niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział VIII

   W drodze do domu żadne z nas się nie odezwało. Gdy weszliśmy do mieszkania przytuliłam się do Zbyszka. Po policzku popłynęły mi łzy.
-Hej spokojnie. Ten kretyn na ciebie nie zasłużył.- gładził mnie po włosach.
Podniosłam głowę, a on otarł mi łzy. Pocałowałam go. Tak bardzo teraz potrzebowałam kogoś bliskiego. Zdałam sobie wtedy sprawę, że już pierwszego dnia się w nim zakochałam, ale nie chciałam tego przyznać przed samą sobą. To jak odjechał przed moi wyjazdem do Krakowa mi to uświadomiło. Nie chciałam wtedy żeby odjechał. Chciałam, żeby został i walczył o mnie. Teraz wiedziałam to na pewno: kocham go. Oderwałam się od niego i popatrzyłam mu w oczy.
-Kocham cię.- chciałam mu to w końcu powiedzieć.
Uśmiechnął się i wziął mnie na ręce. Zupełnie się tego nie spodziewałam. Zaczął kręcić się w kółko. W pewnym momencie stracił równowagę i wylądowaliśmy na kanapie. Leżałam pod nim.
-Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy- widziałam to w jego oczach.
Pocałował mnie, po chwili wziął na ręce i nie przestając całować zaniósł do sypialni. Po miłosnych uniesieniach leżałam przytulona do niego i kreśliłam kółka na jego nagim torsie.
-Muszę wracać do domu.- powiedziałam w końcu.
-Już?- spytał zdziwiony.
-Jak to już? Mam ci przypomnieć, że nie nocowałam w domu?
-Nie musisz nigdy o tym nie zapomnę- uśmiechnął się i pocałował mnie.
Zaczęłam się ubierać i pakować wszystkie rzeczy do torby. Sprawdziłam jeszcze czy wszystko wzięłam i zasunęłam torbę. Poczułam ręce na biodrach.
-Zostań jeszcze- zaczął całować mnie po szyi.
-Nie mogę Dawid pewnie się martwi. Muszę mu w końcu wszystko dokładnie wyjaśnić.
-No dobrze, ale cię odwiozę, a wcześniej pojedziemy zjeść obiad.- uśmiechnął się do mnie.
-Bardzo chętnie skorzystam.- pocałowałam go.
Wziął moją torbę i wyszliśmy. Pojechaliśmy na obiad . Zbyszek rozdał kilka autografów. Potem odwiózł mnie do domu.
-Kiedy się zobaczymy?- Zibi popatrzył mi w oczy.
-Nie masz mnie jeszcze dość?- zapytałam śmiejąc się.
-Ciebie nigdy nie będę miał dość- pocałował mnie- przyjdź jutro na trening, zagramy razem.
-Co by trener powiedział? Już dwa dni z rzędu z wami grałam.
-Mówił, że grasz lepiej od nas.- zaczął się śmiać- weź rzeczy i przyjdź. Porozmawiasz z trenerem i zobaczysz, że pozwoli ci codziennie przychodzić.
-Dobrze zgadzam się, ale mam warunek.
-Jaki?
-Przyjedziesz po mnie, bo nie chcę mi się autobusem jechać.-zaśmiałam się.
-Z przyjemnością. Będę o 11:30.- pocałował mnie na pożegnanie i pojechał.
Weszłam do domu, ale Dawida nie było. Poszłam się rozpakować. Gdy skończyłam usłyszałam otwieranie drzwi. Zbiegłam na dół.
-Monia!- podbiegł do mnie i przytulił, a ponieważ był dużo wyższy zawisłam w powietrzu.
-”Brat” wiem, że się o mnie martwiłeś, ale miło by mi było gdybyś mnie nie udusił i odstawił na ziemię.
-Jasne przepraszam.- odstawił mnie na ziemię- opowiedz teraz dokładnie co się stało.
-Dobrze tylko mi nie przerywaj zgoda?
-Zgoda.
Zaczęłam opowiadać mu wszystko. Widać było jego zdenerwowanie, gdy mu opowiadałam jak przyszłam do mieszkania Michała, jednak nie odezwał się tak jak prosiłam. Dopiero gdy doszło do tego, że spędziłam noc z Zibim przerwał mi.
-Uuuu to dlatego tak promieniejesz- uśmiechnął się, a ja spojrzałam na niego- już się nie odzywam.
Powiedziałam o treningu, o tym jak czekał na mnie pod halą i co mi zarzucił. Gdy doszłam do momentu jak Zbyszek uderzył Michała w twarz Dawid się uśmiechnął od ucha do ucha.
-Już go lubię. Teraz on będzie mnie nazywał szwagrem?
-Możliwe. Dobra wychodzimy gdzieś czy będziemy tak gadać?
-Jedziesz ze mną do „Fabryki”, do Błażowej. Szykuje się nie zła impreza.
-Pewnie, że jadę. Nie odpuszczę tego. O której?
-Za dwie godziny wyjeżdżamy. Szykuj się.
Szybko poszłam do łazienki. Wykąpałam się, wysuszyłam i ułożyłam włosy. Poszłam się ubrać. Postawiłam na koronkową sukienkę do połowy uda, na ramiączkach w kolorze kremowym. Do tego czarny pasek i szpilki. Makijaż zrobiłam naturalny i namalowałam czarne kreski nad oczami. Zeszłam na dół. Zobaczyłam Dawida w czarnych jeansach i granatowej koszuli. Wyglądał bardzo przystojnie.
-Hej przystojniaku- uśmiechnęłam się do niego- wiesz czasem żałuje, że jesteśmy spokrewnieni.
-Ty, a co ja mam powiedzieć piękna? Wiesz, że kiedyś byłem w tobie zakochany?
-Co? Nigdy mi tego nie mówiłeś.
-Nie było o czym. Nigdy nie moglibyśmy być razem, a z czasem zacząłem patrzeć na ciebie jak na siostrę, więc nie było o czym mówić.
-Skoro czas na zwierzenia to ja też się przyznam. Kiedyś jak twoi kumple wzięli mnie za twoją dziewczynę zastanawiałam się jakby to było. I wiesz co wydawało się bardzo fajnie. Wtedy przez jakiś czas patrzyłam na ciebie nie jak na kuzyna tylko jak na faceta.
-Ty też mi nigdy o tym nie mówiłaś.
-Dobra koniec zwierzeń. Jedziemy?
-Jasne.


Dziś trochę później , ale nie dałam rady wcześniej dodać. Komentujcie ;)

1 komentarz: