sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział LXX

-Zbyszek proszę nie denerwuj się.
-Jak mam się nie denerwować?! Ten idiota wysyła ci kwiaty i anonimowo prosi o spotkanie. Pewnie wiedział, że jak będziesz wiedzieć, że to on nie zgodzisz z nim zobaczyć.
Nagle wstał, wziął bukiet róż z flakonu i wyrzucił je do kosza. Uśmiechnęłam się. Spojrzał na mnie i odwzajemnił uśmiech. Podszedł i pocałował.
-Obiecaj, że się więcej z nim nie spotkasz- ujął moją twarz w dłonie.
-Obiecuje- westchnęłam- Co teraz?
-Ale o co pytasz?- nie rozumiał.
-Czas na sezon reprezentacyjny. Treningi w Spale, Mistrzostwa Świata, Liga Światowa. Będę za tobą tęsknić.
-Ja za wami też, ale będziecie mogli przyjechać do Spały w odwiedziny. Zresztą mistrzostwa są w Polsce. Damy radę- przytulił mnie- Ja się boję jak sobie poradzisz. Pewnie znów Dawid z tobą zamieszka.
-Nie wiem, może. On ma swoje życie. Nie chcę, żeby musiał z czegoś rezygnować dla mnie.
-Rozumiem. Kochanie- zaczął słodko.
-Coś nabroił?- zrobiłam się czujna.
-Czy ja muszę coś nabroić, żeby mówić do ciebie kochanie?- spojrzałam na niego spode łba- No dobra umówiłem się z kumplami. Wcześniej nie było okazji oblać mistrzostwa.
-To idź.
-Ale chciałem, żebyś poszła ze mną- zrobił słodkie oczka.
Uśmiechnęłam się na ten widok. Pocałowałam go.
-Wolę zostać. Trzeba zająć się Piotrusiem. Zresztą na dziś mam dość wrażeń.
-To w takim razie ja też zostaje- zakomunikował mój mąż.
-Idź. Trzeba uczcić mistrzostwo z chłopakami. Jak tam będziesz to pozdrów ich ode mnie.
-Ale na pewno dasz sobie radę?
-Zbyszek- powiedziałam ostro.
-Ok ja już nic nie mówię.
Poszedł się ubrać. Wystrojony i wypachniony wrócił po 15 minutach.
-O matko. Wiadro perfum na ciebie spadło?- spytałam.
-Bardzo śmieszne. To ja wychodzę. Pa- pocałował mnie i poszedł.
Wstałam z kanapy i zaglądnęłam do synka. Zasnął na podłodze podczas zabawy. Położyłam go do łóżeczka i cichutko wyszłam. Zrobiłam sobie herbatę i usiadłam w salonie. Włączyłam Polsat Sport. Leciał akurat Magazyn Liga. Chwalili Resovię za grę, ale Jastrzębie również. Miło się tego słuchało. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Gdy wstawałam zakuło mnie w brzuchu. Usiadłam. Po sekundzie przeszło, więc poszłam otworzyć.
-Pit? Co ty tu robisz?- spytałam.
-Mogę wejść?
-Jasne- wpuściłam go.
Weszliśmy do salonu, jak zobaczył co oglądam uśmiechnął się.
-To powiesz co tu robisz?
-Nie miałem ochoty na świętowanie. Nie lubię takich wypadów, więc uznałem, że do chrześniaka wpadnę- powiedział zadowolony.
-Wiesz to bardzo miło. Tylko, że Piotruś zasnął przed chwilą przy zabawie.
-Aha. No trudno. To jeśli chcesz to ja już pójdę.
-Nie zostań. Dotrzymasz mi towarzystwa- uśmiechnęłam się.
Akurat skończył się magazyn i puścili powtórkę ostatniego meczu finałowego z Jastrzębiem. Pit ciągle mówił gdzie mógł zagrać inaczej, gdzie popełnił straszny błąd. Po dwóch setach zorientowałam się, że nawet mu nic do picia nie zaproponowałam.
-Co wolisz kawę, herbatę, sok?- spytałam.
-Sok.
Wstałam, żeby przynieść napój, ale znów mnie zakuło w brzuchu. Zgięłam się.
-Monia co jest?- Piotrek się zaniepokoił.
-To nic.
-Jasne. Już kładź się.
Posłusznie się położyłam. Latał koło mnie i pytał czy na pewno nic mi nie jest. Przyniósł mi wodę. Zaczął wpadać w panikę. Mówił, że powinien zadzwonić do Zbyszka.
-Pit nic mi nie jest. Czuję się lepiej- zapewniałam.
-Jasne. Mówisz tak, żebym się nie denerwował.
Wziął telefon i zaczął szukać numeru. Nie protestowałam już. Nie miałoby to sensu. Wstałam, gdy się odwrócił i udałam się do kuchni. Wtedy zakręciło mi się w głowie i wylądowałam na podłodze.
-Monia!


Proszę komentujcie, bo lepiej się pisze gdy się wie, że się ma dla kogo :)

2 komentarze:

  1. Masz dla kogo pisać, o to się martwić nie musisz ;-)
    Mam złe przeczucia co do ciąży Moni... Czy ty chcesz napisać ten najgorszy scenariusz, tzn poronienie.!?! To z góry Cię informuję, nie rób tego! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz dalej! Rozkręca się jak widzę! czekam na kolejny! :D

    OdpowiedzUsuń