-Nie
za dobrze. Monika musi się oszczędzać, bo inaczej poroni.
Po
tych słowach trochę mi ulżyło. Nie poroniła. Jak tylko wrócę
do Rzeszowa będę dbał o nią najlepiej jak potrafię.
-Co
powiedział lekarz?
-Musi
dużo odpoczywać, nie wolno jej się denerwować, ani nic dźwigać.
To przez to wylądowała w szpitalu. Nosiła Piotrusia i ciężkie
zakupy.
-Co?
Przecież wiedziała, że jej nie wolno.
-Tak,
ale co miała zrobić? Nic nie kupować?
Do
pokoju wszedł Krzysiek. Gdy zobaczył, że rozmawiam przez telefon
usiadł naprzeciwko mnie i przysłuchiwał się.
-Mogła
poczekać, aż wrócę.
-Co
się stało to się nie odstanie. Teraz najważniejsze jest, żeby o
siebie dbała. Do twojego powrotu Kamil u niej zostanie.
-Dobry
pomysł. Mogę z nią porozmawiać?- spytałem z nadzieję.
-Niestety
nie. Będzie musiała spędzić noc w szpitalu, a już jest po
godzinach odwiedzin i nie możemy do niej wejść.
-Rozumiem.
Dzięki za telefon. Cześć.
-Nie
ma sprawy. Cześć.
Rozłączyłem
się. Igła cały czas patrzył na mnie wyczekująco. Gdy nic nie
mówiłem wkurzył się.
-Powiesz
w końcu co z Monią i ciążą?
-Musi
do jutra zostać w szpitalu. Na szczęście nie poroniła.
-Uff,
ale co się stało?
-Nosiła
Piotrusia i ciężkie zakupy, chociaż wiedziała, że jej nie wolno.
Teraz musi się oszczędzać, bo inaczej poroni. Nie wolno jej się
denerwować, ani dźwigać.
Monika:
Co
ja narobiłam? Nie powinnam była nic nosić. Mam nadzieję, że
Zbyszek nie będzie na mnie zły. Przeze mnie mogliśmy stracić
dzieci. Leże w sali. Koło mnie nie ma nikogo. Nie umiem zasnąć.
Cały czas się boję o ciążę. W końcu udało mi się zasnąć.
Rano, gdy się obudziłam siedział obok mnie Kamil.
-Jak
się czujesz?- zapytał z troską.
-Dobrze.
Dziś mam wyjść?
-Tak.
Do powrotu Zbyszka zostaję u ciebie.
Uśmiechnęłam
się do niego. Cieszyłam się, że go mam.
-A
gdzie Dawid?
-Zajmuje
się Piotrusiem.
Po
chwili przyszedł lekarz. Dał mi wypis. Przebrałam się i wyszłam
z bratem ze szpitala. Gdy weszłam domu przybiegł do mnie synek.
Wystawił ręce, chciał żebym go podniosła. Zaczęłam się
schylać, ale Kamil zareagował.
-Nie!-
krzyknął, podbiegł i wziął Piotrusia na ręce. Popatrzył na
mnie- Przepraszam, może trochę za gwałtownie zareagowałem, ale
nie wolno ci.
No
tak. Nie mogę brać syna na ręce. Będę musiała pamiętać.
Kiwnęłam tylko głową. Pojawił się Dawid.
-Cześć-
pocałował mnie w policzek.
-Cześć.
-To
ja będę leciał. Trzymaj się.
Usiadłam
na kanapie. Obok mnie usiadł Kamil z Piotrusiem na kolanach.
-Zbyszek
wczoraj dzwonił. Wie o wszystkim i chciał z tobą rozmawiać.
-Jak
mecz?
-Przegrali.
Wzięłam
głęboki oddech. Wykręciłam numer i udałam się do sypialni.
Musiałam z nim porozmawiać sama.
Zbyszek:
Skończył
się trening. Siedzę w szatni z chłopakami. Wszystkie oczy są
skierowane na mnie. Nagle dzwoni mi telefon. Gdy widzę kto dzwoni
odbieram najszybciej jak się da.
-Monia?-
wszyscy się ożywili.
-Zbyszek
ja przepraszam.
-Nie
przepraszaj. Mów jak się czujesz.
-Dobrze.
Nie wolno mi się przemęczać ani denerwować, więc macie wygrać
ten mecz jasne? Nie pozwólcie mi się denerwować- zastrzegła.
-Nie
ma sprawy- uśmiechnąłem się- Powiem chłopakom.
-Jesteś
w szatni?- spytała.
-Tak.
Trening się właśnie skończył.
-Daj
na głośnomówiący- poprosiła.
Posłusznie
włączyłem wybraną funkcję.
-Cześć
chłopaki- powiedziała.
-Monia
jak się czujesz?- od rzazu każdy zaczął pytać.
-Dobrze,
ale nie wolno mi się denerwować, więc macie dać w dupę
Jastrzębskiemu jasne?
-Jasne-
odpowiedzieli wszyscy uśmiechnięci.
-Będę
oglądać- dodała.
Pożegnaliśmy
się z Monią. Wyszedłem z szatni uśmiechnięty i spokojniejszy.
No to zaległy rozdział wam oddaje. Wieczorem kolejny ;) Komentujcie.
aww *_* super! czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńjeeej ! <3
OdpowiedzUsuńteż byłam na meczu :D / Justyna