niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział XXXII

-Ja was zabije za to!- rzucił się na siatkarzy.
Jednak przewaga liczebna była po ich stronie i już po chwili leżał na podłodze z rękami wywiniętymi do tyłu. Bełchatowianie ze śmiechem przyglądali się całemu zajściu razem ze mną i Zbyszkiem.
-Puszczaj!- krzyczał libero.
-Robi się Krzysiu, ale najpierw coś ci wyjaśnię. To jest zemsta za serpentyny- powiedział Alek.
Posłusznie puścili go.
-Przez was wyglądam jak zmokła kura- użalał się Krzysiu- I jak ja do domu wrócę?
-Nie martw się coś ci pożyczę. Nie chcemy, żeby nasz podstawowy gracz się rozchorował- zaproponował ZB9.
-Dzięki.
-Dobra, ale chyba nie przyszliśmy tu po to, żeby śmiać się z Igły. Chociaż to też fajne zajęcie- wtrącił się Winiar- Gdzie wasz syn?
-Śpi- odpowiedzieliśmy równo z Zibim.
-Ej mieliśmy poznać małego Bartmana- oburzył się Mariusz.
-Poznacie. Znając jego możliwości za jakieś pół godziny się obudzi- powiedziałam.
-Dobra to w takim razie opowiadajcie jak się poznaliście.
Popatrzyłam na Zbyszka. Nie miałam siły tego opowiadać. Chyba zrozumiał, bo zaczął mówić.
-Spotkaliśmy się na moim pierwszym treningu w Resovii. Monika przyszła na podpromie z kuzynem. Od razu się w niej zakochałem.
-Uuuu miłość od pierwszego wejrzenia- zaśmiał się Paweł.
-I niedostępna.
-Jak to?- popatrzył na mnie.
-Byłam zajęta- odpowiedziałam.
-Czyli będzie to mrożąca krew w żyłach historia o niespełnionej miłości- skomentował Karol.
Wszyscy zaczęli się śmiać.
-Jak widzisz raczej spełnionej- powiedział ZB9.-Udało mi się ja złapać jak wychodziła z hali i wziąć numer telefonu. Zaprosiłem na następny trening i zaproponowałem, żeby pograła z nami.
-Pamiętam!- wtrącił się Igła- Ale wam w dupę dała!
Zibi wystawił mu język.
-Mniejsza z tym. Ważne, że Pit ma długi język- popatrzył na środkowego.
-Nie narzekaj. Gdyby nie mój długi język możliwe, że nie bylibyście razem- skomentował.
-W sumie racja- dalsza opowieść przebiegła już bez przerywania, a przynajmniej do pewnego momentu.
-Aż do Stanów przed tobą uciekła?- zaśmiał się Mariusz.
-Czy każdy musi to komentować?- zapytał zirytowany Zbyszek.
Po opowieści usłyszałam płacz synka. Poszłam go przynieść.
-Jest i mały Bartman- uśmiechnął się Winiar- Mogę?
-Jasne- podałam mu Piotrusia.
Przechodził z rąk do rąk.
-Dobra oddajcie mi już syna- odezwał się ZB9.
Wziął go na ręce i się z nim bawił. Pogadaliśmy jeszcze trochę z siatkarzami. Potem musieli iść. Złapałam laptopa i zaczęłam pisać do Bostonu.
-Co robisz?- mój narzeczony wszedł do sypialni.
-Pisze do uczelni.
-Po co?
-Bo chcę zostać z wami na święta- uśmiechnęłam się- Po nowym roku wrócę do USA. No chyba, że nie chcesz?
-Ja nie chcę? Nie żartuj nawet.
Podszedł i zaczął mnie całować.
-Zibi. Piotruś nie śpi- upomniałam go.
-A właśnie, że śpi- uśmiechnął się.
Więcej nie musiał mówić. Odłożyłam laptopa i wpiłam się w jego usta. Szybko pozbyliśmy się ubrań. Nie odrywaliśmy się od siebie, poznawaliśmy nasze ciała na nowo. Po dłuższej chwili leżałam wtulona w ZB9.

Konrad:

   Na wszystkich portalach było ich zdjęcie z synem. Te nagłówki: Największe ciacho polskiej reprezentacji siatkówki jest zajęte. Dlaczego do niego wróciła? Po tym wszystkim co jej zrobił powinna go znienawidzić. Myślałem, że stworzymy rodzinę. Nie zdradzę się, że wiem o ich związku. Poczekam, aż wrócą do Bostonu i zrobię wszystko, żeby ją zdobyć.

Przepraszam za późną porę, ale jestem zdołowana przegraną Resovii. Było tak blisko zakończenia tego, ale trzeba wierzyć i kibicować jutro. Kto będzie oglądał i kibicował ze mną?

1 komentarz: