poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozdział LXXII

-Co?- podniosła się- Zbyszek nie możesz.
-Mogę. Gra w kadrze jest dla mnie ważna, ale ty i dzieci jesteście ważniejsi- powiedziałem.
-Kochanie- ujęła moją twarz w dłonie- Nie pozwolę ci na to. Obiecuję, że będę odpoczywać. Na czas sezonu reprezentacyjnego poproszę Kamila, żeby ze mną zamieszkał. Będę uważać na siebie.
-Nie chcę was zostawiać. Boję się, że coś się stanie gdy mnie nie będzie i nie dam mógł nic zrobić.
-Proszę cię nie rezygnuj z gdy w kadrze. Obiecaj, że nie zrezygnujesz- nalegała.
-Ale..
-Obiecaj- przerwała mi.
-Obiecuję- westchnąłem.
Przytuliła mnie, a potem pocałowała. Następnego dnia Monia stosowała się do tego co mówiła. Dużo odpoczywała, oszczędzała się.
-Kochanie wychodzę- powiedziałem.
-Dokąd?
-Muszę się z kimś spotkać. Wytłumaczę ci jak wrócę. Pa- pocałowałem żoną.
-Pa.
Czekałem w kawiarni. W końcu pojawił się.
-Cześć- wstałem.
-Cześć. Trochę zdziwił mnie twój telefon.
-Kamil muszę z tobą porozmawiać o Monice.
Podeszła do nas kelnerka.
-Co podać?
-Dla mnie wodę- powiedziałem.
-Dla mnie też- powiedział mój szwagier.
Gdy odeszła przeszedłem do rzeczy.
-Monika była wczoraj w szpitalu.
-Co? Ale nie poroniła?- przeraził się.
-Nie. Ma anemię. Boję się o nią, a teraz zaczyna się sezon reprezentacyjny. Powiedziałem jej wczoraj, że zrezygnuję z kadry i zostanę z nią, ale się nie zgodziła. Chciałem cię prosić o to, żebyś się nią zajął, gdy mnie nie będzie.
Kiwnął głową.
-Wiesz Zbyszek nie wiedziałem na początku czy jesteś dobry dla mojej siostry. Bałem się, że ją zranisz, zostawisz. Teraz widzę, że ty naprawdę ją kochasz. Jasne, że się nią zajmę. Przeniosę się do was na ten czas o ile nie masz nic przeciwko?
-Jasne, że nie. Tak będzie najlepiej.
Omówiliśmy jeszcze wszystko. Miał się wprowadzić za tydzień, gdy ja będę jechał do Spały. Gdy wróciłem do domu zastałem żonę w kuchni.
-Kochanie. Ja miałem gotować.
-Ale cię nie było. Zresztą już skończyłam.
Zjedliśmy zapiekankę i usiedliśmy w salonie. Piotruś na podłodze bawił się klockami.
-Spotkałem się z Kamilem- zacząłem.
-Ale po co?
-Za tydzień się tu wprowadzi. Będzie ci pomagał i opiekował się wami. Nie mógłbym was zostawić wiedząc, że jesteście sami.
Przytuliła się do mnie. Musiałem zacząć załatwiać jeszcze jedną sprawę. Na jutro umówiłem się z panem, który sprzedaje działkę obok Igły. Chciałem zacząć budować dom. Nazajutrz spotkałem się z panem Władkiem. Ustaliliśmy cenę i podpisaliśmy papiery. Jeszcze tego samego dnia pojechałem do firmy budowlanej, żeby znaleźć najlepszy projekt domu. Wybrałem dwupiętrowy. Na dole kuchnia, salon, jadalnia, łazienka i duży taras. Na górze łazienka, sypialnia moja i żony, trzy pokoje dla dzieci, pokój gościnny i garderoba. Jutro miałem pojechać z budowlańcem obejrzeć teren. Zadowolony, że udało mi się tyle załatwić wróciłem do domu. Monia siedziała na kanapie i miała na kolanach Piotrusia.
-Cześć kochanie- podszedłem i pocałowałem ją w usta, a syna w główkę.
-Cześć. Co tak znikasz ostatnio?

Kochani coś nie komentujecie. Zastanawiam się czy mam dla kogo pisać.

4 komentarze: