Odłożyłam
telefon. Bardzo chciałam powiedzieć Zbyszkowi o wszystkim, ale nie
mogłam. Jeśli Michał będzie chciał to sam mu powie. Ja nie mogę
podejmować takiej decyzji za niego. Źle mi z tym było. Gdy
zasypiałam mnóstwo myśli kotłowało się w mojej głowie.
Następnego dnia obudził mnie synek. Wszedł pod kołdrę i się do
mnie przytulił. Objęłam go i spojrzałam na zegarek. Była 8 rano.
-A
co ty tu robisz?- zapytałam.
-Obudziłem
się.
Zaśmiałam
się.
-To
co śniadanie zjesz?
-Tak-
ucieszył się.
Zrobiłam
śniadanie i usiedliśmy.
-Kiedy
tata gra?- spytał.
-O
18, więc mamy dużo czasu. Jedz- pogłaskałam syna po głowie.
Przypomniała
mi się wczorajsza rozmowa ze Zbyszkiem. Muszę do niego zadzwonić.
Nie powiem co ukrywamy z Michałem, ale chce z nim pogadać,
przeprosić za to, że wczoraj się rozłączyłam. Gdy Piotruś
zjadł poszedł oglądać bajki, a ja do sypialni zadzwonić.
Zawahałam się, a może mają trening? Jednak nacisnęłam zieloną
słuchawkę. Odebrał po dwóch sygnałach.
-Cześć
kochanie. Właśnie miałem do ciebie dzwonić- usłyszałam głos
męża.
-Cześć.
Chciałam cię przeprosić za wczoraj. Odłożyłam telefon, bo się
przestraszyłam. Zacząłeś się wypytywać o Michała, a ja nie
mogę nic powiedzieć.
-Ale
dlaczego? Co ukrywacie?
-To
może ci powiedzieć tylko Kubiak. Ja nie mam do tego prawa.
Jesteście przyjaciółmi na pewno ci powie, ale w swoim czasie.
-Ale
dlaczego tobie powiedział?- nadal nie rozumiał.
-Zrozumiesz
jak się dowiesz. Wtedy wiele się wyjaśni.
-No
dobrze. Trudno. Poczekam aż Michał mi powie. Jak Piotruś?
-Dobrze.
Ogląda bajki i nie może się doczekać meczu- uśmiechnęłam się.
-A
ja nie mogę się doczekać, żeby do was wrócić. Jak się czujesz?
-Dobrze.
Staram się dbać o siebie.
-Jak
wrócę to ja będę się o ciebie troszczył.
Usłyszałam
głos Igły w tle. Wołał Zbyszka na trening.
-Idź
już. Czekają na ciebie.
-Kocham
cię. Pa.
-Też
cię kocham. Pa.
Spojrzałam
na zegarek. Była 10. Weszłam do salonu.
-To
może na zakupy pójdziemy? Do meczu jeszcze dużo czasu.
Synek
kiwnął głową i wyciągnął ręce. Uśmiechnięta podniosłam go
i poszłam przebrać. Musiałam kupić synkowi nowe ubrania. Rośnie
jak na drożdżach i wszystko jest za małe. Obeszliśmy kilka
sklepów. Kupiłam mu kilka bluzek i spodenki. Po drodze wstąpiliśmy
jeszcze do spożywczego. Gdy wróciliśmy do domu rozpakowałam
zakupy. W pewnym momencie poczułam ból w brzuchu. Zgięłam się w
pół. Nie wiedziałam co robić. Udało mi się dojść do krzesła
i usiąść. Ktoś zadzwonił do drzwi.
-Otwarte-
krzyknęłam i zaraz tego pożałowałam.
Ból
narastał. Do kuchni wszedł Kamil.
-Monia
co się dzieje?- podbiegł przestraszony.
Zaraz
za nim był Dawid.
-Nie
wiem. Strasznie boli mnie brzuch.
Mój
brat wziął mnie na ręce.
-Jedziemy
z nią do szpitala.
Chcieli
oboje wyjść.
-Nie.
Ktoś musi zostać z Piotrusiem.
-Ja
zostanę- powiedział mój kuzyn.
-Jakby
Zbyszek dzwonił to nie mów mu co się stało, proszę. Nie może
się przed meczem denerwować.
-Jasne.
Dawid:
Moniki
i Kamila nie ma już kilka godzin. Strasznie się o nią bałem i o
dziecko. Nagle zadzwonił telefon.
-Halo-
odebrałem.
-Dawid?-
to był Zbyszek- A gdzie Monika?
Kolejny rozdział wam oddaje. Widzę, że chyba trochę was nudzę patrząc po braku komentarzy. Mam kończyć opowiadanie już?
nie kooncz, blagam! uwielbiam tw opowiadanie! mam nadzieje ze Moni i dzieciom nic nie bedzie :)
OdpowiedzUsuńNIE !!! Masz dokończyć opowiadanie bo jest genialne ;D Myślę że nic poważnego z dzieckiem się nie stało ? :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
I zapraszam do mnie
Usuńhttp://razemprzezzyciee.blogspot.com/
;D
nieeee nie kończ !! ;d
OdpowiedzUsuńNO CHYBA NIE! masz nie kończyć ;) i weź nie męcz Moni i jej dzieci co.? :-)
OdpowiedzUsuń