Skończyłem
rozmawiać z Monią i wychodzę z pokoju. Na korytarzu spotykam Alka.
-Masz
gratulacje od Moniki za zdobycie MVP- powiedziałem.
-A
dziękować- zaśmiał się- Sam jej podziękuję już w Rzeszowie.
-Ok.
-A
ty gdzie?- spytał, gdy zobaczył, że zmierzam w kierunku wyjścia-
Trzeba się spakować.
-Już
się spakowałem. Idę do Michała.
-A
spoko.
Wyszedłem
z hotelu i udałem się do przyjaciela. Po 15 minutach byłem na
miejscu. Zadzwoniłem.
-Cześć,
wchodź- powiedział Dzik.
Rozebrałem
się i usiedliśmy w salonie.
-Jak
się czuje twoja żona?- spytał.
-Dobrze.
Cieszy się, że wygraliśmy. Nie po to tu przyszedłem, żebyśmy
rozmawiali o samopoczuciu Moniki. Co ukrywacie?
-Widzisz
na waszym weselu poznałem Magdę- wziął głęboki oddech- Dużo
rozmawialiśmy, dobrze się rozumieliśmy. Alkohol zadziałał i
spędziliśmy ze sobą noc.
-Ale
czemu powiedziałeś o tym Monice, a mi nie chciałeś?- nie
rozumiałem.
-Nic
jej nie mówiłem. Magda u niej była, a ona dzwoniła do mnie
porozmawiać o tym. Nie chciała ci mówić, bo uważała, że to ja
powinienem zdecydować kiedy ci powiedzieć
-Aha.
A ty czujesz coś do niej?
-Zakochałem
się w Madzi. Tylko, że ona nie wie czy mnie kocha. Dlatego cieszę
się, że jedziemy do Rzeszowa na mecze. Będę mógł z nią
pogadać.
-A
propo twojego przyjazdu do Rzeszowa- zacząłem- Weź ze sobą
garnitur i czarne okulary.
-Ale
po co?- zdziwił się.
-Zobaczysz.
-No
dobra. Chociaż nie rozumiem po co to wezmę.
Obgadaliśmy
sprawę Magdy. Stwierdziliśmy, że musi jej powiedzieć co do niej
czuje. Musiałem jeszcze jedną rzecz sprawdzić. Wziąłem laptopa
Dzika i szperałem w necie. Oby się udało. Puściłem Gangnam
Style. Misiek się śmiał na początku, a potem zaczął śpiewać i
tańczyć. Udało się. Wiem, że potrafi. Pożegnaliśmy się i
wróciłem do hotelu. Następnego dnia z samego rana ruszyliśmy w
drogę do Rzeszowa.
-Zbyszek
grasz z nami?- zapytał Igła. Grali w karty.
-Nie
dzięki.
Może
do niej zadzwonię? Nie, pewnie jeszcze śpi. Spokojnie, pomyślałem,
Kamil z nią jest. Gdy dojechaliśmy do Rzeszowa. Jak najszybciej się
dało znalazłem się w domu. Otworzył mi szwagier.
-Cześć
-powiedział.
-Cześć-
odpowiedziałem- Gdzie Monika?
-Leży
w sypialni.
Nagle
z pokoju wybiegł Piotruś.
-Tata!-
krzyczał.
-Cześć
synek- uśmiechnięty wziąłem go na ręce.
-To
ja się będę zbierał. Rzeczy mam spakowane, pożegnam się tylko z
Monią i spadam.
-Kamil,
dziękuję, że się nią zająłeś.
-Nie
ma sprawy. To moja siostra.
Gdy
szwagier wyszedł wszedłem do sypialni. Monia usiadła na łóżku.
-Idź
się pobawić. Zaraz do ciebie przyjdę- powiedziałem do Piotrusia.
Posłusznie
wyszedł, a ja podszedłem do żony. Pocałowałem ją i przytuliłem.
-Jak
się czujesz?
-Dobrze.
-Nawet
nie wiesz jak się o was bałem. Teraz będziesz tylko odpoczywać, a
ja się wszystkim zajmę. Będę sprzątał, gotował, robił zakupy,
zajmował się Piotrusiem
-Ej
przystopuj trochę. Nie dam rady cały czas leżeć i wiesz o tym.
-No
to teraz będziesz musiała. Przynajmniej do porodu.
Monika:
Nie
wierzyłam w to co mówił. Myślałam, że tylko żartuje, albo
wytrzyma kilka dni i wszystko wróci do normy. Myliłam się jednak.
Minął tydzień, a Zbyszek wciąż zajmował się domem, synem i
robił wszystko za mnie. Dobrze, że dzisiaj jest mecz z Jastrzębiem
to myślałam może uda mi się coś zrobić. Jednak nie doceniłam
męża.
-Jedziemy-
powiedział.
-Co?-
nie rozumiałam.- Ale gdzie, przecież dziś mecz.
-No
właśnie na halę.
-Ale
ja z Piotrusiem nie musimy tam być tak wcześnie. Dojedziemy potem.
-Nie
ma mowy. Jeszcze byś go podniosła. Jedziecie ze mną.
Mimo
że nie chciałam ubrałam się. Chciałam ubrać synka, ale
oczywiście ZB9 mi zabronił i sam to zrobił. Poczułam coś czego
nie czułam wcześniej. Złość. Denerwował mnie. Traktował mnie
jak niepełnosprawną lub chorą, a ja przecież jestem tylko w
ciąży. Gdy dojechaliśmy na halę kilku siatkarzy już było.
Usiadłam na schodach z Piotrusiem. Nawet nie próbowałam wziąć go
na kolana, bo ostatnio miałam wrażenie, że Zbyszek ma jakiś
czujnik, który uruchamia się zawsze gdy robię coś poza
odpoczywaniem. Na halę wszedł Pit. Na początku nawet go nie
zauważyłam.
-Wujek!-
krzyknął synek.
Wstał
i chciał jak najszybciej znaleźć się przy chrzestnym. Przez ten
pośpiech potknął się o schodek. Udało mi się go złapać.
Oczywiście wtedy pojawił się mój mąż.
-Co
ty robisz?!- krzyknął.
Kolejny rozdział dla was. Zachęcam do czytania mojego drugiego bloga, dodałam dziś nowy rozdział. Ostatnio był komentarz, że nudny rozdział dodałam. Szanuję krytykę i postaram się, żeby coś się działo. Jak się ten podoba?
Bartman chyba wpada w paranoję ! ;D Czekam na następny ;D
OdpowiedzUsuń