wtorek, 26 lutego 2013

Rozdział XXXIV

     Przywitałam się z rodzicami Zbyszka. Weszli i położyli prezenty pod choinką. ZB9 odczytał fragment Pisma Świętego, a później składaliśmy sobie życzenia. Podałam barszcz z uszkami.
-Zbyszek- odezwał się pan Leon.
-Tak tato?
-Kiedy ślub?
Zaśmiałam się.
-Jak Monia wróci z Bostonu.
-Zaraz, zaraz. Wracasz do Stanów?
-Tak muszę dokończyć studia- powiedziałam niepewnie.
-Ale ja chcę się z wnukiem widywać- zaprotestował.
-Tato Piotruś zostaje ze mną w Rzeszowie- uśmiechnął się ZB9.
-Tak? To świetnie.
Zebrałam talerze i poszłam do kuchni.
-Może ci pomóc?- powiedziała mama Zibiego.
-Jakby mama mogła- lekko się uśmiechnęłam- pierwszy raz organizuję wigilię i trochę się denerwuję.
-Nie masz czym. Świetnie ci idzie.
-Dziękuję.
-To co mam robić?- uśmiechnęła się.
-Zanieść te dwa talerze, a ja wezmę te.
Reszta wigilii upłynęła spokojnie w rodzinnej atmosferze. Przyszedł czas na prezenty. Zbyszek rozdawał. Piotruś dostał od dziadków kilka zabawek, a od nas piłkę do siatkówki z autografami wszystkich Resoviaków. Tacie i mamie Zibiego zafundowaliśmy wyjazd na Hawaje.
-Ale to musiało dużo kosztować- protestował Leon.
-Zasłużyliście- uciął rozmowę Zbyszek.
Przyszedł czas na mój prezent. Dostałam śliczną, czerwoną sukienkę do połowy uda od teściów.
-Wiem, że już jeden ci dałem- powiedział Zibi- Ale mam nadzieję, że ci się spodoba.
Moim oczom ukazał się pierścionek. Żółte i niebieskie kamienie tworzyły piłkę do siatkówki. Pocałowałam narzeczonego.
-Jest piękny- założyłam go na palec- Teraz czas na ciebie.
Zadowolony wziął dwie paczki. Od rodziców dostał srebrny zegarek. Czas na prezent ode mnie. Była to nie duża antyrama z kilkoma zdjęciami. Na jednym był Zbyszek z synem, obaj w pasiakach z numerem 9. Na drugim my, a na trzecim cała nasza trójka. Wzruszył się. Podszedł do mnie i pocałował. Jeszcze długo rozmawialiśmy, ale rodzice ZB9 musieli się zbierać. Pożegnaliśmy się i zabraliśmy za sprzątanie. Gdy kończyłam zmywać poczułam ręce na biodrach. Zbyszek zaczął mnie całować po szyi.
-Piotruś śpi. A my mamy czas dla siebie- powiedział.
Odwróciłam się i pocałowałam go. Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Położył mnie na łóżku. Powoli pozbywaliśmy się ubrań. Drażniłam go oddalając w czasie chwile, gdy się połączymy w jedno ciało. Jednak Zibi nie był cierpliwy. Szybko zdjął mi bieliznę i pozbył się swoich bokserek. Długo nie odrywaliśmy się od siebie. Nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście. Mam przy sobie ukochanego mężczyznę i wspaniałego syna. Niczego więcej mi nie było w tamtym momencie trzeba. Leżałam wtulona w tors ukochanego.
-Dostaliśmy zaproszenie od Igły na sylwestra- odezwał się.
-A kto będzie?
-Cała Resevia i Reprezentacja- uśmiechnął się- W końcu się przed wszystkimi wami pochwale.
Pocałowałam go i zasnęłam. Następnego dnia poszłam do kuzyna. Zbyszek uparł się, że zabierze syna na trening.
-Cześć „siostra”- przytulił mnie- W końcu raczyłaś się pokazać.
-Przepraszam, ale święta..- nie dane mi było dokończyć.
-Zbyszek, syn, rozumiem. Wchodź.
Rozebrałam się i weszłam do salonu. Siedziała tam brunetka o zielonych oczach.
-Natalia- podała mi rękę.
-Monika- uśmiechnęłam się do niej.
-No tak Monia to jest moja dziewczyna, Natka to moja kuzynka, a właściwie siostra- uśmiechnął się do mnie.
Długo rozmawialiśmy i się śmialiśmy. Natalia okazała się cudowną osobą. Zabawna, miła, sympatyczna. Od razu ją polubiłam, czułam jakbyśmy znały się od zawsze.
-Słuchajcie ja muszę iść na miasto, poradzicie sobie same?- zapytał Dawid.
-Właściwie ja też muszę iść. Trzeba w końcu kupić jakąś sukienkę na sylwestra- odezwałam się.
-Ja też jeszcze nie mam kiecki. Może pójdziemy razem?- zaproponowała Natalia.
-Jasne, chętnie.
-Wspólne zakupy to początek wspaniałej przyjaźni u dziewczyn. Super, że się polubiłyście- powiedział mój „brat”.
  

Kolejny rozdział oddaję w wasze ręce :) Komentujcie, lepiej się pisze, gdy się wie, że się ma dla kogo ;)

1 komentarz: