Siedzę
i rozciągam się przed meczem. W głowie mam tylko jedną myśl
„musimy to wygrać do zera”. Dziś znów Jochen wychodzi w
pierwszej szóstce. Nie dziwie się trenerowi, że boi się postawić
na mnie. Czas na prezentacje. Po niej kumple wychodzą na boisko.
Jeszcze patrzą na mnie przed pierwszą piłką. Pokazuje im, że
trzymam kciuki i zaczyna się mecz. Chłopaki grają świetnie.
Zupełnie jakby dziś wyszła inna drużyna. Pierwszy set jest nasz i
to do 15. Drugi kończy się takim samym wynikiem. Teraz trzeba to
skończyć. Trener mnie woła.
-Jochena
boli kostka. Wchodzisz.
Pospiesznie
zdejmuję bluzę. Podchodzę jeszcze do kolegi zapytać się czy
wszystko w porządku.
-W
jak największym- uśmiecha się i mruga do mnie- Wygraj to dla niej.
-O
ty kłamczuchu- szepcze.
Tylko
się zaśmiał. Wychodzę uśmiechnięty na boisko. Robię co się
da. Atakuje, bronię, blokuję. Tablica pokazuje wynik 8:1.
Zadowolony schodzę na przerwę. Po paru wskazówkach trenera Igła
krzyczy.
-Kończymy
to!
Wychodzimy
na parkiet. Po chwili czas na moją zagrywkę. Biję z całej siły.
As. Chłopaki się cieszą, a ja jeszcze bardziej. Kolejna zagrywka i
kolejny as. Następną przyjęli, ale niedokładnie. Blok Pita. Set
skończył się wynikiem 25:9. Koło nas pojawia się kamera.
Wykorzystuję okazję i krzyczę do niej.
-Monia,
kochanie to dla ciebie! Kocham cię i Piotrusia!
Zawiedzeni
kibice zaczynają opuszczać halę. Pozostał wybór MVP. Został nim
Alek. Gratuluję koledze. Rozciągamy się na parkiecie. Koło mnie
siada Michał.
-Patrząc
na waszą dzisiejszą grę wnioskuję, że Monice i dziecku nic nie
zagraża?- spytał.
-Nie
do końca. Nie może się przemęczać, ani denerwować. W przeciwnym
razie może poronić. Dlatego się zmobilizowaliśmy na ten mecz.
Dzwoniła i kazała go wygrać, bo inaczej się zdenerwuje.
-Aha.
Nie zła mobilizacja. Graliście fantastycznie.
-Dzięki.
Powiesz mi jaką tajemnicę ukrywacie z Monią?- wykorzystałem
sytuacje.
-Powiem-
westchnął- ale nie tu. Kiedy wracacie do Rzeszowa?
-Jutro
z samego rana.
-To
przyjdź dziś do mnie.
-Ok.
Dzik
poszedł do swojej drużyny.
Monika:
Mecz
był piękny. Postarali się. Zbyszek świetnie zagrał w trzecim
secie. Kamera ich pokazała.
-Monia,
kochanie to dla ciebie! Kocham cię i Piotrusia!- krzyczał mój mąż.
Uśmiechnęłam
się. Kamil objął mnie ramieniem.
-Postarali
się- powiedział mój brat.
-Tak.
Teraz dwa mecze w Rzeszowie. Muszą wygrać.
-Ej
nie denerwuj się.
-Nie
denerwuje. Tylko mówię jak ma być.
Nagle
zadzwonił mi telefon. Na wyświetlaczu było zdjęcie Zbyszka.
-Cześć
kochanie- powiedziałam- Gratuluję.
-Cześć
to dla ciebie- wyczułam, że się uśmiecha.
-Dziękuję.
Wariat jesteś wiesz?
-Ja?
Czemu?- zdziwił się.
-Ten
twój występ przed kamerą...
-Powiedziałem
tylko prawdę- zaśmiał się.
-O
której wracacie?
-Z
samego rana. Już jutro będę mógł się tobą zająć. Będziesz
leżeć, a ja będę ci wszystko przynosić, będę robić zakupy,
obiad, śniadanie do łóżka- usłyszałam w tle śmiech chłopaków.
-Nie
przesadzaj. Nie jestem chora, jestem w ciąży.
-Zagrożonej-
dodał.
-Nie
przesadzaj. Będę dbać o siebie i urodzę zdrowe dzieci.
-Już
ja tego dopilnuję.
O
matko, jeśli on naprawdę będzie taki nadopiekuńczy to się z nim
rozwiodę- zaśmiałam się w myślach.
-Nawet
o tym nie myśl. Nie dam ci rozwodu- zastrzegł.
Boże
ja to powiedziałam głośno? W tle usłyszałam głos Igły: Ona
chce się z tobą rozwieźć?
-Powiedz
Krzyśkowi, żeby się nie martwił. To był tylko żart.
-No
ja myślę. Kochanie muszę kończyć.
-Ok,
a pogratuluj ode mnie Alkowi MVP. Całuję cię pa.
-Przekaże.
Pa kocham cię.
I drugi rozdział na dziś. Jak się podoba?
supeer ! ;d / Justyna
OdpowiedzUsuńjak zawsze cudny!
OdpowiedzUsuńnuda
OdpowiedzUsuń