środa, 20 marca 2013

Rozdział LVI

-No mów!- uśmiechnęłam się do Zbyszka.
-No nie wiem- udał zamyślonego.
Zbliżyłam się do niego. Nasze usta prawie się stykały. Spróbował mnie pocałować, ale odsunęłam się. Spojrzałam mu w oczy i starając się żeby mój głos zabrzmiał bardzo zmysłownie powiedziałam.
-Mów, albo zapomnij o tym- przymrużyłam oczy.
-Jak przyjedzie na podpromie na najbliższy mecz każe mu wyjść na środek i zaśpiewać Gangnam Style.
Położyłam się na kanapie i śmiałam, a ZB9 wraz ze mną. Gdy już się opanowałam powiedziałam.
-Może jeszcze każ mu ubrać się w garnitur i czarne okulary. O i niech zatańczy- zaśmiałam się.
-Dobry pomysł- uśmiechnął się.
-A co to jest gagam sail?- zapytał Piotruś.
-Nie gagam sail, tylko gangnam style. Zaraz ci puszcze. Zobaczysz jak wujek Michał będzie musiał się wydurniać- powiedział Zibi.
Wziął synka do pokoju i puścił mu obiecaną piosenkę. Piotruś świetnie się przy niej bawił i puszczał ją w kółko.
-A teraz nagroda- mąż podszedł do mnie.
-Jaka nagroda?
-Za to, że ci powiedziałem należy się nagroda.
Pocałował mnie długo i namiętnie. Po chwili oderwałam się od niego.
-Kiedy gracie najbliższy mecz z Jastrzębiem na podpromiu?- zapytałam.
-Hmm jedziemy teraz na pierwsze dwa mecze finałowe do Jastrzębia, a potem wracamy do Rzeszowa, czyli za półtorej tygodnia.
-Nie mogę się doczekać.
-Ja też- uśmiechnął się, aby po chwili zrobić smutną minę- Ale nie chcę was zostawiać, a będę musiał jechać.
-Spokojnie. Jedź i wygraj- pocałowałam go- Przynajmniej jeden mecz musi być wasz.
-Obiecuję, że będzie, chociaż w sporcie obietnic nie wolno składać.
Po kilku dniach Zbyszek musiał jechać z drużyną do Jastrzębia. Nie był z tego faktu zadowolony. Przytulał Piotrusia, a potem pocałował mnie.
-Będę tęsknić- powiedział.
-Ja też.
-Dbaj o siebie i o Piotrusia.
-Będę, obiecuje.
Jeszcze raz mnie pocałował, pogłaskał po głowie synka i wyszedł.
Podczas gdy syn się bawił posprzątałam mieszkanie i ugotowałam obiad. Zjadłam i nakarmiłam Piotrusia. Gdy puściłam mu bajki usłyszałam dzwonek do drzwi. Nikogo się nie spodziewałam. Okazało się, że była to Magda.
-Cześć.
-Cześć Monia.
Weszłyśmy do kuchni. Była zdenerwowana. Rzadko widziałam ją w takim stanie.
-Madzia co się dzieje?
-Nic.
-Przecież widzę. Znam cię całe życie i wiem kiedy jest coś nie tak.
-Chodzi o Michała- po dłuższej chwili powiedziała.
Czekałam, ale ciąg dalszy nie nastąpił.
-I co z tym Michałem?
-Na waszym weselu dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się. I alkohol zadziałał.
-Czekaj ty chyba nie chcesz powiedzieć- zawiesiłam głos, a ona kiwnęła i spuściła głowę- Spędziliście razem noc?
-Tak.
Nie wiedziałam co powiedzieć. To był szok. Tylko czemu dopiero teraz mi o tym powiedziała? Przecież ślub był tydzień temu.
-Magda, dlaczego dopiero teraz mi o tym mówisz?
-Bo musiałam sobie to wszystko poukładać. Po tej nocy, gdy się obudziłam Michał jeszcze spał. Uciekłam stamtąd. Nie wiedziałam co myśleć, co robić.
Nie miałam pojęcia co powiedzieć. Nie umiałam jej nic poradzić.
-Ale ty czujesz coś do Kubiaka?- zapytałam.
-Nie wiem. Podoba mi się, dobrze czuje się w jego towarzystwie, ale nie wiem czy to jest miłość.
-Madzia wiesz, że stanę za tobą murem cokolwiek zrobisz, ale pomyśl o nim poważnie. Może to jego szukasz.
-Monia proszę cię. Przecież nie wiesz czy on traktuje to poważnie.
-No nie wiem. A właściwie co tu robisz? Nie powinnaś być w Krakowie?
-Mamy dwa tygodnie wolnego, a potem egzaminy i zaliczenia. No i kończę studia.
-To może pójdziesz ze mną na mecz w przyszłym tygodniu z Jastrzębiem?
-W sumie mogę pójść.
Uśmiechnęłam się. Chwilę jeszcze pogadałyśmy o moim małżeństwie, o jej studiach i innych rzeczach. Potem poszła, a ja od razu złapałam za telefon.

Komentujcie, bo lepiej się pisze, gdy się wie, że się ma dla kogo ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz