-Zbyszek
wiesz ona nie może teraz podejść. Kąpie się. Przekaże jej, że
dzwoniłeś.
-A
co ty u nas robisz?- zapytał.
-Mecz
mamy razem obejrzeć- oby nie zadawał więcej pytań.
-Aha,
a mogę na chwilę Piotrusia?
Podałem
małemu telefon.
-Cześć
tata.... Będę... Ale gdzie jest mama?... Wujek Kamil ją wynosił z
domu- zrobiło mi się zimno
-Już
daję- podał mi telefon.
-Tak?-
głos mi drżał.
-Co
się siało Monice?!- krzyknął. W tle usłyszałem głosy reszty
zespołu, dopytywali się co się stało.
-Ja
naprawdę nie wiem. Jak przyszedłem z Kamilem to zwijała się z
bólu. Brat pojechał z nią do szpitala, a ja zostałem z
Piotrusiem. To było ze trzy godziny temu, a do tej pory nie
zadzwonili.
-Co
ją bolało?
-Brzuch.
-Boże,
dzieci- szepnął.
Zbyszek:
Strasznie
się bałem. Jestem w Jastrzębiu i nic nie mogę zrobić. Jeśli
straci dzieci to nigdy sobie tego nie wybaczę. Kumple pytają się
mnie co się stało, a ja nie umiem się odezwać. Igła mną
potrząsnął.
-Do
cholery co się stało?!- krzyknął.
-Monika
jest w szpitalu. Boję się, że poroni- powiedziałem tak cicho, że
tylko Krzysiek słyszał.
Ignaczak
powiedział wszystkim co się stało. Zaczęli się dopytywać o
wszystko, ale nie umiałem odpowiedzieć na te pytania. Nic nie
wiedziałem. To bolało najbardziej. Ostatnio tak dobrze mi szło, że
miałem wyjść w pierwszej szóstce, ale w tej sytuacji nie
wiedziałem czy sobie poradzę. Do szatni wszedł trener. Zaczął
mówić o meczu, ale niewielu go słuchało.
-Co
się z wami dzieje? Wy mnie w ogóle nie słuchacie!
Wszyscy
popatrzyli na mnie. Trener też na mnie spojrzał, a potem na Igłę.
-Monika
jest w szpitalu i może poronić- Krzysiek odpowiedział na
niewypowiedziane pytanie.
-Zbyszek
nie grasz. W szóstce wyjdzie Jochen- powiedział i spojrzał na
atakującego, a on tylko kiwnął głową.
Mecz
nie szedł po naszej myśli. Popełnialiśmy proste błędy, a
konsekwencją ich był przegrany mecz 0:3. Ze spuszczonymi głowami
schodziliśmy do szatni. Po drodze złapał mnie Michał.
-Możesz
mi powiedzieć co się z wami dzieje?- zapytał.
-Przed
meczem dzwoniłem do Moniki. Odebrał jej kuzyn i zaczął mi mówić,
że ona nie może podejść, bo się kąpie.
-Co
to ma do rzeczy?- nie rozumiał.
-Rozmawiałem
potem z synem i powiedział mi, że Kamil wynosił Monie na rękach z
mieszkania.
-Co?
-Nie
wiadomo co jej jest. Boję się, że poroni.
-O
Boże- poklepał mnie po ramieniu- Będzie dobrze. Trzeba mieć
nadzieję.
-Jasne.
Dobra ja idę do drużyny. Pogadamy potem.
Wszedłem
do szatni. Wszyscy siedzieli ze spuszczonymi głowami. To była moja
wina. Niepotrzebnie mówiłem im o tym co się stało. Do szatni
przyszedł trener.
-Nie
możecie tak grać. To jest finał tu musicie pokazać 100% swoich
umiejętności. Jutro macie wygrać mecz- zakończył i wyszedł.
Podszedł
do mnie Igła.
-Wiesz
coś?- zapytał.
-Nie.
-To
na co czekasz? Dzwoń!
Wziąłem
telefon i wykręciłem numer do Dawida. Zajęte. Domowego nikt nie
odebrał. Coraz bardziej się denerwowałem. Wiele razy próbowałem
się dodzwonić, ale na próżno. Gdy wróciliśmy do hotelu
zadzwonił mi telefon. Szybko odebrałem.
-Halo?
-Cześć-
to był Dawid.
-Mów
co z Monią!
-Zbyszek...-
miał niepewny głos- Jestem z Piotrusiem i Kamilem w szpitalu.
Czekałem
na ciąg dalszy, ale nie nastąpił. Bałem się, że coś jest nie
tak.
-Co
z ciążą?!- nie wytrzymałem.
Kolejny rozdział dla was. Komentujcie jak się podoba?
podoba mi się i nie mogę się doczekać co z ciążą ;)
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa co się wydarzy... ;-)
OdpowiedzUsuńnie! Monia nie moze poronic!
OdpowiedzUsuń