Boże
kochany co się z nią dzieje? Nawet Zbyszek nic nie wie. Miała
zadzwonić jak tylko doleci, a już minęło kilka dni. Konrad też
nie odbiera. Strasznie się o nią martwię. Nigdy tak się nie
zachowywała. W głowie miałem same najgorsze scenariusze.
Pojechałem do ZB9.
-Cześć
Dawid. Wchodź- otworzył mi drzwi- Wiesz coś o Moni?
-Nic.
Miałem nadzieję, że do ciebie się odezwała.
-Kompletna
cisza. Ma wyłączony telefon. Uczelnia też nic nie wiem, bo jeszcze
się z nimi nie kontaktowała w sprawie dalszej nauki.
-Jezu,
co się z nią dzieje?
-Najchętniej
to bym tam pojechał, ale nie puszczą mnie w trakcie sezonu.
-Ja
pojadę- powiedziałem- Nie ma innego wyjścia. Jeszcze dziś
sprawdzam najbliższy lot do Bostonu.
-Czekaj
sprawdźmy od razu- wziął laptopa- Kurde najbliższy jest w sobotę,
a jest dopiero poniedziałek.
-Trudno.
Rezerwuj.
Po
zarezerwowaniu biletu długo rozmawialiśmy. Pobawiłem się trochę
z Piotrusiem, ale nadal myślałem o Monice. Co się z nią dzieje?
Monika:
Dziwne
uczucie. Prócz naukowych regułek nic więcej nie pamiętać. Nie
wiedzieć kim się jest, ani kim są osoby, które masz koło siebie.
Konrad- chłopak, który podaje się za mojego narzeczonego. Kocham
go, ale mam wrażenie, że nie miłością kobiety do mężczyzny,
tylko miłością siostrzaną. Kocham go jak brata. A może nie? Może
sama nie wiem co czuje? Jakaś część mnie buntuje się przeciwko
temu ślubowi, jakby wiedziała, że nie powinnam tego robić. Ale
skoro już w sobotę jest to jak się wycofać? Może jak odzyskam
pamięć to będę go kochać, tak jak mówi, że kochałam go
wcześniej? Sukienka wisi w szafie, świadkowie zaproszeni. Dla mnie
to zupełnie obcy ludzie, ale upierają się, że są moimi
przyjaciółmi.
Dni
mijały szybko. Nim się obejrzałam miałam na sobie białą
sukienkę do kolan. Obok mnie siedział Konrad w garniturze, a obok
nas świadkowie. Po odmówieniu przysięgi małżeńskiej wyszliśmy
z urzędu. Dzień ślubu powinien być dla kobiety najwspanialszym w
życiu, a ja czułam, że popełniłam życiowy błąd. Konrad był
cały w skowronkach. Ja nie umiałam się uśmiechnąć. Po skromnym
obiedzie rozeszliśmy się do domów. Gdy weszliśmy do mieszkania
zaczął mnie całować.
-Proszę
nie- odepchnęłam go od siebie.
-Ale
dlaczego? Jesteś moją żoną, a po ślubie następuje noc poślubna.
-Ale
ja nic nie pamiętam. Nie powinnam za ciebie wychodzić za mąż
tylko poczekać, aż wróci mi pamięć.
-Kochanie
ranisz mnie. Jesteśmy małżeństwem, ale nie będę naciskał.
Poczekam, aż sama będziesz tego chciała- poszedł do pokoju się
przebrać.
Udałam
się do siebie. Po policzku popłynęły mi łzy. Nie umiałam
powiedzieć dlaczego. Czułam, że moje serce rozpada się na tysiąc
kawałków. Nie umiem tego opisać. Czułam się, jakby część mnie
umarła. Nie przestając płakać położyłam się spać. Wcześnie
rano usłyszałam dzwonek. Założyłam szlafrok i poszłam otworzyć.
W drzwiach stał wysoki brunet. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się
i zaczął mnie przytulać.
-Monia
tak się bałem! Dlaczego się nie odzywałaś? Wiesz jak mnie i
Zbyszka przestraszyłaś?
Kogo
przestraszyłam? Kim on jest? Odsunęłam go od siebie. Nawet tego
nie zauważył, tylko zamknął drzwi i pociągnął mnie na kanapę
w salonie.
-Dlaczego
się nie odzywałaś?- zapytał.
-Kim
jesteś?- zapytałam. Jego oczy były zdezorientowane.
-Proszę
cię bez takich żartów. Wiesz jak się o ciebie martwiłem?
-Ja
nie żartuje. Nic nie pamiętam, mam amnezję. Nie znam cię.
Zbladł.
Trudno było wyczuć jego emocje. Wydawał się być zdezorientowany
i zdenerwowany.
-Ale
jak to się stało?- zapytał.
-Konrad
powiedział, że gdy wróciłam potknęłam się i uderzyłam głową
w róg stołu.
-Gdzie
on jest?
-Śpi
jeszcze. Zmęczony po ślubie.
-Po
jakim ślubie?
-No
naszym. Powiedział, że jest moim narzeczonym i mamy w sobotę ślub.
Nadal nie powiedziałeś mi kim jesteś?
-Dawid,
twój kuzyn, ale jesteśmy dla siebie jak rodzeństwo- powiedział z
zawrotną prędkością- Monia on cię okłamał! Twój narzeczony
jest w Polsce z waszym synem! A ty wyszłaś za niego?!
Po
policzku popłynęły mi łzy. Wierzyłam mu. Wydawał się szczery i
widać było, że się o mnie martwi. Powinnam była słuchać swoich
przeczuć. Ten ślub to największy błąd w moim życiu.
Wasze komentarze mówiły, że nie chcecie, żeby doszło do tego ślubu. Mam nadzieję, że nie obrazicie się na mnie za to, że się odbył i będziecie dalej czytać.
zawsze zostaje rozwód... nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuń