niedziela, 3 marca 2013

Rozdział XXXIX

       Boże kochany co się z nią dzieje? Nawet Zbyszek nic nie wie. Miała zadzwonić jak tylko doleci, a już minęło kilka dni. Konrad też nie odbiera. Strasznie się o nią martwię. Nigdy tak się nie zachowywała. W głowie miałem same najgorsze scenariusze. Pojechałem do ZB9.
-Cześć Dawid. Wchodź- otworzył mi drzwi- Wiesz coś o Moni?
-Nic. Miałem nadzieję, że do ciebie się odezwała.
-Kompletna cisza. Ma wyłączony telefon. Uczelnia też nic nie wiem, bo jeszcze się z nimi nie kontaktowała w sprawie dalszej nauki.
-Jezu, co się z nią dzieje?
-Najchętniej to bym tam pojechał, ale nie puszczą mnie w trakcie sezonu.
-Ja pojadę- powiedziałem- Nie ma innego wyjścia. Jeszcze dziś sprawdzam najbliższy lot do Bostonu.
-Czekaj sprawdźmy od razu- wziął laptopa- Kurde najbliższy jest w sobotę, a jest dopiero poniedziałek.
-Trudno. Rezerwuj.
Po zarezerwowaniu biletu długo rozmawialiśmy. Pobawiłem się trochę z Piotrusiem, ale nadal myślałem o Monice. Co się z nią dzieje?

Monika:

       Dziwne uczucie. Prócz naukowych regułek nic więcej nie pamiętać. Nie wiedzieć kim się jest, ani kim są osoby, które masz koło siebie. Konrad- chłopak, który podaje się za mojego narzeczonego. Kocham go, ale mam wrażenie, że nie miłością kobiety do mężczyzny, tylko miłością siostrzaną. Kocham go jak brata. A może nie? Może sama nie wiem co czuje? Jakaś część mnie buntuje się przeciwko temu ślubowi, jakby wiedziała, że nie powinnam tego robić. Ale skoro już w sobotę jest to jak się wycofać? Może jak odzyskam pamięć to będę go kochać, tak jak mówi, że kochałam go wcześniej? Sukienka wisi w szafie, świadkowie zaproszeni. Dla mnie to zupełnie obcy ludzie, ale upierają się, że są moimi przyjaciółmi.
Dni mijały szybko. Nim się obejrzałam miałam na sobie białą sukienkę do kolan. Obok mnie siedział Konrad w garniturze, a obok nas świadkowie. Po odmówieniu przysięgi małżeńskiej wyszliśmy z urzędu. Dzień ślubu powinien być dla kobiety najwspanialszym w życiu, a ja czułam, że popełniłam życiowy błąd. Konrad był cały w skowronkach. Ja nie umiałam się uśmiechnąć. Po skromnym obiedzie rozeszliśmy się do domów. Gdy weszliśmy do mieszkania zaczął mnie całować.
-Proszę nie- odepchnęłam go od siebie.
-Ale dlaczego? Jesteś moją żoną, a po ślubie następuje noc poślubna.
-Ale ja nic nie pamiętam. Nie powinnam za ciebie wychodzić za mąż tylko poczekać, aż wróci mi pamięć.
-Kochanie ranisz mnie. Jesteśmy małżeństwem, ale nie będę naciskał. Poczekam, aż sama będziesz tego chciała- poszedł do pokoju się przebrać.
Udałam się do siebie. Po policzku popłynęły mi łzy. Nie umiałam powiedzieć dlaczego. Czułam, że moje serce rozpada się na tysiąc kawałków. Nie umiem tego opisać. Czułam się, jakby część mnie umarła. Nie przestając płakać położyłam się spać. Wcześnie rano usłyszałam dzwonek. Założyłam szlafrok i poszłam otworzyć. W drzwiach stał wysoki brunet. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się i zaczął mnie przytulać.
-Monia tak się bałem! Dlaczego się nie odzywałaś? Wiesz jak mnie i Zbyszka przestraszyłaś?
Kogo przestraszyłam? Kim on jest? Odsunęłam go od siebie. Nawet tego nie zauważył, tylko zamknął drzwi i pociągnął mnie na kanapę w salonie.
-Dlaczego się nie odzywałaś?- zapytał.
-Kim jesteś?- zapytałam. Jego oczy były zdezorientowane.
-Proszę cię bez takich żartów. Wiesz jak się o ciebie martwiłem?
-Ja nie żartuje. Nic nie pamiętam, mam amnezję. Nie znam cię.
Zbladł. Trudno było wyczuć jego emocje. Wydawał się być zdezorientowany i zdenerwowany.
-Ale jak to się stało?- zapytał.
-Konrad powiedział, że gdy wróciłam potknęłam się i uderzyłam głową w róg stołu.
-Gdzie on jest?
-Śpi jeszcze. Zmęczony po ślubie.
-Po jakim ślubie?
-No naszym. Powiedział, że jest moim narzeczonym i mamy w sobotę ślub. Nadal nie powiedziałeś mi kim jesteś?
-Dawid, twój kuzyn, ale jesteśmy dla siebie jak rodzeństwo- powiedział z zawrotną prędkością- Monia on cię okłamał! Twój narzeczony jest w Polsce z waszym synem! A ty wyszłaś za niego?!
Po policzku popłynęły mi łzy. Wierzyłam mu. Wydawał się szczery i widać było, że się o mnie martwi. Powinnam była słuchać swoich przeczuć. Ten ślub to największy błąd w moim życiu.


Wasze komentarze mówiły, że nie chcecie, żeby doszło do tego ślubu. Mam nadzieję, że nie obrazicie się na mnie za to, że się odbył i będziecie dalej czytać. 

1 komentarz:

  1. zawsze zostaje rozwód... nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń