sobota, 16 marca 2013

Rozdział LII

       Zbyszek już pojechał. Nie lubię jego wyjazdów. Strasznie za nim tęsknię. Przebrałam się. Synek o dziwo jeszcze spał. O 11 zadzwonił dzwonek. Poszłam otworzyć.
-Cześć- powiedział Kamil i pocałował mnie w policzek.
-Cześć, wchodź.
Usiedliśmy w salonie. Nie wiedziałam od czego zacząć.
-Gdzie Piotruś?
-Jeszcze śpi. Słuchaj mam do ciebie pytanie.
-Pytaj o co chcesz.
-Dostałam propozycję gry w żeńskiej drużynie siatkarskiej z Rzeszowa- powiedziałam.
-To cudownie! Zawsze to było twoje marzenie- przytulił mnie.
-Tak tyle, że jeśli bym się zgodziła to razem ze Zbyszkiem mielibyśmy mecze. Co jeśli wyjazdy by się zgrały?
-Ja się zajmę Piotrusiem- ożywił się- Chce go poznać. To byłaby najlepsza okazja.
-Czytasz mi w myślach. Właśnie chciałam cię o to prosić.
-Nie ma w ogóle sprawy. Zawsze ci pomogę.
-Dzięki.
Potem obudził się mój synek. Kamil zajął się nim. Fajnie się na nich patrzyło. Jeszcze chwilę pogadaliśmy, a później się pożegnaliśmy.
Czas minął szybko. Jeszcze dziś zostanę panią Bartman. Magda lata koło mnie i poprawia fryzurę, makijaż. Już trzy razy wymiotowałam. Ten stres jest nie do zniesienia. W kościele tyle ludzi i mam przed wszystkimi powiedzieć przysięgę małżeńską. W pewnym momencie znów mnie zemdliło i pobiegłam do ubikacji.
-Matko dziewczyno, ale ta ciąża na ciebie źle działa- powiedziała moja świadkowa.
-Co? Jaka ciąża? To tylko stres.
-Trzymajcie mnie. Ukończyła medycynę i nie widzi, że jest w ciąży- zbulwersowała się Madzia.
Zaczęłam się zastanawiać i liczyć dni. Boże kochany to niemożliwe. Jednak wszystko się zgadzało. Nie dostałam okresu, który powinnam mieć dwa tygodnie temu. Przez to zamieszanie ze ślubem zapomniałam o tym.
-Madzia?- zapytałam niepewnie.
-Ile?
-Trzy.
-Będę za 10 minut.
-Dziękuję, jesteś kochana.
Po chwili wróciła z testami. Tak jak myślałam. Wszystkie pozytywne. Wyszłam i przytuliłam Magdę.
-Tylko mi się tu nie rozpłacz, bo zepsujesz makijaż- zastrzegła.
-Dziękuję ci. Gdyby nie ty to nie zorientowałabym się.
-Nie ma sprawy. Swoją drogą trochę głupio nie móc się napić na własnym weselu- zaśmiała się.
-Odbiję sobie na twoim- powiedziałam.
-Oj to trochę poczekasz.
-Jak to? Właśnie gdzie Mariusz?
-Zerwaliśmy.
-Ale dlaczego?
-Nie mówmy o tym teraz. To twój dzień, a już trzeba iść.
Ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę.
-Gotowa?- to był Igła.
-Jasne- uśmiechnęłam się.
-Ślicznie wyglądasz- powiedział i podał mi ramię.
-Dzięki. Igła?
-Tak- ożywił się.
-Nie daj mi upaść.
-Przy mnie nie ma mowy żebyś upadła- uśmiechnął się.
Usłyszałam marsza weselnego. Przy ołtarzu zobaczyłam Zbyszka z Michałem. Do twarzy im było w garniturach. Igła poprowadził mnie do ołtarza i podał moją rękę Zibiemu.
-Nie waż się jej skrzywdzić- pogroził mu palcem.
-Nie mam zamiaru- popatrzył mi w oczy.
Ceremonia była wspaniała. Przy składaniu przysięgi cały czas patrzyłam Zbyszkowi w oczy. W końcu, gdy ksiądz ogłosił, że jesteśmy mężem i żoną pocałował mnie. Pod kościołem długo składali nam życzenia. W końcu pojechaliśmy do restauracji na wesele. Wszyscy mieli w ręku kieliszki z szampanem, tylko ja poprosiłam o wodę, tak żeby nikt nie zauważył. Stałam wraz z ZB9. Jego ojciec wzniósł toast na cześć młodej pary, a wtedy ja zabrałam głos.
-W obecności wszystkich gości chciałam ci powiedzieć coś ważnego- spojrzałam Zibiemu w oczy. Nie miał pojęcia co mam do powiedzenia.


Oddaje wam kolejny rozdział. Moja wena wróciła i mogę powiedzieć, że będzie ciekawie. Komentujcie ;)

3 komentarze:

  1. Łochoochoo Monika znowu w ciąży ;p Zibi będzie szczęśliwy ;D Ale jest też minus tej sytuacji - nici z kariery (jak narazie ) ;D
    Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://razemprzezzyciee.blogspot.com/ Zapraszam do mnie ;D

      Usuń