Otworzyłam oczy. Białe
ściany dookoła. Nie lubiła szpitali. Koło mojego łóżka
siedział Kamil.
-Monia- poderwał się,
gdy tylko zobaczył, że otworzyłam oczy.
-Co się stało?
-Straciłaś przytomność
po porodzie. Lekarz powiedział, że to nic dziwnego.
-Co z dziećmi?
-Są zdrowe mimo że
urodziły się przed terminem. Ale mnie przestraszyłaś.
-Przepraszam. Dałeś
radę. Nie zemdlałeś.
-No udało się. Jak
patrzyłem na twoje męczarnie to myślałem, że tam nie wytrzymam.
-Wiesz kiedy będę mogła
stąd wyjść?- spytałam.
-Z tego co lekarz mówił
to jutro.
-To dobrze.
Do sali weszły dwie
pielęgniarki. Niosły moich synów. Podniosłam się. Gdy zobaczyłam
te kruszyny uśmiech zagościł na mojej twarzy. Warto było to
przejść, żeby teraz móc je wziąć na ręce. Ja wzięłam
Kamilka, a mój brat dostał Michałka. Nie wiedział co robić.
Nigdy jeszcze nie miał noworodka na rękach.
-A jak go upuszczę?-
denerwował się.
-A spróbowałbyś.
Odwiedził mnie Dawid z
Piotrusiem. Młody od razu chciał zobaczyć braci.
-Powiem tacie jak
zadzwoni- zakomunikował.
-Nie. Kochanie tatuś
będzie miał większą niespodziankę jak przyjedziemy do niego z
dziećmi.
-Tak!- ucieszył się-
Niespodzianka.
-Dokładnie.
Następnego dnia wróciłam
do domu. W sypialni stało podwójne łóżeczko. Uśmiechnęłam się
do Kamila i Dawida.
-Dziękuję wam.
-Nie ma za co. Prezent.
Położyłam synów.
Słodko wyglądali. Byli identyczni. Zadzwonił mi telefon. Zbyszek.
-Cześć kochanie.
-Cześć. Czemu nie
odbierałaś ode mnie wczoraj telefonów?- spytał.
-Coś mi się z telefonem
stało.
-No dobra. Jak się
czujesz?
-Dobrze.
-Cieszę się, że już
za tydzień was zobaczę.
-My też.
Chwilę jeszcze
porozmawialiśmy. Zajmowanie się trójką dzieci nie jest łatwe.
Gdyby nie pomoc Kamila nie dałabym sobie rady. W końcu nadszedł
ten dzień. Spakowałam wszystko, mój brat zniósł walizki, a ja
ubierałam synów. Gdy Kamil wrócił wziął Michałka na ręce i
Piotrusia za rączkę. Ja wzięłam Kamilka i zamknęłam mieszkanie.
Nie mogłam się doczekać miny Zbyszka jak zobaczy synów. Droga
była długa i męcząca. Musieliśmy często robić postoje z powodu
dzieci. Jednak w końcu dojechaliśmy. Zameldowaliśmy się w hotelu.
Rozpakowałam walizki i wtedy ktoś zapukał.
-Cześć- to była Iwona.
-Cześć- wpuściłam ją.
-Czekaj. Gdzie twój
brzuch ciążowy?
-Tydzień temu urodziłam-
uśmiechnęłam się do niej.
-I mi nic nie
powiedziałaś? Gratuluję- przytuliła mnie- Z kim zostawiłaś
dzieci?
-Wzięłam je ze sobą.
-Mogę je zobaczyć?
-Jasne. Nie zauważyłam
jak do pokoju wleciał Seba.
-Ciociu, ale którędy
one ci wyszły?- spytał.
-Już ci mówiłam, że
na to pytanie odpowie ci jutro tata.
-No dobra. Zaczekam do
jutra.
Weszliśmy do pokoju, w
którym leżały niemowlaki. Iwona miała cały czas uśmiechniętą
twarz.
-Pamiętam jak Seba był
taki. Ale to były dawne czasy.
Następnego dnia
stawiliśmy się na hali. Razem z Kamilem nieśliśmy dzieciaki.
Czekaliśmy przed szatnią, aż pojawi się Zbyszek. W końcu cała
reprezentacja na czele z Igła i moim mężem pojawiła się. Zibi,
gdy nas zobaczył stanął jak wryty, a z nim cały zespół.
To już prawdziwy rozdział. Komentujcie jak się podoba :)
Ojojoj mina Zibiego bezcenna(tak jak to soboe wyobraziłam ;) ) Ale i tak nie mogę doczekać się rozmowy Seby z Igłą xdd
OdpowiedzUsuńOlgaaa xd
Jestem ciekawa co Zbyszek zrobi :) Szczęśliwy będzie na maksa!
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się rozmowy, o tym, skąd się biorą dzieci! Zibi pewnie trochę zaskoczony! Dobrze, że mu nic nie mówiła :P
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że żadne dziecko nie umrze (właśnie skończyłam oglądać 'Kobietę w czerni', więc wiesz... trauma mała :)
Pozdro ;)