poniedziałek, 18 marca 2013

Rozdział LIV

         Obudził mnie zapach smażonych naleśników. Ubrałam koszulkę Zbyszka i poszłam do kuchni. Mój ukochany stał przy kuchence w samych bokserkach. Uśmiechnęłam się na ten widok. Od teraz będę go mieć przy sobie do końca życia. ZB9 zobaczył mnie.
-Jak się spało pani Bartman?- zapytał uśmiechnięty.
-Cudownie- podeszłam i pocałowałam go.
-Śniadanie gotowe. Musisz dobrze się odżywiać. Musimy iść do lekarza.
-Wiem, wiem. Pójdziemy razem- uśmiechnęłam się.
-Nawet nie myślałem o innej możliwości.
Po śniadaniu zadzwoniłam do lekarza. Umówił mnie na jutro, na 14. Zadowolona powiedziałam Zbyszkowi.
-Nie nie nie.
-Ale o co chodzi?
-Jutro o 14 mam trening.
-Trudno pójdę sama, a następnym razem pójdziesz ze mną.
-Wolałbym już jutro być tam z tobą.
-Ja też. A kiedy Pit przywiezie Piotrusia?
-Jutro po treningu go wezmę.
-Dopiero jutro?
-No chciałem żebyśmy mieli dla siebie cały dzień- powiedział uśmiechnięty i pocałował mnie.
-Wariat- odwzajemniłam uśmiech.
Dzień spędziliśmy w domu. Było wspaniale. Następnego dnia Zbyszek musiał jechać na trening.
-Wolałbym iść z tobą do lekarza- marudził.
-Też bym wolała, ale trudno. Następnym razem pójdziesz ze mną.
Pocałowałam męża na pożegnanie i sama zaczęłam się zbierać. Punkt 14 byłam u lekarza,
-Pani Bartman- zawołała pielęgniarka. Będę musiała przyzwyczaić się do tego nazwiska.
Weszłam do gabinetu. Moją ciąże miała prowadzić bardzo dobra pani ginekolog. Gdy poszłyśmy na USG poczułam to samo uczucie, co podczas ciąży z Piotrusiem. Byłam podekscytowała. Za chwilę miałam zobaczyć na monitorze moją kruszynkę. Pani doktor długo przyglądała się obrazowi.
-Mam dla pani wiadomość.

Zbyszek:

         Gdy przyjechałem na halę nikogo jeszcze nie było, a przynajmniej tak mi się zdawało. W szatni czekała na mnie niespodzianka. Ledwo wszedłem chłopaki się na mnie rzucili.
-No pożegnaj kawalerskie życie. Już nie będzie tak jak dawniej- westchnął teatralnie Igła.
-Mam powiedzieć twojej żonie?- zapytałem.
-Nie nie nie! Ja tylko żartowałem- wszyscy zaczęli się śmiać- Ale drugie dziecko to już poważniejsza sprawa.
-Już dawno chciałem mieć kolejne, ale wtedy Monia wyjechała do Stanów, a potem ta sytuacja z Konradem i nie było szans.
-Ile ty chcesz mieć dzieci?- zapytał Kosa.
-Jak najwięcej- uśmiechnąłem się.
-A co chcesz przedszkole założyć?- tym razem to był Alek.
-Bardzo śmieszne.
Wtedy do szatni wszedł Pit z moim synem. Byłem już przebrany, więc wziąłem go na ręce i poszedłem na salę. Trzymałem Piotrusia na kolanach. Jak sobie pomyślałem, że miałem niedługo mieć kolejnego syna, albo córeczkę uśmiech od razu pojawił się na mojej twarzy. Na salę wszedł trener.
-No jak będziesz grał z takim zapałem z jakim zajmujesz się synem to na pewno wygramy. A jak pojawi się kolejne dziecko to może będziesz tak szczęśliwy, że to szczęście cie poniesie.
-Może tak być. Już dawno chciałem kolejnego dziecka.
Reszta chłopaków weszła na salę. Trening był bardzo udany. Większość czasu graliśmy. Szło mi świetnie. Byłem taki szczęśliwy, że wszystko mi wychodziło. Nie mogłem się doczekać kiedy w domu pojawi się kolejne dziecko. Po treningu poszedłem do szatni.
-Normalnie ale cię niesie do domu- powiedział Igła.
-Monia była u lekarza. Ja nie mogłem iść przez trening, a chce wiedzieć co powiedział.
-To leć.
Poszedłem jeszcze na sale wziąć Piotrusia od trenera, który się nim zajął. Po 15 minutach byliśmy w domu. Monia siedziała na kanapie i oglądała z uwagą jakiś papier.
-Cześć kochanie- podszedłem i pocałowałem ją.
W tym czasie schowała kartkę.
-Cześć.
Zaniosłem synka do pokoju i dałem mu zabawki. Po chwili wróciłem do żony. Trudno było odczytać jej nastrój. Usiadłem obok i objąłem ją.
-Jak u lekarza?- spytałem.
-Zbyszek. Muszę ci coś powiedzieć.
-Co się dzieje?- byłem zdenerwowany. Nie wiedziałem o co chodzi- Coś z dzieckiem?
-Nie, to znaczy tak.
-Mów!- nie wytrzymałem już.
-Nie będziemy mieli dziecka.
-Co? Ale jak to?- tego co poczułem nie życzę nikomu.

Mam nadzieję, że nie zlinczujecie mnie za ten rozdział. Komentujcie proszę co myślicie ;)

3 komentarze:

  1. Nie będzie dziecka? :( Szkoda! Dodaj następny rozdział, jestem ciekawa jak Zbyszek z tym sobie poradzi! Idę płakać razem z nimi! :(

    OdpowiedzUsuń
  2. myśle ze to bliźniaki, ale nie wiem czemu..:D czekam! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. ja też myślę, że to bliźniaki ;d

    OdpowiedzUsuń