Zbyszek
już pojechał. Nie lubię jego wyjazdów. Strasznie za nim tęsknię.
Przebrałam się. Synek o dziwo jeszcze spał. O 11 zadzwonił
dzwonek. Poszłam otworzyć.
-Cześć-
powiedział Kamil i pocałował mnie w policzek.
-Cześć,
wchodź.
Usiedliśmy
w salonie. Nie wiedziałam od czego zacząć.
-Gdzie
Piotruś?
-Jeszcze
śpi. Słuchaj mam do ciebie pytanie.
-Pytaj
o co chcesz.
-Dostałam
propozycję gry w żeńskiej drużynie siatkarskiej z Rzeszowa-
powiedziałam.
-To
cudownie! Zawsze to było twoje marzenie- przytulił mnie.
-Tak
tyle, że jeśli bym się zgodziła to razem ze Zbyszkiem mielibyśmy
mecze. Co jeśli wyjazdy by się zgrały?
-Ja
się zajmę Piotrusiem- ożywił się- Chce go poznać. To byłaby
najlepsza okazja.
-Czytasz
mi w myślach. Właśnie chciałam cię o to prosić.
-Nie
ma w ogóle sprawy. Zawsze ci pomogę.
-Dzięki.
Potem
obudził się mój synek. Kamil zajął się nim. Fajnie się na nich
patrzyło. Jeszcze chwilę pogadaliśmy, a później się
pożegnaliśmy.
Czas
minął szybko. Jeszcze dziś zostanę panią Bartman. Magda lata
koło mnie i poprawia fryzurę, makijaż. Już trzy razy
wymiotowałam. Ten stres jest nie do zniesienia. W kościele tyle
ludzi i mam przed wszystkimi powiedzieć przysięgę małżeńską. W
pewnym momencie znów mnie zemdliło i pobiegłam do ubikacji.
-Matko
dziewczyno, ale ta ciąża na ciebie źle działa- powiedziała moja
świadkowa.
-Co?
Jaka ciąża? To tylko stres.
-Trzymajcie
mnie. Ukończyła medycynę i nie widzi, że jest w ciąży-
zbulwersowała się Madzia.
Zaczęłam
się zastanawiać i liczyć dni. Boże kochany to niemożliwe. Jednak
wszystko się zgadzało. Nie dostałam okresu, który powinnam mieć
dwa tygodnie temu. Przez to zamieszanie ze ślubem zapomniałam o
tym.
-Madzia?-
zapytałam niepewnie.
-Ile?
-Trzy.
-Będę
za 10 minut.
-Dziękuję,
jesteś kochana.
Po
chwili wróciła z testami. Tak jak myślałam. Wszystkie pozytywne.
Wyszłam i przytuliłam Magdę.
-Tylko
mi się tu nie rozpłacz, bo zepsujesz makijaż- zastrzegła.
-Dziękuję
ci. Gdyby nie ty to nie zorientowałabym się.
-Nie
ma sprawy. Swoją drogą trochę głupio nie móc się napić na
własnym weselu- zaśmiała się.
-Odbiję
sobie na twoim- powiedziałam.
-Oj
to trochę poczekasz.
-Jak
to? Właśnie gdzie Mariusz?
-Zerwaliśmy.
-Ale
dlaczego?
-Nie
mówmy o tym teraz. To twój dzień, a już trzeba iść.
Ktoś
zapukał do drzwi.
-Proszę.
-Gotowa?-
to był Igła.
-Jasne-
uśmiechnęłam się.
-Ślicznie
wyglądasz- powiedział i podał mi ramię.
-Dzięki.
Igła?
-Tak-
ożywił się.
-Nie
daj mi upaść.
-Przy
mnie nie ma mowy żebyś upadła- uśmiechnął się.
Usłyszałam
marsza weselnego. Przy ołtarzu zobaczyłam Zbyszka z Michałem. Do
twarzy im było w garniturach. Igła poprowadził mnie do ołtarza i
podał moją rękę Zibiemu.
-Nie
waż się jej skrzywdzić- pogroził mu palcem.
-Nie
mam zamiaru- popatrzył mi w oczy.
Ceremonia
była wspaniała. Przy składaniu przysięgi cały czas patrzyłam
Zbyszkowi w oczy. W końcu, gdy ksiądz ogłosił, że jesteśmy
mężem i żoną pocałował mnie. Pod kościołem długo składali
nam życzenia. W końcu pojechaliśmy do restauracji na wesele.
Wszyscy mieli w ręku kieliszki z szampanem, tylko ja poprosiłam o
wodę, tak żeby nikt nie zauważył. Stałam wraz z ZB9. Jego ojciec
wzniósł toast na cześć młodej pary, a wtedy ja zabrałam głos.
-W
obecności wszystkich gości chciałam ci powiedzieć coś ważnego-
spojrzałam Zibiemu w oczy. Nie miał pojęcia co mam do powiedzenia.
Oddaje wam kolejny rozdział. Moja wena wróciła i mogę powiedzieć, że będzie ciekawie. Komentujcie ;)
Łochoochoo Monika znowu w ciąży ;p Zibi będzie szczęśliwy ;D Ale jest też minus tej sytuacji - nici z kariery (jak narazie ) ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;D
http://razemprzezzyciee.blogspot.com/ Zapraszam do mnie ;D
Usuńsuper <3
OdpowiedzUsuń