piątek, 29 marca 2013

Rozdział LXV

         Rozglądnęłam się czy nie ma Zbyszka. Nadal stał i udzielał wywiadu. Boże ja chyba bym zwariowała, ale w sumie dobrze się złożyło. Nagle pojawił się syn Igły.
-Piotrek chodź! Wyjdziemy na boisko razem z drużyną!- Sebastian zrobił dużo krzyku.
Oczywiście ZB9 nas zauważył. Westchnęłam tylko. Syn patrzył na mnie błagalnym wzrokiem. Wiedziałam, że chce iść.
-No idź. Seba pilnuj go -zastrzegłam.
-Jasne ciociu- zaśmiał się i poszli do szatni.
Mąż podszedł do mnie, wziął za rękę i poszliśmy w ustronne miejsce. Popatrzył mi w oczy.
-Przepraszam. Nie powinienem był się czepiać. Zachowałem się jak idiota.
-I to jaki. Zbyszek ja wiem, że jestem w ciąży i nie mogę się przemęczać. Naprawdę nie trzeba mi tego przypominać, a ty traktujesz mnie jak małe dziecko. Uwierz znam swoje ograniczenia w końcu skończyłam tą medycynę.
-Wiem. Przepraszam. Nie gniewaj się. Po prostu boję się o was i nie chcę, żebyś znów trafiła do szpitala. Wybaczysz mi?- zrobił błagalne oczka.
Spojrzałam w jego zielone tęczówki. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go.
-Ale nigdy więcej takich numerów.
-Obiecuję.
Jeszcze raz go pocałowałam. Potem musiał wracać do szatni, żeby się przebrać, a ja zajęłam swoje miejsce. Po chwili na boisko wybiegli zawodnicy Jastrzębskiego Węgla, zaraz za nimi Resoviacy. Piotruś wraz z Sebastianem wybiegli pierwsi, a zaraz za nimi zawodnicy. Synek podszedł do mnie, a ja posadziłam go sobie na kolanach. Zbyszek popatrzył w naszą stronę. Wiedziałam, że to mu się nie podobało, ale robił dobrą minę do złej gry i uśmiechnął się. W pierwszej szóstce wyszedł Jochen. Grali świetnie. Wygrali 3:0 do 20, 21 i 17. MVP został nasz niemiecki atakujący. Nagle mój mąż wziął mikrofon.
-Proszę jeszcze nie opuszczać hali. Mamy dla państwa niespodziankę.
Koło mnie pojawiła się Magda.
-Cześć.
-Cześć. Jak ci się mecz podobał?
-Bardzo, ale co się dzieje?
-Zaraz zobaczysz- uśmiechnęłam się.
Na środek sali wyszedł Dziku. Kumple z Jastrzębia nie zauważyli chyba, że zniknął, bo widać było z ich min, że nie wiedzieli skąd się tam wziął i kiedy zdążył się przebrać w garnitur. Z głośników poleciała piosenka, a Michał trochę zażenowany zaczął śpiewać i tańczyć. Kibice byli zachwyceni. Śmiali się i śpiewali wraz z nim. Gdy skończył popatrzył na Zbyszka wzrokiem mordercy. Wyczytałam z jego ust jak mówił „jeszcze mi za to zapłacisz”.
-Nie no ten to umie zrobić show- zaśmiała się Magda.
-Wiesz już co czujesz do tego wariata?- spytałam.
-Chyba tak- czekałam na ciąg dalszy, ale nie nastąpił.
-No i?
-Chyba, ale zaznaczam chyba go kocham.
-Tak- uściskałam ją.
-Mama- Piotruś złapał mnie za rękaw- mogę do taty?
-Jasne, leć.
Synek poszedł do Zbyszka, a ja wróciłam do rozmowy z przyjaciółką.
-To co powiesz mu?
-Nie wiem. A jeśli on mnie nie kocha?
-Kocha- zaśmiałam się- Gadałam z nim.
-Monia, ale po co?
-Bo chcę, żebyś była szczęśliwa. Leć do niego.
-Ale chodź ze mną.
-Ok, ale tylko na chwilę. Potem zostawię was samych.
-No dobra.
Podeszłyśmy pod szatnię. Kubiak szybko się tam znalazł. Widać nie chciał dłużej paradować po boisku w garniturze. Gdy nas zobaczył uśmiechnął się. Podszedł, przytulił mnie i pocałował w policzek. Potem spojrzał na Magdę. Nie wiedział czego się po niej spodziewać. Ta jednak nas zaskoczyła, bo podeszła i pocałowała go. Podobał mi się przebieg zdarzeń, więc ulotniłam się. Zbyszek rozciągał się, a obok niego siedział Piotruś z Sebą. Uśmiechnięta podeszłam do band. Synek mnie zobaczył, podbiegł i przytulił się do moich nóg. Zaraz za nim przyszedł mój mąż, ale zaczęły go oblegać tłumy fanów. Pokazałam mu tylko, że poczekam przy szatni i udałam się tam z synem. Zastałam tam zapłakaną Magdę.

Ten rozdział nie za bardzo mi się podoba. Komentujcie, jakie są wasze wrażenia?

1 komentarz: