wtorek, 5 marca 2013

Rozdział XLI

         Przestałem nad sobą panować. Jak on mógł to zrobić?! Wybuchłem. Wołałem, że go zabije, że to największy idiota na świecie i wiele innych przezwisk, bardziej dosadnych. Zdałem sobie sprawę, że Monika płacze. Przytuliłem ją i gładziłem po włosach.
-Wróć ze mną do mieszkania. Zobaczysz syna, może coś ci się przypomni.
Lekko kiwnęła głową na znak, że się zgadza. Wziąłem ją za rękę, a w drugą walizkę. Była zdezorientowana. Nie wiedziała co się z nią dzieje. Tak bardzo chciałem jej pomóc, przytulić, pocałować. Nie wiedziałem ile czasu upłynie zanim odzyska pamięć. Wpuściłem ją przodem do mieszkania. Pit przybiegł nas przywitać. Pilnował Piotrusia. Przytulił Monie, a ona odwzajemniła uścisk. Wyjaśniłem wszystko środkowemu. Zareagował podobnie do mnie. Nawet nie zauważyliśmy, że Moniki nie ma obok nas. Siedziała w salonie z synem na rękach. Pit się pożegnał i wyszedł. Usiadłem obok niej.
-Przypominasz coś sobie?
-Nie- głos się jej łamał. Zdałem sobie sprawę, że po raz pierwszy od przyjazdu odezwała się do mnie.
-To trochę potrwa. Jutro zabiorę cię na trening, może wtedy coś ci się przypomni.
-Zgoda. Zbyszek?
-Tak kochanie?
-Gdzie ja mam spać?
-W sypialni, ja pościele sobie na kanapie.
Poszła położyć syna, a potem się przebrała. Muszę przyznać, że strasznie ta kanapa niewygodna. Przewracałem się z boku na bok i nie mogłem zasnąć. Nagle poczułem, że ktoś odchyla kołdrę. Szybko otworzyłem oczy. Monika położyła się obok i przytuliła do mnie. Objąłem ją. Ponieważ kanapa nie była za szeroka trzymałem ją, żeby nie spadła.
-Chodźmy do sypialni- powiedziała.
Posłusznie wziąłem ją za rękę i położyliśmy się na łóżku. Przytuleni zasnęliśmy. Następnego dnia na treningu powiedziałem wszystko chłopakom. Dużo z nią rozmawiali, śmiali się. Liczyłem, że dzięki temu wróci jej pamięć, ale niestety nie udało się. Od przyjazdu dużo się do mnie przytulała, ale ani razu nie pozwoliła się pocałować. Bolało mnie to, jednak rozumiałem ją. Często spacerowaliśmy, pokazywałem jej zdjęcia, zabierałem na treningi. Nic nie pomagało. Za kilka dni miał przyjechać z Rosji Kurek. Już dawno pozwoliłem mu się u mnie zatrzymać, ale w tej sytuacji nie wiem jak zareaguje Monika.
-Monia wychodzę na trening. Dasz sobie radę sama z synem?
-Jasne.
-To pa- podszedłem i pocałowałem ją w policzek.

Monika:

        Nadal nic nie pamiętałam. Zbyszek jest kochany. Zajmuje się mną, stara się, żeby wróciła mi pamięć. Żal mi go, gdy widzę jaki jest smutny, kiedy go od siebie odsuwam. Nie umiem inaczej, nie teraz. Konrad mnie oszukał. Wzięliśmy ślub, a okazało się, że nigdy nie byliśmy razem. Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Szybko poszłam otworzyć, bo synek spał i nie chciałam, żeby ktoś go obudził. Za drzwiami stał dwu metrowy facet.
-Monia!- uśmiechnął się i przytulił mnie- Co masz takie oczy, nie poznajesz mnie? To ja Bartek. Mogę wejść?
-Jasne- wpuściłam go i usiedliśmy w salonie.
Zastanawiałam się kim jest. Widać znał mnie, ale ja go nie pamiętałam.
-Muszę ci coś powiedzieć- zaczął niepewnie i wziął mnie za rękę- Wtedy na sylwestrze spodobałaś mi się, ale nie chciałem zrobić tego Zbyszkowi. To mój przyjaciel, ale nie umiem już tego ukrywać. Zakochałem się w tobie.
Boże o czym on mówi? Myśmy spędzili razem sylwestra? Nawet nie zauważyłam, że Bartek z każdą chwilą przybliżał się do mnie. Prawie stykaliśmy się nosami. Byłam w takim szoku, że nie mogłam się ruszyć. On chyba uznał to za przyzwolenie, bo za chwilę poczułam jego miękkie usta na swoich. Tym zaskoczył mnie zupełnie. Nie umiałam się poruszyć. Nagle usłyszałam otwieranie drzwi.

Kolejny rozdział dodany. Jak widzicie dużo się miesza w życiu bohaterki. Kto jest waszym faworytem Zbyszek, Bartek, czy może Konrad?

5 komentarzy: