Zameldowałam
się i dostałam pokój. Następnego dnia miałam się spotkać z
doktorem prowadzącym staż, by potwierdzić swój udział i poznać
resztę stażystów. Rozpakowując się napotkałam koszulkę Resovii
z numerem 9. Nie wiem czemu ją wzięłam. Patrząc na nią
rozpłakałam się i dotknęłam swojego brzucha.
-Kochanie
teraz zostaliśmy sami.
Było
dość późno, a ja byłam zmęczona, więc szybko zasnęłam.
Następnego dnia poszłam do doktora Colinsa, który miał prowadzić
staż. Musiałem się przyzwyczaić do mówienia po angielsku.
-Dzień
dobry doktorze.- weszłam do gabinetu.
Przy
biurku siedział dosyć przystojny brunet o piwnych oczach. Na oko
miał koło 35 lat.
-Dzień
dobry, pani Monika?
-Tak.
-Miło
panią poznać- wstał i podał mi rękę- Żeby nam się dobrze
pracowało proponuje od razu przejść na „ty”. Zgadza się pani?
-Oczywiście.
Monika.
-Justin.
-A
więc muszę się o coś zapytać.
-Pytaj
śmiało- miał miły uśmiech.
-Widzisz
ja jestem w ciąży i nie wiem czy przyjmiesz mnie w tym stanie na
staż?- na odpowiedź czekałam jak na wyrok.
-Oczywiście,
że przyjmę. Ciąża to nie choroba.- uśmiechnął się do mnie.-
Kiedy masz termin?
-17
maja.
-To
spokojnie ukończysz staż i wrócisz do kraju urodzić.
-Dziękuję
bardzo to ja już nie przeszkadzam.- Justin podał mi rozpiskę dnia
i pożegnaliśmy się.
Wyszłam
z gabinetu zadowolona. Mogłam spokojnie tutaj żyć. Zbyszek nie
wiedział gdzie jestem, nikt mnie tu nie znał. Nagle ktoś na mnie
wpadł. Ledwo utrzymałam równowagę.
-Uważaj
jak chodzisz!- z przyzwyczajenia powiedziałam po polsku.
-Przepraszam.
Polka? Miło spotkać kogoś ze ”swoich”.
Spojrzałam
na chłopaka. Wysoki blondyn o niebieskich oczach. Miał piękny
uśmiech. Nie umiałam go nie odwzajemnić.
-Konrad-
przedstawił się.
-Monika-
podałam mu rękę.
Poszliśmy
się przejść. Miło było porozmawiać po polsku.
-Na
długo przyjechałaś?- spytał.
-Na
pół roku na staż.
-Żartujesz
ja też!- rozpromienił się- odbywam go u doktora Colinsa.
-Ja
tak samo- uśmiechnęłam się do niego- to chyba będziemy dość
często się widywać.
-To
super. Miło z kimś pogadać. Jestem tu od wczoraj, a już mi
brakuje polskiego.
Długo
rozmawialiśmy. Dowiedziałam się, że jest z Katowic, ale studiuje
w Krakowie, ma siostrę- Marikę, interesuje się siatkówką, żużlem
i że jest singlem.
-Opowiedz
coś o sobie.- powiedział w końcu.
-A
co chcesz wiedzieć?
-Masz
rodzeństwo?
-Miałam
brata, ale zginął w wypadku samochodowym razem z moimi rodzicami.-
poczułam łzę na policzku.
-Przepraszam
nie chciałem.
-Skąd
mogłeś wiedzieć. Po ich śmierci postanowiłam zostać w
Rzeszowie, a nie jechać do Krakowa na studia. Kuzyn bardzo mnie
wspiera. Jest przy mnie cały czas, traktuje go jak brata.
-A
chłopak?- odruchowo dotknęłam swojego brzucha, co nie uszło
uwadze Konrada- co się dzieje?
-Właśnie
dlatego tu jestem. Mój...narzeczony mnie zdradził, więc od razu
się spakowałam i przyleciałam do Bostonu. Najgorsze jest to że
zostałam sama. Z dzieckiem.
-Jesteś
w ciąży?
Kiwnęłam
głową. Podszedł do mnie i przytulił mnie. Znaliśmy się kilka
godzin, a już poczułam, że znalazłam kogoś z kim będę mogła
porozmawiać i wyżalić się.
-Pomogę
ci we wszystkim- odezwał się- będziemy najlepszymi przyjaciółmi.
-Dziękuje.
Dziś dość późno, ale jutro będzie jeszcze później, bo mam trening do 16:30. I znów nowa postać. Ta również namiesza w dalszej historii. Co o niej sądzicie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz