piątek, 8 marca 2013

Rozdział XLIV

         Wszystko mi się wali. Mój przyjaciel chce zabrać mi dziewczynę, którą kocham. Przez niego wyprowadziła się ode mnie i zabrała ze sobą naszego syna. Wiele razy do niej dzwoniłem, ale nie odbierała. Nie było z nią żadnego kontaktu. Przez to wszystko nie szło mi na treningach, co nie uszło uwadze trenerowi i kolegom z zespołu.
-Zbyszek co się z tobą dzieje? Nic ci nie idzie!- trener tracił cierpliwość.
-Przepraszam. Obiecuje, że postaram się lepiej grać.
-Ale już nie dziś- powiedział- Wracaj do domu, a jutro na treningu masz być wypoczęty.
-Dobrze trenerze- spuściłem głowę i poszedłem do szatni.
Moni i syna nie widziałem już tydzień. Postanowiłem, że skoro mam trochę wolnego czasu to pojadę ich zobaczyć. Nie wiedziałem, czy Dawid mnie wpuści, ale musiałem spróbować.
-Cześć Dawid jest Monika?
-Zbyszek- zaczął niepewnie- Wejdź muszę ci coś powiedzieć.
Zdenerwowany wszedłem do środka. Nie było słychać, żeby ktokolwiek prócz nas był w domu.
-O co chodzi?- zapytałem.
-Wiesz, że cię lubię. Przed wypadkiem Monika była z tobą szczęśliwa. Planowaliście razem przyszłość, ale dla mnie najważniejsze jest to, żeby słuchała serca. Obecnie nie wie co do ciebie, czy Bartka czuje. Uznała, że najpierw musi załatwić sprawę swojego małżeństwa, a potem zdecyduje, z którym z was będzie.
-Do czego zmierzasz?
-Wyjechała do Bostonu. Chce unieważnić małżeństwo z Konradem i dokończyć studia.
-Skoro tak zdecydowała muszę to uszanować- spuściłem głowę. Nawet się ze mną nie pożegnała- Mogę zabrać syna do siebie?- spytałem.
-Wiesz raczej nie- spuścił głowę.
-Ale czemu? To mój syn. Zajmę się nim dobrze.
-Nie wątpię, ale nie ma go tu. Monika zabrała go ze sobą do Stanów.
-Co?! Ale ja mam prawo się z nim widywać! Dlaczego to zrobiła?- to był szok. Nie wiedziałem kiedy zobaczę Piotrusia.
-Proszę cię uszanuj jej decyzję. A teraz przepraszam, ale muszę wyjść.
-Jasne. Dzięki, że mi o wszystkim powiedziałeś.

Monika:

     Zaraz po przylocie załatwiłam nam miejsce w akademiku. Nie miałam zamiaru mieszkać z Konradem. Chciałam jak najszybciej zakończyć tą farsę jaką było masze małżeństwo. Złożyłam wniosek o jego unieważnienie. Okazało się, że nie jest to wcale proste, ale uznałam, że nie wyjadę dopóki tego nie rozwiążę.
      Minął rok. Skończyłam już studia. Co jakiś czas przyjeżdżał do mnie Dawid i wspierał. Nie sądziłam, że będzie potrzebne tyle czasu, żeby unieważnić małżeństwo. Konrad często do mnie przychodził i przekonywał, a raczej żądał, żebym wycofała wniosek, lecz byłam nieugięta. Wiele rzeczy sobie przypomniałam. Pamiętałam wszystko do dnia wyjazdu Michała do Krakowa. O nim nikt mi nic nie powiedział. Ciekawiło mnie, dlaczego zerwaliśmy. Jednak nie to było najważniejsze. Chciałam w końcu przypomnieć sobie Zbyszka i wszystkie spędzone z nim chwile. Często do mnie dzwonił. Rozmawialiśmy. Zawsze przekonywał, że mnie kocha i czeka, aż wrócę do Polski i będziemy razem. Bartek jeśli raz na miesiąc zadzwonił było dobrze. Teraz wiedziałam, że jeśli wrócę to będę z Zibim. Potrzebowałam tylko zaświadczenia o unieważnieniu małżeństwa. Siedziałam na sali. Za chwilę miała zapaść ostateczna decyzja. Strasznie się denerwowałam. Tyle czasu czekania dla tej jednej chwili. Jeśli się nie uda to będę załamana. Nadeszła chwila prawdy.
-W związku z dowodami dzięki nadanemu mi prawu oświadczam, że...

Ponieważ dziś jest mecz dodaję trochę wcześniej. Za kim jesteście? Ja za Jastrzębiem, bo w Jastrzębiu i w Rzeszowie jest wiara, która łączy kibiców obu miast ;)

1 komentarz:

  1. Czekam na kolejny rozdział :) Zapowiada się ciekawie. Stawiam, że nie tak szybko się rozwiedzie :)

    OdpowiedzUsuń