-Madzia-
podeszłam do niej- Co się stało?
-To
bez sensu- powiedziała- My nie będziemy razem. To się nie uda.
-Ale
czemu? Myślałam, że wszystko idzie dobrze.
-Bo
szło. Dopóki nie przyszło do tego, że mieszkamy daleko od siebie.
On chce, żebym się do Jastrzębia przeprowadziła.
-To
chyba dobrze. Chce mieć cię blisko siebie.
-Ale
to dla mnie za szybko. Najpierw muszę skończyć studia. Zresztą
wiesz, że po studiach chciałam wracać do Rzeszowa. To jest moje
miasto, a nie Jastrzębie.
-Miłość
wymaga wyrzeczeń.
-Powiedz
opuściłabyś Rzeszów, żeby być ze Zbyszkiem?
-Tak.
Bez zastanowienia.
-Teraz.
A wcześniej?- spytała- Kiedy dopiero zaczęliście być razem?
Spuściłam
głowę. Magda znając odpowiedź pokiwała głową.
-Ale
Magda. Ja to inna historia. Zaczęłam być ze Zbyszkiem zaraz po tym
jak Michał mnie zdradził. Nie umiałabym wtedy się tak
zaangażować. Bałabym się.
-Wiem,
wiem. Dobra pomyślę. Ale nic nie obiecuję, bo ja naprawdę chcę
mieszkać w Rzeszowie.
Przytuliłam
ją.
-Spokojnie.
Wszystko się ułoży.
-Jakoś
na pewno. Dobra koniec o mnie. Jak się czujesz?
-Dobrze.
Syn
pociągnął mnie za nogawkę. Pogłaskałam go po głowie.
-Ja
muszę już lecieć. Trzymajcie się.
-Jasne.
Pa- przytuliłam ją
Za
chwilę koło mnie pojawił się Michał. Jego mina była koszmarna.
Podszedł do mnie i bez słowa przytulił.
-Wujek-
Piotruś wyciągnął ręce. Dzik wziął go na ręce.
-Michał.
Wszystko się ułoży.
-Ja
już sam nie wiem.
-Słuchaj.
Postaraj się ją zrozumieć. Ona niedługo kończy studia. Rzeszów
to jej rodzinne miasto. Chce tu wrócić.
-A
ja chcę być blisko niej. Związki na odległość rzadko się
udają, a ja chcę żeby nam się udało.
-Uda
się. Tylko to nie stanie się z dnia na dzień. Musisz dać jej
czas.
-Jasne.
Wtedy
pojawił się Zbyszek. Pocałował mnie i poszedł do szatni. Michał
odstawił Piotrusia na ziemię i udał się z drużyną do autokaru.
Poczekałam chwilę i wraz z mężem udałam się do domu. Miałam
wrażenie, że ZB9 coś zrozumiał. Przestał na każdym kroku mnie
upominać, nie kazał cały czas leżeć. Cieszyłam się, że w
końcu coś zrozumiał. Zasnęłam wtulona w niego. Rano obudził
mnie zapach jajecznicy. Poszłam do kuchni. Zastałam tam męża z
synem.
-A
co tu tak pachnie?
-Śniadanie-
powiedział Zbyszek i pocałował mnie.
Usiadłam,
a on podsunął mi talerz.
-Smacznego-
pocałował mnie w policzek- To my się zbieramy.
-Ale
gdzie?- nic mi nie powiedział.
-Na
trening.
-A
o której będziecie?
-Tak
za dwie godziny.
-Ok.
Wyszli,
a ja zaczęłam się zastanawiać czym nie zrobił tego specjalnie.
To byłby najprostszy sposób, żebym nie zajmowała się synem i nie
musiał by mi zwracać uwagi. A może jestem przewrażliwiona. Muszę
przestać go podejrzewać. Pozmywałam po śniadaniu i wzięłam się
za sprzątanie. Po około dwóch godzinach mieszkanie było czyste.
Usiadłam na kanapie i w tym samym momencie wrócił mój mąż.
-No
ty sobie chyba żartujesz- usłyszałam na wstępie.
-Zbyszek
o co ci chodzi?
-Ja
zabieram Piotrusia, żebyś odpoczęła, a ty całe mieszkanie
sprzątasz?
Westchnęłam.
Miałam rację. Specjalnie zabrał ze sobą syna. Chyba dopiero teraz
dotarło do niego to co powiedział.
-Monia-
zaczął słodko.
-Nie-
powiedziałam, wstałam i zamknęłam się w sypialni.
-Kochanie.
Przepraszam.
-Nie
Zbyszek. Miałeś przestać traktować mnie jak małe dziecko. Mogę
zająć się synem.
Wyszłam
z pokoju i popatrzyłam mu w oczy.
-Ostatni
raz ci zaufam rozumiesz? Masz przestać się tak zachowywać.
-Obiecuję,
że przestanę.
-No
ja mam nadzieję.
Ujął
moją twarz w dłonie i pocałował.
Pragnę was poinformować, że na święta robię przerwę. Następny rozdział pojawi się we wtorek lub środę, zależy jak wolicie. Zachęcam też do głosowania na pracę w konkursie na facebooku https://www.facebook.com/photo.php?fbid=478808138851694&set=a.478426648889843.1073741825.169676733098171&type=1&theater Proszę polubcie to zdjęcie ;) Pragnę także życzyć wam wesołych świąt wielkanocnych i smacznego jajka :)