Pakowałam
się jak szalona. Wszystko co mogło się przydać lądowało w
torbie. Dawid latał wokół mnie, żebym nic ciężkiego nie nosiła.
Po pół godzinie wszystko było spakowane. Wzięłam laptopa i
sprawdziłam loty do Bostonu. Zupełnie zapomniałam, że walczyłam
o pół roczny staż w USA. Nigdy nie sądziłam, że mi się uda, bo
leci na niego tylko 10 osób z całego kraju. Uczelnia wytypowała
mnie i udało się. Miałam dostać za to zaliczenie całego
pierwszego roku. Do niedawna to było moje marzenie. Chciałam zostać
lekarzem i przyjęli mnie na najlepszy staż w całych Stanach.
-Na
pewno wiesz co robisz?- usłyszałam głos kuzyna.
-To
teraz jedyne wyjście. Właśnie rezerwuje bilet. Jutro mam wylot z
Warszawy. Odwieziesz mnie?
-Jasne.
Daj torby. Zapakuje je do samochody i jedziemy.
Po
5 minutach wsiadaliśmy do samochodu. Nie miałam pojęcia jak sama
poradzę sobie w Bostonie. Przez całą drogę Dawid pytał się mnie
czy jestem tego pewna, czy na pewno dam sobie radę. Nie miałam
wyjścia. Teraz najważniejsze dla mnie było to, żeby znaleźć się
daleko od Zbyszka. Cały czas do mnie dzwonił, ale nie odbierałam.
Sms-ów nawet nie czytałam tylko od razu usuwałam. Nie chciałam go
znać. W pewnym momencie rozpłakałam się.
-Mała
co jest?
-Czy
ze mną jest coś nie tak, że każdy facet musi mnie zdradzić?-
zapytałam przez łzy.
-Uspokój
się. Nic z tobą nie jest nie tak. To z nimi coś musi być nie tak
skoro nie umieją docenić takiej dziewczyny jak ty.
-Faceci
to świnie!
-Jaaa...
nie mogę się z tym zgodzić.
Po
raz pierwszy od zajścia na hali uśmiechnęłam się.
-”Braciszku”
od każdej reguły jest wyjątek.- popatrzyłam na niego.
-Teraz
jest ok- powiedział uśmiechając się.
Dotarliśmy
późnym wieczorem do Warszawy. Wynajęliśmy pokój w hotelu.
-A
może jechać z tobą?
-Spokojnie
dam sobie radę.
-Odwiedzę
cię jak tylko mi się uda.
-Błagam
cię nie mów Zbyszkowi gdzie jestem.-tylko kiwnął głową i
przytulił mnie.
O
12 miałam samolot. Dawid odwiózł mnie na lotnisko. Długo
żegnaliśmy się, ale w końcu musiałam iść. Od teraz musiałam
radzić sobie sama i zaczynać wszystko od nowa.
-Do
jasnej cholery ile razy można?- powiedziałam sama do siebie.
Zbyszek:
Pędziłem
jak wariat i złamałem chyba wszystkie przepisy po drodze. Gdy
stanąłem pod domem zacząłem dzwonić, waliłem w drzwi, ale zero
odzewu. Czekałem chyba z godzinę, ale w końcu zrezygnowany
pojechałem do domu. Następnego dnia był mecz z Bełchatowem. Przed
nim byłem jeszcze u Moniki, ale nikogo nie było. Na parkiecie
chciałem skupić się najlepiej jak umiałem. Wygraliśmy 3:2, a ja
zostałem MVP! Zaraz po meczu wsiadłem w samochód i pojechałem pod
jej dom. Zobaczyłem samochód. Pełen nadziei zadzwoniłem. Po
chwili w drzwiach pokazał się Dawid.
-Ty
masz jeszcze czelność tu przychodzić?- usłyszałem na wstępie.
-Proszę
wysłuchaj mnie to wszystko nie jest tak ja myślicie.- nawet nie
zauważyłem jak złożyłem ręce w geście błagania.
Nie
wiem co na niego zadziałało, ale wpuścił mnie. Chciałem pobiec
na górę, ale zatrzymał mnie.
-Nie
wysilaj się. Nie ma jej tu.
-Co?!
Ale gdzie jest?!
-Nie
mogę ci powiedzieć, a teraz siadaj i mam nadzieję na jakieś
sensowne wyjaśnienie.
Zacząłem
mu wszystko opowiadać. Jedyna nadzieja teraz, że mi uwierz i powie
gdzie jest Monika.
-Zaskoczę
cię- powiedział po chwili myślenia- wierzę ci- ulżyło mi.-
Widzę, że ją kochasz i kiedyś sam mi mówiłeś, że nie chcesz
jej stracić.
-To
powiesz mi gdzie ona jest?- byłem pełny nadziei.
-Nie.
-Co?!
Ale dlaczego? Przecież mówiłeś, że mi wierzysz.-czułem złość.
-Chętnie
bym ci powiedział gdzie jest, ale nie mogę, bo jej obiecałem.
Jedyne co mogę zrobić to powiedzieć jej to co ty mi powiedziałeś
i może się zgodzi żebym powiedział ci gdzie jest.
-Kiedy
z nią porozmawiasz?
-Nie
wiem na razie pewnie jeszcze nie doleciała.
-Doleciała?
Gdzie ona jest?
-Mam
za długi jęzor. Mogę ci tylko powiedzieć, że nie ma jej w kraju.
Tym
to mnie dobił. Pojechałem do Piotrka wyżalić się. Musiałem z
kimś porozmawiać, a że on o wszystkim wiedział to padło na
niego.
-Zibi
co się stało?- powiedział widząc moją minę.
-Byłem
u Moni, ale jej nie zastałem. Wytłumaczyłem wszystko jej kuzynowi
i mi uwierzył, ale nie wyjawił gdzie ona jest. Powiedział tylko,
że nie ma jej w kraju.
-Żartujesz,
aż tak daleko przed tobą uciekła?
-Nie
pomagasz.
-Sorry.
Słuchaj kiedyś wróci w końcu ma tu studia, będzie musiała
wrócić.
Miał
rację. Studia, że też o nich zapomniałem.
No i dalsza część historii. Jak myślicie, co będzie dalej?
mam nadzieję że im się ułoży! czekam na kolejny :3
OdpowiedzUsuń