czwartek, 7 marca 2013

Rozdzieł XLIII

       Oderwałam się od Bartka i z przerażeniem popatrzyłam na Zbyszka. Jakby wzrok umiał zabijać już dawno byśmy z Kurkiem nie żyli. Nie umiałam wyczytać z jego oczu wszystkiego. Był zły, ale też smutny. Boże co ja zrobiłam?
-Ja cię przyjmuję do siebie, a ty się tak odpłacasz?!- wydarł się na Bartka- Zabierając mi najważniejszą osobę w moim życiu?!
-Zibi posłuchaj ja już dawno ją kocham. Zakochałem się w niej na sylwestrze- zaczął się tłumaczyć przyjmujący.
-Nie wiesz, że kumplom nie podrywa się dziewczyn?! Na co liczyłeś?!
W moich oczach pojawiły się łzy. Uciekłam do sypialni, zamknęłam ją i zaczęłam pakować swoje i synka rzeczy. Przeze mnie pokłócili się dwaj przyjaciele. Zadzwoniłam po Dawida i poprosiłam, żeby mnie stąd zabrał. Obiecał przyjechać za 5 minut. Wszystkie rzeczy miałam spakowane. Usłyszałam dzwonek.
-Gdzie jest Monia? Co jej zrobiłeś?
-Ja?- Zbyszek był wyraźnie zdziwiony wizytą mojego kuzyna.
Szybko otworzyłam sypialnię.
-Dawid!- zawołałam.
W mgnieniu oka znalazł się przy mnie i przytulił. Weszliśmy do sypialni. Wziął moje walizki, a ja synka. Gdy ZB9 zobaczył co się dzieje szybko poderwał się z kanapy i podbiegł do nas.
-Co ty robisz?- usłyszałam w jego głosie rozpacz.
-Wyprowadzam się z synem- chciałam wyjść za „bratem”, ale zagrodził mi drogę.
-Ja cię za nic nie winię. To wina tego idioty. Zostań ze mną, kocham cię.
-Nie Zbyszek. To nie ma sensu. Dopóki sobie czegoś nie przypomnę nie możemy być razem. Sama nie wiem co czuję. Chcę móc to sobie wszystko poukładać w spokoju.
-Ale dlaczego się wyprowadzasz i zabierasz mi syna? Możesz tutaj spokojnie myśleć. Dam ci czas.
-Nie mogę.
-Nie dam ci odejść.
-Będziesz musiał- odpowiedziałam- Taka jest moja decyzja. Uszanuj ją proszę.
-Nigdy nie przestanę o ciebie walczyć. Nie pozwolę, żeby ktokolwiek mi ciebie odebrał.
Poczułam, że ktoś za mną stoi. Odwróciłam się. Był to Bartek. Miał w ręce torbę.
-Zbyszek mnie wyrzucił- wytłumaczył.
Pojawił się Dawid i w trójkę opuściliśmy mieszkanie Zibiego.
-Gdzie teraz będziesz mieszkał?- zapytałam Kurka.
-U Pita. Już do niego dzwoniłem. Zobaczymy się?
-Nie wiem. Muszę sobie wszystko poukładać.
Po drodze do domu opowiedziałam o wszystkim co zaszło kuzynowi. Nie prawił mi żadnych kazań za co byłam mu wdzięczna.
-Słuchaj serca. To najlepszy doradca- powiedział- Ty i Zbyszek byliście szczęśliwi razem, ale jak coś się zmieniło ja to szanuję. Najważniejsze jest to co czujesz.
-A co, jeśli nie wiem co czuję?
-To musisz się dowiedzieć. Co zamierzasz?
Westchnęłam. Gdy się pakowałam obmyśliłam plan.
-Wracam do Stanów. Muszę wrócić na studia i załatwić unieważnienie małżeństwa. Dopiero jak poukładam wszystkie sprawy z Konradem wybiorę między Bartkiem i Zbyszkiem.
-Będę stał za tobą murem cokolwiek postanowisz.
-Dziękuję. Pomożesz mi z unieważnieniem małżeństwa, bo nie wiem jak mam się do tego zabrać.
-Jasne.
Gdy dotarliśmy do domu wszystko mi wytłumaczył. Lot miałam za dwa dni. Chciałam jak najszybciej to załatwić. Zbyszek często dzwonił na zmianę z Bartkiem, ale od żadnego nie odbierałam. Gdy przychodzili Dawid im mówił, że mnie nie ma. Dzień wylotu był dla mnie smutny. Nie wiedziałam kiedy wrócę z synem do kraju. Kurek i ZB9 nic nie wiedzieli o tym, że wyjeżdżam. Chciałam móc spokojnie sobie wszystko przemyśleć. 

Zostawiam was z kolejnym rozdziałem. Miałam już kończyć opowiadanie, ale jednak jeszcze troszkę się ze mną pomęczycie, bo mam nowe pomysły ;) 

1 komentarz: