sobota, 23 marca 2013

Rozdział LIX

       Odłożyłam telefon. Bardzo chciałam powiedzieć Zbyszkowi o wszystkim, ale nie mogłam. Jeśli Michał będzie chciał to sam mu powie. Ja nie mogę podejmować takiej decyzji za niego. Źle mi z tym było. Gdy zasypiałam mnóstwo myśli kotłowało się w mojej głowie. Następnego dnia obudził mnie synek. Wszedł pod kołdrę i się do mnie przytulił. Objęłam go i spojrzałam na zegarek. Była 8 rano.
-A co ty tu robisz?- zapytałam.
-Obudziłem się.
Zaśmiałam się.
-To co śniadanie zjesz?
-Tak- ucieszył się.
Zrobiłam śniadanie i usiedliśmy.
-Kiedy tata gra?- spytał.
-O 18, więc mamy dużo czasu. Jedz- pogłaskałam syna po głowie.
Przypomniała mi się wczorajsza rozmowa ze Zbyszkiem. Muszę do niego zadzwonić. Nie powiem co ukrywamy z Michałem, ale chce z nim pogadać, przeprosić za to, że wczoraj się rozłączyłam. Gdy Piotruś zjadł poszedł oglądać bajki, a ja do sypialni zadzwonić. Zawahałam się, a może mają trening? Jednak nacisnęłam zieloną słuchawkę. Odebrał po dwóch sygnałach.
-Cześć kochanie. Właśnie miałem do ciebie dzwonić- usłyszałam głos męża.
-Cześć. Chciałam cię przeprosić za wczoraj. Odłożyłam telefon, bo się przestraszyłam. Zacząłeś się wypytywać o Michała, a ja nie mogę nic powiedzieć.
-Ale dlaczego? Co ukrywacie?
-To może ci powiedzieć tylko Kubiak. Ja nie mam do tego prawa. Jesteście przyjaciółmi na pewno ci powie, ale w swoim czasie.
-Ale dlaczego tobie powiedział?- nadal nie rozumiał.
-Zrozumiesz jak się dowiesz. Wtedy wiele się wyjaśni.
-No dobrze. Trudno. Poczekam aż Michał mi powie. Jak Piotruś?
-Dobrze. Ogląda bajki i nie może się doczekać meczu- uśmiechnęłam się.
-A ja nie mogę się doczekać, żeby do was wrócić. Jak się czujesz?
-Dobrze. Staram się dbać o siebie.
-Jak wrócę to ja będę się o ciebie troszczył.
Usłyszałam głos Igły w tle. Wołał Zbyszka na trening.
-Idź już. Czekają na ciebie.
-Kocham cię. Pa.
-Też cię kocham. Pa.
Spojrzałam na zegarek. Była 10. Weszłam do salonu.
-To może na zakupy pójdziemy? Do meczu jeszcze dużo czasu.
Synek kiwnął głową i wyciągnął ręce. Uśmiechnięta podniosłam go i poszłam przebrać. Musiałam kupić synkowi nowe ubrania. Rośnie jak na drożdżach i wszystko jest za małe. Obeszliśmy kilka sklepów. Kupiłam mu kilka bluzek i spodenki. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze do spożywczego. Gdy wróciliśmy do domu rozpakowałam zakupy. W pewnym momencie poczułam ból w brzuchu. Zgięłam się w pół. Nie wiedziałam co robić. Udało mi się dojść do krzesła i usiąść. Ktoś zadzwonił do drzwi.
-Otwarte- krzyknęłam i zaraz tego pożałowałam.
Ból narastał. Do kuchni wszedł Kamil.
-Monia co się dzieje?- podbiegł przestraszony.
Zaraz za nim był Dawid.
-Nie wiem. Strasznie boli mnie brzuch.
Mój brat wziął mnie na ręce.
-Jedziemy z nią do szpitala.
Chcieli oboje wyjść.
-Nie. Ktoś musi zostać z Piotrusiem.
-Ja zostanę- powiedział mój kuzyn.
-Jakby Zbyszek dzwonił to nie mów mu co się stało, proszę. Nie może się przed meczem denerwować.
-Jasne.

Dawid:

          Moniki i Kamila nie ma już kilka godzin. Strasznie się o nią bałem i o dziecko. Nagle zadzwonił telefon.
-Halo- odebrałem.
-Dawid?- to był Zbyszek- A gdzie Monika?

Kolejny rozdział wam oddaje. Widzę, że chyba trochę was nudzę patrząc po braku komentarzy. Mam kończyć opowiadanie już?

5 komentarzy:

  1. nie kooncz, blagam! uwielbiam tw opowiadanie! mam nadzieje ze Moni i dzieciom nic nie bedzie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. NIE !!! Masz dokończyć opowiadanie bo jest genialne ;D Myślę że nic poważnego z dzieckiem się nie stało ? :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I zapraszam do mnie
      http://razemprzezzyciee.blogspot.com/
      ;D

      Usuń
  3. nieeee nie kończ !! ;d

    OdpowiedzUsuń
  4. NO CHYBA NIE! masz nie kończyć ;) i weź nie męcz Moni i jej dzieci co.? :-)

    OdpowiedzUsuń