Przywitałam
się z rodzicami Zbyszka. Weszli i położyli prezenty pod choinką.
ZB9 odczytał fragment Pisma Świętego, a później składaliśmy
sobie życzenia. Podałam barszcz z uszkami.
-Zbyszek-
odezwał się pan Leon.
-Tak
tato?
-Kiedy
ślub?
Zaśmiałam
się.
-Jak
Monia wróci z Bostonu.
-Zaraz,
zaraz. Wracasz do Stanów?
-Tak
muszę dokończyć studia- powiedziałam niepewnie.
-Ale
ja chcę się z wnukiem widywać- zaprotestował.
-Tato
Piotruś zostaje ze mną w Rzeszowie- uśmiechnął się ZB9.
-Tak?
To świetnie.
Zebrałam
talerze i poszłam do kuchni.
-Może
ci pomóc?- powiedziała mama Zibiego.
-Jakby
mama mogła- lekko się uśmiechnęłam- pierwszy raz organizuję
wigilię i trochę się denerwuję.
-Nie
masz czym. Świetnie ci idzie.
-Dziękuję.
-To
co mam robić?- uśmiechnęła się.
-Zanieść
te dwa talerze, a ja wezmę te.
Reszta
wigilii upłynęła spokojnie w rodzinnej atmosferze. Przyszedł czas
na prezenty. Zbyszek rozdawał. Piotruś dostał od dziadków kilka
zabawek, a od nas piłkę do siatkówki z autografami wszystkich
Resoviaków. Tacie i mamie Zibiego zafundowaliśmy wyjazd na Hawaje.
-Ale
to musiało dużo kosztować- protestował Leon.
-Zasłużyliście-
uciął rozmowę Zbyszek.
Przyszedł
czas na mój prezent. Dostałam śliczną, czerwoną sukienkę do
połowy uda od teściów.
-Wiem,
że już jeden ci dałem- powiedział Zibi- Ale mam nadzieję, że ci
się spodoba.
Moim
oczom ukazał się pierścionek. Żółte i niebieskie kamienie
tworzyły piłkę do siatkówki. Pocałowałam narzeczonego.
-Jest
piękny- założyłam go na palec- Teraz czas na ciebie.
Zadowolony
wziął dwie paczki. Od rodziców dostał srebrny zegarek. Czas na
prezent ode mnie. Była to nie duża antyrama z kilkoma zdjęciami.
Na jednym był Zbyszek z synem, obaj w pasiakach z numerem 9. Na
drugim my, a na trzecim cała nasza trójka. Wzruszył się. Podszedł
do mnie i pocałował. Jeszcze długo rozmawialiśmy, ale rodzice ZB9
musieli się zbierać. Pożegnaliśmy się i zabraliśmy za
sprzątanie. Gdy kończyłam zmywać poczułam ręce na biodrach.
Zbyszek zaczął mnie całować po szyi.
-Piotruś
śpi. A my mamy czas dla siebie- powiedział.
Odwróciłam
się i pocałowałam go. Wziął mnie na ręce i zaniósł do
sypialni. Położył mnie na łóżku. Powoli pozbywaliśmy się
ubrań. Drażniłam go oddalając w czasie chwile, gdy się połączymy
w jedno ciało. Jednak Zibi nie był cierpliwy. Szybko zdjął mi
bieliznę i pozbył się swoich bokserek. Długo nie odrywaliśmy się
od siebie. Nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście. Mam przy sobie
ukochanego mężczyznę i wspaniałego syna. Niczego więcej mi nie
było w tamtym momencie trzeba. Leżałam wtulona w tors ukochanego.
-Dostaliśmy
zaproszenie od Igły na sylwestra- odezwał się.
-A
kto będzie?
-Cała
Resevia i Reprezentacja- uśmiechnął się- W końcu się przed
wszystkimi wami pochwale.
Pocałowałam
go i zasnęłam. Następnego dnia poszłam do kuzyna. Zbyszek uparł
się, że zabierze syna na trening.
-Cześć
„siostra”- przytulił mnie- W końcu raczyłaś się pokazać.
-Przepraszam,
ale święta..- nie dane mi było dokończyć.
-Zbyszek,
syn, rozumiem. Wchodź.
Rozebrałam
się i weszłam do salonu. Siedziała tam brunetka o zielonych
oczach.
-Natalia-
podała mi rękę.
-Monika-
uśmiechnęłam się do niej.
-No
tak Monia to jest moja dziewczyna, Natka to moja kuzynka, a właściwie
siostra- uśmiechnął się do mnie.
Długo
rozmawialiśmy i się śmialiśmy. Natalia okazała się cudowną
osobą. Zabawna, miła, sympatyczna. Od razu ją polubiłam, czułam
jakbyśmy znały się od zawsze.
-Słuchajcie
ja muszę iść na miasto, poradzicie sobie same?- zapytał Dawid.
-Właściwie
ja też muszę iść. Trzeba w końcu kupić jakąś sukienkę na
sylwestra- odezwałam się.
-Ja
też jeszcze nie mam kiecki. Może pójdziemy razem?- zaproponowała
Natalia.
-Jasne,
chętnie.
-Wspólne
zakupy to początek wspaniałej przyjaźni u dziewczyn. Super, że
się polubiłyście- powiedział mój „brat”.
Kolejny rozdział oddaję w wasze ręce :) Komentujcie, lepiej się pisze, gdy się wie, że się ma dla kogo ;)
Kocham Twój blog!!! :)
OdpowiedzUsuń