niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział XXV

     Na studiach szło mi bardzo dobrze. Wszystko o czym się uczyliśmy już umiałam, więc złożyłam wniosek o przyśpieszony tok nauczania. Miałam prywatne lekcje, a nauczycielka po miesiącu uznała, że umiem wszystko co powinna umieć studentka drugiego roku medycyny i mogę podejść już do egzaminów. Ucieszyłam się, bo dzięki temu wrócę z synem do Polski wcześniej. Tylko Konrad nie był do końca zadowolony.
-Poczekasz a mnie?
-Nie mogę. Po egzaminach jadę na miesiąc do kraju, a potem wracam na kolejne lekcje.
-Nie będę was widział aż miesiąc?
-Dasz radę. Będziesz miał więcej czasu na naukę.
Zapadła cisza. Konrad podszedł do mnie. Stałam przy ścianie, a on oparł o nią tak ręce, że nie mogłam uciec. Nasze usta dzieliły milimetry i już oboje wiedzieliśmy co się zaraz wydarzy. Pocałował mnie. Na początku ledwo musnął moje wargi, lecz za chwilę wpił się w nie. Całowaliśmy się długo, zachłannie i namiętnie, jakby nam obojgu tego brakowało, jakbyśmy już dawno na to czekali. Oddawałam każdy pocałunek. Po dłuższej chwili ciężko dysząc oderwaliśmy się od siebie. Uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam uśmiech.
-Kocham cię- powiedział patrząc mi w oczy.
Zaskoczył mnie. Pomimo tego, że bardzo chciałam mu to powiedzieć nie umiałam. W moim sercu nadal był Zbyszek i choć bardzo chciałam i się starałam nie umiałam go stamtąd wyrzucić. Konrad chyba wyczuł o czym myślę.
-Poczekam ile będzie trzeba. Każdego dnia będę cię zapewniać o mojej miłości i starał się uszczęśliwić cię. Piotruś już jest dla mnie jak syn. Chcę się wami zająć i stworzyć rodzinę. Nigdy cię nie zranię, ani w ciebie nie zwątpię.
Wzruszył mnie tym wyznaniem. Może to jest to czego szukam? Miłość dla mnie i dla mojego syna, bezpieczeństwo, rodzina i dom. Konrad wydawał się być idealnym kandydatem. Przy nim mogłam w końcu zapomnieć o Zbyszku. Postanowiłam po powrocie z Polski dać mu odpowiedź. Przez kolejne dwa tygodnie mój współlokator na każdym kroku dawał mi dowody miłości. Zdałam egzaminy świetnie i mogłam lecieć do kraju. Gdy odprowadził mnie na lotnisko widać było, że jest smutny.
-Jak tylko wrócę dam ci odpowiedź- powiedziałam i delikatnie go pocałowałam.
-Będę na ciebie czekał. Kocham cię- przytulił mnie i pocałował Piotrusia w główkę.
Wsiadłam do samolotu i zastanawiałam się, czy wracając tu będę mogła powiedzieć mu te dwa słowa „kocham cię”?

Dawid:

Monika w niecałe dwa miesiące zdała drugi rok studiów. Byłem z niej strasznie dumny. W Polsce chciała przemyśleć jedną bardzo ważną sprawę. Konrad wyznał jej miłość. Lubiłem go i miałem nadzieję, że da jej szczęście. Traktował Piotrusia jak syna. Wierzyłem, że mogą stworzyć szczęśliwą rodzinę. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk dzwonka. Poszedłem otworzyć.
-Siema.
-Cześć Łukasz- przywitałem się z kumplem.
Zaprosiłem go do salonu. Rozmawialiśmy o żużlu, ale widać było, że nie po to tu przyszedł. W końcu przeszedł do sedna sprawy.
-A Monika jest?
-Nie jutro wraca.
-Oby nie spotkała Bartmana, bo będzie cierpieć.
-No nie wiem. Przyjeżdża, żeby pomyśleć, czy kocha Konrada i chce z nim być.
-Co?! Ja ją rozdzielam z Bartmanem, a ona znajduje sobie innego gościa?!- zamurowało mnie.
-Coś ty powiedział?!- spuścił głowę.- Co zrobiłeś?! Gadaj i tak już się wydało!
-Zaaranżowałem sytuacje, w której Zbyszek podsłuchał moją rozmowę z kumplem, z której wynikało, że to ja jestem ojcem dziecka, a nie on.
-Co?! Podawałeś się za przyjaciela Moniki, a zniszczyłeś jej życie!
-Ja ją kocham!
-To nie jest miłość to jest obsesja! Idź i nie pokazuj mi się więcej na oczy!
Po tym jak wyszedł szybko pojechałem do Bartmana. Musiałem go przeprosić i wszystko wytłumaczyć. Przez tego kretyna mieli nie być razem? Nie pozwolę na to. Zadzwoniłem do drzwi.
-Co tu robisz?- zapytał mnie na wstępie.
-Musimy pogadać. Mogę wejść?
Wpuścił mnie, a ja najlepiej jak mogłem opowiedziałem mu czego się dowiedziałem. Z jego twarzy ciężko było na początku cokolwiek odczytać. W końcu, gdy skończyłem wkurzył się i zwyzywał Łukasz tak jak trzeba. Potem posmutniał i usiadł.
-Co ja narobiłem. Przez tego imbecyla straciłem rodzinę. Powiedz mi błagam gdzie oni są?
-Z tego co wiem to właśnie są w samolocie.
Popatrzył na mnie pytająco.
-Monika wraca z dzieckiem do kraju na miesiąc, bo w niecałe dwa miesiące zdała cały rok studiów.
-Gdzie była?
-W Bostonie.
-Uciekła ode mnie tam gdzie wcześniej?
-Tak, ale musisz wiedzieć, że masz konkurencję.
-Jaką?- był zdenerwowany.
-Konrad wyznał Moni miłość, a ona przyjeżdża zastanowić się, czy go kocha.
-Nie dam jej odejść. Nie stracę jej po raz kolejny.

Dziś jestem taka szczęśliwa po wygranej Resovii, że postanowiłam wrzucić rozdział :D Komentujcie rozdział i piszcie jak emocje po meczu ;)

2 komentarze:

  1. Jest jak zwykle świetny!!! :)
    Kocham Twój blog!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Emocje po meczu o jeny zostały aż do dziś ! Tak sie darłam jak Sovia wygrała, że sąsiadka złożyła mi wizytę xd a co do blogu to jest zajebisty ! Czekam na wiecej ;)

    OdpowiedzUsuń