wtorek, 12 marca 2013

Rozdział XLVIII

-Proszę nie poruszajmy tego tematu.
-Wiem, że to boli, ale minęło już dużo czasu. Musisz w końcu o tym z kimś porozmawiać, wyrzucić to z siebie- zachęcał.
-Ale co chcesz wiedzieć? Czy mi go brakuje? Jak cholera. Czasem nie dowierzam, że go tu już nie ma. Tak samo jak rodziców. Zabezpieczyli mnie finansowo, ale wolałabym, żeby tu byli, pomagali mi w przygotowaniach do ślubu, poznali swojego wnuka, ale to niemożliwe. Kamil był wspaniały. Lepszego brata nie mogłam sobie wymarzyć. Zawsze, gdy była potrzeba to mi pomagał. Pamiętam jak byłam mała i bawiłam się w piaskownicy jakiś dzieciak zabrał mi wiaderko- zaśmiałam się- Od razu podszedł do niego i uderzył.
-No był nerwowy kiedy chodziło o ciebie, trzeba to przyznać. Pamiętasz co zrobił, gdy poznał Michała?
-Jakbym mogła zapomnieć. Wziął go na rozmowę i po godzinie skończyli, a Michał miał taką minę jakby zobaczył ducha, gdy stamtąd wychodził.
-Co byś zrobiła, gdyby on żył?- zapytał.
-Nie wiem. Nigdy się nie zastanawiałam, bo po co. Nic mu nie wróci życia- poczułam jak po policzku spływa mi łza.
-Hej nie płacz. Przepraszam. Nie powinienem poruszać tego tematu- przytulił mnie.
-Skąd to pytanie? Przecież on nie żyje. Po co mnie pytasz o coś takiego?
-Tak jakoś mi się nasunęło. Przepraszam nie powinienem był.
-Nie ważne ja muszę już wracać do Zbyszka.
-Zawiozę cię- zaproponowałem.
-Dziękuję nie trzeba.

Dawid:

        Nie powinienem był poruszać tego tematu. Monika bardzo przeżyła śmierć brata i rodziców, ale co mam zrobić w tej sytuacji. Wczoraj miałem niespodziewanego gościa. Koło południa ktoś zadzwonił do drzwi. Gdy je otworzyłem byłem w szoku. Jakim cudem on żyje?
-Cześć Dawid, wpuścisz mnie?- zapytał.
-Mam wrażenie, że widzę ducha- powiedziałem.
-Wpuść mnie to pogadamy.
Nadal w wielkim szoku weszliśmy do salonu.
-Jakim cudem ty żyjesz?- zacząłem.
-Nie jechałem wtedy z rodzicami samochodem. Zamiast mnie pojechał Darek.
-Ale jakim cudem nikt się o tym nie dowiedział?- zapytałem.
-Nie robiono żadnych testów od razu pomyślano, że to ja.
-Kamil do cholery to się nie trzyma kupy!- krzyknąłem- Jakim cudem nikt się nie dowiedział? Jakim cudem nikt nie szukał Darka?
-Jego rodzice wyjechali do Anglii i nie utrzymywali z nim kontaktu. Dalsza rodzina też się nim nie interesowała. Był zdany tylko na siebie.
-Ale dlaczego do jasnej cholery się nie pojawiłeś?! Dlaczego ukrywałeś, że żyjesz?!- nie wytrzymałem- Zawsze starałeś się oszczędzić Monice cierpień, a sam skrzywdziłeś ją najbardziej!
-To nie tak! Wiesz, że ją kocham. Musiałem zniknąć, a to była najlepsza okazja.
-Co ale dlaczego? W coś ty się wpakował?
-Byłem świadkiem w ważnym procesie. Trzeba było mnie ukryć, a wiadomość o mojej śmierci ułatwiła to. Teraz już po wszystkim i chcę odzyskać miłość i zaufanie Moniki.
-Kamil ona cię kocha. Z zaufaniem będzie gorzej- powiedziałem.
-Wiem, dlatego przyszedłem do ciebie. Jesteś dla niej jak ja. Po wypadku zastąpiłeś jej rodzinę. Pomóż mi się z nią pogodzić. Przygotuj ją na mój powrót. Chcę ją w końcu przytulić, porozmawiać.
-Ty wiesz w ogóle co się u niej działo przez ten czas?- zapytałem.
-Nie- spuścił głowę.
-Za miesiąc wychodzi za mąż- zerwał się.
-Co? Ale biorą ślub w Krakowie, czy w Rzeszowie?
-Dlaczego mieliby wziąć ślub w Krakowie?
-Bo Michał tam studiuje.
-O kurde ale jesteś w tyle- podrapałem się po głowie.
-To z kim ona bierze ten ślub?
Wziąłem głęboki oddech i zacząłem mu opowiadać. Często mi nie dowierzał. Denerwował się, gdy opowiadałem jak Monia cierpiała i uśmiechał, gdy słyszał, że jest szczęśliwa.
-Moja siostrzyczka usidliła siatkarza. Dawid co ja mam robić?
-Jedź do niej jak najszybciej.
-Ale kiedy?
-Jutro wieczorem. W ciągu dnia idzie kupić suknię ślubną.
-Podaj mi jej adres.
Gdy go podałem uścisnęliśmy się jak dawniej. Monika jest dla mnie jak siostra, a on jak brat. Pożegnaliśmy się i wyszedł. Boję się reakcji Moni na jego widok. Nie udało mi się przygotować jej na to. Nie wiem jak zareaguje, czy go przyjmie, czy znienawidzi za to kłamstwo.

Monika:

        Wróciłam do mieszkania koło 19. Zbyszka i Piotrusia jeszcze nie było. Trening miał się skończyć koło 19:30. Ledwo zdążyłam się rozebrać usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam je. Stanęłam w bezruchu. Miałam wrażenie, że widzę ducha, że to wszystko mi się śni. Nawet nie poczułam jak po policzku zaczęły mi lecieć łzy.


Oddaje wam kolejny rozdział. Komentujcie ;) Zachęcam do czytania mojego drugiego bloga. Dodałam dziś na nim rozdział   link jest na górze z prawej strony :)

1 komentarz: