie usłyszałam telefon. Nie patrząc kto dzwoni odebrałam.
-Halo?
-Maja- to był Sebastian.
-Czego jeszcze chcesz?
-Spotkaj się ze mną. Proszę.
-Jestem zmęczona. Niedawno wróciłam do domu.
-Gdzie byłaś?
-To już chyba nie jest twoja sprawa.
-Jest, bo nosisz moje dziecko i nadal cię kocham.
-Przestań- po moim policzku poleciały łzy.
Rozłączyłam się i rzuciłam telefon na łóżku. Po chwili Ignaczak znów zadzwonił. Odrzuciłam połączenie. Jednak komórka znów się rozdzwoniła.
-Czego jeszcze chcesz?- nie wytrzymałam.
-Uuu coś się stało?- to był Mateusz.
-Przepraszam myślałam, że to … ktoś inny.
-Chyba domyślam się kto, ale nie musisz nic mówić. Może spotkamy się jutro?
-Dopiero co się widzieliśmy.
-Tak, ale lubię spędzać z tobą czas. To co? Może pójdziemy do kina?
-Jasne, czemu nie.
-Będę po ciebie o 17.
-Będę czekała.
Rozłączyłam się i wróciłam do książki. Po 10 minutach zawołał mnie ojciec. Jechali z mamą do sklepu i pytali czy mi czegoś nie trzeba.
-Weźcie mi śliwki w czekoladzie i jogurt brzoskwiniowy.
-Widzę, że zaczynają się zachcianki ciążowe- tato uśmiechnął się i razem z mamą pojechali.
Zamknęłam za nimi drzwi i poszłam do kuchni. Znalazłam w zamrażarce lody waniliowe. Wzięłam łyżkę i usiadłam z nimi przed telewizorem. Akurat leciała jakaś komedia romantyczna. Po chwili usłyszałam dzwonek. Poszłam otworzyć.
-Majka.
To był Sebastian. Bez pozwolenie wszedł do domu. Zamknęłam drzwi i poszłam za nim. Nie rozumiałem co on tu robi.
-Po co przyjechałeś?
-Nie odbierasz moich telefonów.
-Bo nie chcę z tobą gadać.
-Teraz będziesz musiała. Nie zrezygnuję z ciebie. Kocham cię, będziemy mieli dziecko. Proszę daj mi drugą szansę.
-Nie umiem. Boję się, że za chwilę usłyszę, że jednak jedziesz do tej Rosji.
-Nie pojadę. Zostanę w Rzeszowie z tobą i naszym dzieckiem.
-Seba naprawdę to nie ma sensu.
-To przez tego twojego nowego kolegę?
-Mateusza? Coś ty. Tylko się przyjaźnimy.
-Jasne i dlatego Michał uważa, że przez niego nie wrócisz do mnie.
-Co?
Zaczęłam się zastanawiać skąd to mu się wzięło. Tylko raz widział mnie z Mateuszem. Byliśmy wtedy sami w domu, w moim pokoju … No i wszystko jasne.
-Seba posłuchaj mnie uważnie. Ja nic nie czuję do Mateusza. Spotykamy się często, ale jesteśmy tylko przyjaciółmi.
-Więc jest szansa, że my … - wziął mnie za rękę.
Spojrzałam mu w oczy. Tak bardzo chciałam znów z nim być, ale nie mogłam. Musiałam mieć pewność, że mnie nie zostawi, że nie wyjedzie z Rzeszowa, by grać w innej lidze.
-Może kiedyś.
Wyciągnęłam rękę z jego uścisku.
-Na razie mogę zaproponować ci przyjaźń.
Widziałam, że był zawiedziony, ale po prostu nie umiałam inaczej. Podałam mu dłoń. Uścisnął ją, a potem przyciągnął mnie do siebie i przytulił.
-Przyjaciele mogą się przytulać- szepnął.
Westchnąłem i wtuliłam się w niego. Dość długo nie chciał mnie puścić. W końcu wyswobodziłam się z jego objęć.
-Pooglądasz ze mną telewizję?
-Jasne.
Usiedliśmy w salonie na kanapie. W pewnym momencie Sebastian objął mnie. Nie broniłam się. Film dobiegał już końca. Jak to w komediach romantycznych para po wielu przeciwnościach pogodziła się i żyła długo i szczęśliwie. Odwróciłam twarz do Seby. Po chwili poczułam jego usta na swoich.

Tak więc jest 11 rozdział :D Komentujcie ;)