niedziela, 10 marca 2013

Rozdział XLVI

-Kasiu wróciłem- usłyszałam głos Zbyszka.
Wszedł do salonu i go zamurowało. Uśmiechnął się od ucha do ucha i podbiegł do mnie. Zaczął mnie ściskać. Kaśka i Dawid szybko się ulotnili. Po chwili wziął syna na ręce i go przytulił. Zdałam sobie sprawę jakie świństwo im wyrządziłam rozdzielając ich. ZB9 popatrzył na mnie. Widziałam radość w jego oczach. Usiedliśmy na kanapie.
-Opowiedz mi wszystko- poprosił.
Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam opowiadać o ciągnącej się w nieskończoność sprawie, o unieważnienie małżeństwa. Słuchał mnie w spokoju, a gdy powiedziałam jaki zapadł wyrok zadowolony pocałował mnie. Byłam w szoku. Nie spodziewałam się tego zupełnie. A zwłaszcza tego co po tym pocałunku nastąpiło. W jednej chwili przypomniało mi się wszystko. W końcu wiedziałam, że dobrze wybrałam. Byłam tylko zła na siebie, że przeze mnie cierpiał. Oderwał się ode mnie.
-Przepraszam. To wyszło spontanicznie- zaczął, ale nie dałam mu dokończyć.
Wpiłam się w jego usta. Odwzajemnił pocałunek. Piotruś z zaciekawieniem nam się przyglądał. Uśmiechnęłam się.
-Kocham cię- powiedziałam do Zbyszka.
-Ja ciebie też.
-Wiesz, gdy się poznaliśmy w życiu bym nie powiedziała, że będziemy razem- zaśmiałam się.
-Pamiętasz jak się poznaliśmy?- zrobił wielkie oczy.
-Pamiętam jak się poznaliśmy, jak graliśmy razem, nasz pierwszy raz- popatrzyłam na niego. Świeciły mu się oczy- jak poprosiłeś mnie, żebym została twoją dziewczyną, jak powiedziałam ci o dziecku i...- zawahałam się- Zbyszek ja się nie potknęłam.
-Co?- był zdezorientowany, nie wiedział o czym mówię.
-Gdy uderzyłam głową o róg stołu i straciłam pamięć! Nie potknęłam się to Konrad mnie popchnął!
-Co?! Zabije go!- wkurzył się- Ale dlaczego?
-Powiedziałam mu, że wróciłam do ciebie. Wiedział o tym. Zaczął krzyczeć, że mnie kocha, a potem pocałował mnie- spojrzałam na Zibiego. Powstrzymywał się przed wybuchem- Wyrwałam mu się i chciałam uciec, ale mnie złapał i pchnął.
-Musimy to zgłosić!
-Nie ma mowy- popatrzył na mnie zdziwiony- Ta sprawa jest przedawniona. Zresztą musiałabym wrócić do Bostonu, a nie mam takiej ochoty- uśmiechnęłam się do niego.
-No dobra. Ale obiecaj, że już nigdy się z nim nie spotkasz.
-Na razie nie ma takiej opcji, żebym się z nim widziała. On siedzi w Stanach.
-I chwała mu za to.
Synek zaczął mnie szarpać za rękaw.
-Mama!- powiedział.
Spojrzałam na niego. Zbyszek nigdy tego nie słyszał głosu syna, dlatego był w szoku.
-Powiedział „mama”! A ciekawe kiedy powie tata?- rozmarzył się.
-Tata- powiedział Piotruś.
Zaśmiałam się z miny ZB9.
-On już od jakiegoś czasu mówi. Słowa mama, czy tata to dla niego łatwizna.
-Kurde. Dużo przegapiłem- spuścił głowę.
-Obiecuję, że teraz nic już nie przegapisz.
-Trzymam cię za słowo- uśmiechnął się i mnie pocałował.
Zmarszczyłam nos.
-To, żeby nie było, że coś przegapisz idź go przewiń.
-Hahaha nie ma sprawy. Ty w tym czasie się rozpakuj.
Posłusznie zaczęłam się rozpakowywać. Gdy skończyłam poczułam ręce na biodrach.
-Piotruś przewinięty. Teraz śpi.
Wpił się w moje usta. Oddawałam każdy pocałunek, każdą pieszczotę. Nawet nie zauważyłam, gdy leżeliśmy nadzy w łóżku. Kochaliśmy się długo i zachłannie. Znów miałam go przy sobie i to mi wystarczyło do szczęścia.

Kolejny, dość spokojny rozdział. Nie do końca mi się podoba, ale piszcie swoje opinię. Zapraszam na swojego drugiego bloga http://moni2824-z-siatkowka-przez-zycie.blogspot.com/ nie dodaje na nim wpisów codziennie, przynajmniej na razie, ale może jak skończe ten blog pisać to wpisy tam będą częstsze.
 

1 komentarz:

  1. świetny rozdział :3 bardzo cieszę się że założyłaś nowego bloga, bo uwielbiam twój styl pisania <3

    OdpowiedzUsuń