Podeszłam
do drzwi i uśmiechnęłam się.
-Cześć
Konrad.
W
USA podałam mu ten adres.
-Monia
co się stało?
Zdałam
sobie sprawę, że cały czas płakałam i muszę wyglądać
koszmarnie. Dawid się zmył, a my usiedliśmy w salonie.
Opowiedziałam mu całą historię. Tym razem nie ukrywałam kto jest
ojcem mojego dziecka.
-Bartman
jest ojcem twojego dziecka? Nigdy nie mówiłaś.
-A
czy to ważne?
-Nie-
popatrzył na stolik i wziął list- Ty też to dostałaś?
-Też?
Jedziesz na studia do Bostonu?
-Tak
-Po
to do mnie przyjechałeś? Żeby mi to powiedzieć?
-Nie,
chciałam cię zobaczyć. List dostałem wczoraj. Pojedziesz?
-Tak.
Jak tylko urodzę razem z dzieckiem. A ty?
-Jadę.
To życiowa szansa. Dostać się na najlepsze studia w Stanach. Z 10
krajów na staż leciało po 10 osób, a oni ze wszystkich wybrali
trzy osoby.
Spuściłam
głowę.
-Pomogę
ci we wszystkim. Co to za walizki?
-Moje
rzeczy. Przez kilka dni mieszkałam ze Zbyszkiem.
-Jedź
ze mną do Krakowa.
-Słucham?
-Urodzisz
w Krakowie, a potem razem pojedziemy do Bostonu. Kupimy tam wspólne
mieszkanie, żeby było taniej. Zgódź się.
Myślałam
tylko chwilę. Widziałam same plusy. Będę daleko od Bartmana,
Konrad mi pomoże, będę mogła spokojnie poczekać do porodu.
-Zgoda.
-Super!
Przyjechałem samochodem, to od razu mogę wszystko spakować.
-Masz
samochód?
-Tak
od rodziców dostałem, jak na prawo jazdy zdałem. To mam znosić
rzeczy?
-Tak.
Zbyszek:
Wyszedłem
z mieszkania i pojechałem do Pita. Musiałem mu się wyżalić.
-Zbyszek
co jest?-zapytał, gdy tylko mnie zobaczył.
-Pokłóciłem
się z Moniką.
-Ale
przecież świetnie wam się układało. O co?
-Pojechałem
na stadion po jej bluzę, bo ją tam zostawiła i podsłuchałem
rozmowę Sówki z jakimś gościem. Mówił, że dziecko, które nosi
Monika jest jego.
-Co?!
I ty w to uwierzyłeś?
-Czemu
ma nie wierzyć. Podsłuchałem ich rozmowę.
-Uwierzyłeś,
że Monia cię zdradziła?- powtórnie zapytał.
Zastanowiłem
się chwilę nad jego słowami. Czemu miałem nie wierzyć. Nie
wiedzieli, że wszystko słyszę. Prowadzili zwykłą rozmowę.
-Nie
mam powodu, by w to nie wierzyć- odpowiedziałem w końcu.
-I
nie masz powodu, by w to wierzyć. Ja w to nie wierzę. Nie zrobiłaby
ci tego. Za bardzo cię kocha, zresztą sama została zdradzona i wie
jak to boli.
Pożegnałem
się z Piotrkiem i wyszedłem. Nie wiedziałem co mam myśleć.
Postanowiłem wrócić do domu i porozmawiać z nią jeszcze raz. Po
10 minutach byłem już na miejscu.
-Monia!-
krzyknąłem.
Nie
było jej. Postanowiłem na nią poczekać. Oglądałem telewizję i
popatrzyłem na zegarek. Dochodziła 22. Może nocuje u Dawida?
Poszedłem się przebrać i odkryłem coś, co zwaliło mnie z nóg.
Nie było jej rzeczy. Zabrała wszystko. Wykręciłem do niej numer.
Nie odbierała. Mogłem się domyślić, więc zadzwoniłem do jej
kuzyna. Też nie odebrał. Mimo późnej pory pojechałem do niego.
-Czego
tu chcesz?- na przywitanie zapytał. Czyli wiedział co się stało.
-Szukam
Moniki.
-A
jak to się stało, że dopiero teraz zauważyłeś, że jej nie ma?
-Proszę
cię jest tutaj?
-Nie
ma. Chętnie ci powiem, że przez ciebie znów uciekła z Rzeszowa.
-Co?!
Ale ona jest w ciąży!
-Co
cię to obchodzi? Przecież nie wierzysz, że to twoje dziecko.
-Powiedz
mi. Ono jest na 100% moje?
-Monice
nie wierzyłeś, a mi uwierzysz jak ci powiem? Tak twoje. Monia nie
umiałaby cię zdradzić. Za bardzo cię kochała.
-Czemu
użyłeś czasu przeszłego?
-Bo
ja na jej miejscu bym cię znienawidził i mam nadzieję, że ona to
zrobi. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem nigdy więcej jej
nie zobaczysz. Zostawiła coś dla ciebie.
Podał
mi pierścionek zaręczynowy. Byłem w szoku
-A
teraz stąd idź.
Jadąc
do domu cały czas do niej dzwoniłem. Straciłem ją na zawsze.
Dziś bardzo wcześnie, bo mam cały dzień zawalony i później mogę nie dać rady. Zmiana zasad. Jutro dodam kolejny rozdział pod warunkiem, że pod tym będzie 10 komentarzy.
Coraz ciekawiej się robi ;)
OdpowiedzUsuńświetneee! dodaj jutro ! nawet jak nie bd 10 komentarzy. :c
OdpowiedzUsuńCos czuje że będzie ciekawie :) czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńO_o ... łał. Nieźle piszesz. Czekam na ciąg dalszy !!!!:) zachęcam do obserwowania mojego bloga :) Pozdro . :*
OdpowiedzUsuńhttp://pictures-of-my-world.blogspot.com
super :) czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuń