Zabawa
trwała w najlepsze. Nie piłam dużo. Dzieci miały uszykowany pokój
do spania i po północy wszystkie grzecznie spały. Tańczyłam
chyba z każdym, zmęczona usiadłam na kanapie. Obok mnie usiadł
Bartek Kurek.
-Jak
się bawisz?- zapytał.
-Świetnie.
Takiego sylwestra jeszcze nigdy nie przeżyłam.
-Zbyszek
nie wspominał nam, że ma narzeczoną. Wasz syn ma parę miesięcy,
więc podczas kadry mógł nam powiedzieć.
-Kadra
to był czas, gdy się rozstaliśmy- spuściłam głowę.
Kiwnął
głową. Byłam mu wdzięczna, że nie drążył tematu. Nie miałam
siły o tym opowiadać.
-Mogę
prosić?- Bartek wstał i podał mi rękę.
Uśmiechnięta
wstałam, ale mina mi zrzedła, gdy Igła puścił wolną piosenkę.
Kuraś się uśmiechnął, przytulił mnie i powoli tańczyliśmy.
Dziwnie się czułam, ale przyjemnie było. Miało to tylko jeden
minus. Bartek był dużo wyższy ode mnie i musiało to wyglądać
śmiesznie. Po dłuższej chwili, gdy piosenka się kończyła
poczułam rękę na ramieniu.
-Ej
Kurek, bo pomyśle, że mi narzeczoną podrywasz- powiedział ZB9.
-Ja?
No coś ty, ja jej tylko dotrzymałem towarzystwa- mrugnął do mnie.
Uśmiechnęłam
się i poszłam tańczyć z Zibim. O 3 uznałam, że przydałoby się
wracać do domu.
-Zbyszek
wracamy?
-Już,
już tylko się pożegnam.
-Dobra,
a ja pójdę po Piotrusia.
Delikatnie
podniosłam synka, który spał. Gdy zeszłam na dół Pit do mnie
przybiegł.
-Daj
mi jeszcze przez chwile potrzymać chrześniaka- zrobił błagalne
oczka.
Ponieważ
musiałam się ubrać podałam mu dziecko.
-Chwila,
chwila- Kubiak podszedł do mnie i Zbyszka, a za nim siatkarze z
kadry, których dziś poznałam- Pit jest jego chrzestnym?
-Owszem-
powiedział Zibi.
-Ale
dlaczego on?- Misiek nie dawał za wygraną.
-Mnie
przy chrzcinach nie było- Zbyszek skapitulował- Monia wybrała
chrzestnego.
-Dzięki
kochanie bardzo miło z twojej strony- wystawiłam mu język- Bo tak
zdecydowałam. Przyjechał do mnie, gdy urodziłam, poza tym lubię
go i chciałam żeby został chrzestnym- ucięłam.
Wzięłam
synka od Piotrka, pożegnałam się ze wszystkimi i ze Zbyszkiem
wyszliśmy. Taksówka już czekała. W drodze do domu żadne z nas
się nie odezwało. Gdy dotarliśmy położyłam synka spać, a potem
poszłam się przebrać. W sypialni czekam na mnie Zbyszek w samych
bokserkach. Wzięłam piżamę i chciałam iść do łazienki, ale
poczułam ręce na biodrach, które ciągnęły mnie na łóżko.
-Zbyszek
nie- powiedziałam.
-Co,
ale czemu?- zrobił błagalne oczy.
-Ja
wybierałam chrzestnego, ale mogłeś mi pomóc.
-Przepraszam,
ale powiedziałem prawdę.
-A
może ty byś kogoś innego wybrał?
-Hmmm
chyba nie- uśmiechnął się.
-A
Michał?- zdziwiłam się.
-Będzie
chrzestnym kolejnego dziecka- uśmiechnął się do mnie.
-Słucham?
Jakiego kolejnego?
-No
chyba nie myślałaś, że skończymy na jednym- zaśmiał się.
-Wariat-
powiedziałam i uciekłam do łazienki.
Próbował
mnie gonić, ale szybko zamknęłam drzwi. Po kąpieli wyszłam i
udałam się do sypialni. ZB9 spał. Położyłam się obok niego i
go pocałowałam w usta. Zanim się obejrzałam leżał na mnie i
całował. Udało mi się na chwilę oderwać od niego.
-No
wiesz co. Tak perfidnie udawać, że się śpi- zaśmiałam się.
-Chyba
nie sądziłaś, że ci odpuszczę- uśmiechnął się- Musimy się
brać za drugą latorośl.
-A
nie powinieneś najpierw spytać mnie o zdanie?
-Kochanie
robimy kolejne dziecko?- zaśmiał się.
-Wariat-
zaśmiałam się.
Poddałam
się jego pieszczotom. Szybko zdjął ze mnie piżamę i swoje
bokserki. Po cudownym rozpoczęciu nowego roku zasnęliśmy wtuleni w
siebie.
Komentujcie proszę. Lepiej się pisze, gdy się wie, że się ma dla kogo.