wtorek, 19 marca 2013

Rozdział LV

-No normalnie. Nie będziemy mieli jednego dziecka, tylko dwoje- uśmiechnęła się.
Byłem w szoku. Szczęście rozlało mi się po ciele. Nie umiem opisać tego uczucia. Było niesamowite.
-Kochanie to cudownie!- przytuliłem Monie i pocałowałem- Ale musiałaś mnie tak straszyć?
-Przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać.
-Obrażam się- udałem obrażonego.
-Na kobietę w ciąży nie wolno się gniewać- odpowiedziała.
Zaśmiałem się, przytuliłem ją i pocałowałem.
-Tylko teraz mamy problem- powiedziała moja żona.
-Jaki?
-Musimy znaleźć aż czterech chrzestnych.
-Jednym będzie Dziku- zrobiłem błagalne oczka.
-Z Natką- dodała- A drugim- zawahała się- Kamil.
-Myślałem, że weźmiesz Dawida.
-On teraz będzie miał dużo do roboty w związku ze ślubem, a i tak Natkę wezmę.
-Drugą chrzestną Kasia- dodałem- Widzisz problem rozwiązany.
Po obiedzie poszedłem wykąpać syna. Zapomniałem wziąć mu rzeczy i wyszedłem z łazienki. Usłyszałem rozmowę Moniki przez telefon.
-Przepraszam, ale nie dam rady... Nie wiem kiedy... W przyszłym roku może... Bo nie jestem pewna czy będę mogła... To nie jest rozmowa na telefon... Zgoda będę.
Bardzo dziwna rozmowa. Nic z niej nie rozumiałem. Po wykąpaniu Piotrusia włączyłem mu bajkę, sam poszedłem do kuchni do Moniki.
-Z kim rozmawiałaś przez telefon?- od razu przeszedłem do rzeczy.
-Słyszałeś?
-Skoro pytam to słyszałem.
-Nie chciałam ci mówić, bo nie ma o czym. Pamiętasz jak ostatni raz z wami grałam?
-Wtedy co pożyczyłem ci strój?- zapytałem.
-Tak. Na treningu byli wtedy trenerzy żeńskiej drużyny siatkarskiej z Rzeszowa. Najprawdopodobniej wejdą do Orlen Ligi i chcieli żebym zagrała w przyszłym sezonie w ich zespole.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś?- nie rozumiałem.
-Bo nie ma o czym. Jestem w ciąży, więc nie mogę grać.
-Ale zaproponowali ci zanim się dowiedziałaś, że jesteś w ciąży.
-Wiem tyle, że zastanawiałam się co mielibyśmy zrobić z Piotrusiem, gdyby wypadły nam mecze wyjazdowe w tym samym terminie.
-Kochanie- przytuliłem ją- Nie ukrywaj czegoś takiego przede mną. Kiedy masz się spotkać z trenerem?
-Jutro o 12.
-Pójdę z tobą. Trening mam o 17.
-A co z Piotrusiem?
-Pojedzie z nami- uśmiechnąłem się.
Następnego dnia pojechaliśmy na spotkanie. Gdy weszliśmy do kawiarni oni już tam byli. Podeszliśmy, przywitaliśmy się i usiedliśmy.
-Myślałem, że przyjdzie pani sama.
-Wolałem towarzyszyć żonie.
-Rozumiem. To przejdźmy do rzeczy. Dlaczego nie chce pani grać w naszym zespole? Chodzi o pieniądze?
-Nie. Pieniądze nie mają tu nic do rzeczy. Ja nie mogę grać, bo jestem w ciąży.
-Aha teraz rozumiem, dlaczego powiedziała pani, że w przyszłym roku też pani nie wie czy będzie mogła.
-No właśnie.
-Mam propozycję. Po porodzie mogłaby pani zagrać z drużyną męża, a my zobaczylibyśmy czy ciąża na panią jakoś wpłynęła. Jeśli nie to z chęcią podpiszemy kontrakt. Zgadza się pani?
-Tak. To chyba dobre wyjście- popatrzyła na mnie.
Uśmiechnąłem się i kiwnąłem głową. Piotruś wiercił mi się na kolanach.
-Tata, kiedy idziemy?- zapytał.
-Niedługo synku- powiedziałem.
-No w takim razie to chyba wszystko. Proszę po porodzie do mnie zadzwonić.
-Obiecuję, że zadzwonię Do widzenia.
-Do widzenia.
Około 14 wróciliśmy do domu. Usiedliśmy we trójkę na kanapie.
-Wiesz już co każesz zrobić Dzikowi?- zapytała Monia.
-Już wiem- uśmiechnąłem się pod nosem.
-Co?

Dwie osoby zgadły, że będą bliźniaki. Może czas kończyć bloga, widzę, że robię się przewidywalna. Polubcie proszę moją stronę na facebooku http://www.facebook.com/pages/Jej-odda%C5%82em-serce-swe-Resovia/500694599977165

1 komentarz: