-Cześć Monia-usłyszałam
głos Pita.
-O cześć
Pit-uśmiechnęłam się do niego.
-Słyszałem, że
będziesz dziś z nami grać.-powiedział uśmiechnięty.
-Tak chociaż boję się,
że się skompromituje.
-No coś ty fajnie
będzie, nikt się nie będzie z ciebie śmiał, a jeśli ktoś
zacznie to dam mu piłką-powiedział rozbawiony.
Nastrój środkowego
udzielił mi się. Idąc na sale cały czas mnie rozśmieszał.
-Pit czekaj. Gdzie ja mam
się przebrać?
-Jak to gdzie w szatni z
nami.
-Chyba żartujesz!
-Nie czemu?-powiedział
zadowolony-Na razie jestem tylko ja więc się pośpieszmy to
przebierzesz się zanim reszta przyjdzie.
Poszliśmy do szatni.
Faktycznie nikogo jeszcze nie było. Przebrałam się najszybciej jak
mogłam, bo czułam, że Piotrek cały czas na mnie patrzy.
-Nie zła koszulka. W co
grałaś?-zapytał zaciekawiony.
-Jak to w co? W siatkówkę
od 10 roku życia- zaczęłam się śmiać.
-Na jakiej pozycji?
-Przyjmująca lub
atakująca, ale częściej na ataku.
-Uuu myślałem, że
środkową byłaś.-zrobił smutną minę, ale zaraz zaczął się
śmiać- Czemu ja się dziwie nawet numer pasuje do twojej pozycji.
Na plecach widniała u
mnie duża 9. Zaczęliśmy się śmiać. Nagle drzwi otworzyły się
i zobaczyłam w nich całą drużynę na czele z Igłą. Nie było
tylko Jochena, bo wziął dziś wolne.
-A wy już przebrani? Ale
wam się spieszy na boisko.-powiedział roześmiany libero.
Wszyscy po kolei się ze
mną przywitali. Zbyszek usiadł po mojej lewej stronie, bo prawa
była już zajęta przez Piotrka.
-To w jakich składach
gramy?-zapytałam zaciekawiona.
-Ja, ty, Nikola, Alek,
Maciek, Igła, Kosa.-odpowiedział mi Piter.
-Hola, hola daj na
wstrzymanie. Nie macie atakującego więc ja idę do was.-powiedział
uśmiechnięty Zibi.
-Ależ mamy.-powiedział
Pit i wszyscy zaczęli się śmiać z mini Bartmana- Monia gra na
ataku.
Wszyscy spojrzeli na
mnie.
-Nie widzicie że
dziewczyna ma nawet strój siatkarski. Grała w swojej drużynie na
ataku- pośpieszył z wyjaśnieniami Piotrek.
Gdy wszyscy się
przebrali wyszliśmy na halę.
Pierwszy set nie szedł
po mojej myśli. Nie mogłam się zgrać z Maćkiem. Co chwila
dostawałam piłkę za blisko siatki, lub za daleko. Jednak w tym
momencie ucieszyłam się, że trener ćwiczył u nas skoczność.
Przynajmniej dzięki temu wysoko skakałam i nie byłam na straconej
pozycji. Wygraliśmy 26:24. W drugim secie już było dobrze.
Dostawałam piłki na odpowiedniej wysokości i idealnie pod rękę.
Moja drużyna wygrała 25:18, a potem 25:15.
-Ale wam dała w
dupę!-zaczął się śmiać Igła, a zaraz reszta mojej drużyny do
niego dołączyła.
-Hej na takim zasięgu
nawet Pit nie łapie- zaczął się tłumaczyć ZB9.
Wszyscy leżeli na ziemi
zmęczeni. Tylko ja stałam spokojnie.
-Coś słaba u was z
kondycją- zaczęłam się śmiać.
-A gdzie ty sobie tak
dobrą wyrobiłaś?-zapytał zdyszany Igła.
-Moje treningi trwały
3,5 godziny z czego 2 godziny to były ćwiczenia siłowe,
szybkościowe i skocznościowe, więc jakoś mi się wyrobiła.-
uśmiechnęłam się.
Korzystając z tego że
wszyscy leżą na parkiecie poszłam się przebrać do szatni. Gdy
ubierałam buty i miałam zaraz wychodzić do szatni weszli
siatkarze.
-Poczekaj 10 minut to cię
odwiozę- zaproponował Pit.
-Dzięki chętnie
skorzystam, poczekam na korytarzu.
Na korytarzu spotkałam
Zibiego. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Nie mówiłaś, że tak
dobrze grasz. Następnym razem biorę cię do siebie, bo nie chcę
więcej przegrać.
-Jasne. Idź się już
przebieraj.
-Poczekaj to cię
odwiozę.
-Miło z twojej strony,
ale już Piotrek mnie odwozi.-mina Zibiego się zmieniła na poważną,
trochę zasmuconą.
Nagle szatnia się
otworzyła i wyszedł z niej Nowakowski.
-To jedziemy?- spojrzał
na mnie.
-Jasne, to cześć Zibi.
-Do jutra Zbychu.
-No cześć-powiedział i
wszedł do szatni.
Przy samochodzie Pit
otworzył mi drzwi, a potem schował moją i jego torbę do
bagażnika.
-Zibi nie miał zbyt
wesołej miny jak wychodziliśmy. O czym rozmawialiście?
-O meczu potem powiedział
że mnie do domu odwiezie, a ja mu powiedziałam, że już jadę z
tobą.
-Właśnie musisz mi
powiedzieć gdzie mieszkasz.-podałam mu adres i wyjechaliśmy spod
hali.
-Zbychu cię bardzo
polubił. Zresztą cała drużyna cię lubi, ale jemu się spodobałaś
i to bardzo. Tylko mnie nie wydaj, że ci mówię.
-Nie wydam, ale Piotrek
ja mam chłopaka w Krakowie. Chyba nie powinnam już przychodzić na
treningi.
-Żartujesz? Musisz
przychodzić. Nawet nie wiesz jak z tobą jest fajnie grać.
W tym momencie zadzwonił
mi telefon. Na wyświetlaczu widniało zdjęcie Dawida. Szybko
odebrałam.
-Cześć co jest?-
zapytałam się.
-Cześć Monia
pomyślałem, że przyjadę po ciebie, bo już będę wracał do
domu.
-Miło ale ja już jestem
w drodze. Piotrek Nowakowski mnie podwozi.
-A to spoko. Widzimy się
w domu pa.
-Pa.
Przeczytałam dziś wszystkie rozdziały, i powiem szczerze, że jestem ciekawa dalszego potoku zdarzeń. :) Bardzo ciekawie piszesz, chce się po prostu czytać nowy rozdział z przyjemnością. : 3
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńfajny blog. będę czytać :3
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńBardzo, ale to bardzo podoba mi sie to opowiadanie ; 3 czekam na wiecej, bo jest na prawde ciekawe ! ; )
OdpowiedzUsuń