piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział LXXXII

-Wróciliśmy!- usłyszałam krzyk brata.
Wszedł do salonu z Piotrusiem na rękach. Gdy zobaczył Izę zamurowało go. Ona miała łzy w oczach. Kamil postawił młodego.
-To może ja was zostawię- wzięłam syna za rękę i zostawiłam ich samych.

Kamil:

        Nie wiedziałem co powiedzieć. Iza podeszła do mnie i dała mi w twarz. Zaskoczyło mnie to, nie byłem na to gotowy. Patrzyła mi w oczy. Łzy spłynęły jej po policzkach. Starłem je kciukiem. Potem stało się coś czego nie spodziewałem się bardziej niż dostania w twarz. Pocałowała mnie. Byłem szczęśliwy. Oddawałem każdy pocałunek. Po chwili odsunęła się ode mnie.
-Obiecaj, że nigdy więcej mnie nie okłamiesz. Obiecaj.
-Obiecuję. Ale ty obiecaj, że zerwiesz z Mariuszem.
-Kamil to nie takie proste- wzięła mnie za rękę i usiedliśmy na kanapie- Zerwę z nim, ale planowaliśmy ślub i trzeba teraz wszystko odwołać. Dobrze, że nie wysłaliśmy jeszcze zaproszeń.
-Odwołaj to szybko, a potem zajmiemy się naszym ślubem.
-Czym? Kamil za wcześnie na tak rozległe plany.
-Dlaczego nie? Przed moim zniknięciem planowaliśmy to. Chcę, żebyś już była moją żoną, żebyśmy mieli dzieci.
-A Monika? Pomagasz jej, gdy Bartman gra w reprezentacji. Zostawisz ją, gdy będzie cię potrzebowała?
-Do czego zmierzasz?- nie rozumiałem.
-Czy jesteś gotowy oddać się do końca rodzinie, mi, dzieciom. Czy byłbyś w stanie zostawić siostrę samą, gdy nie będzie koło niej męża?
-Tego ode mnie wymagasz? Obietnicy, że nie pomogę siostrze, a dopiero potem się pobierzemy?
-A jeśli tak to jaka jest twoja odpowiedź?
Zamknąłem oczy i wziąłem głęboki oddech.

Monika:

      Wyszłam z mieszkania razem z synem. Chciałam, żeby Iza i Kamil wyjaśnili sobie wszystko. Szliśmy do parku. Cały czas czułam jakby ktoś mnie obserwował.
-Kochanie idź się pobawić.
Młody poszedł na plac zabaw, a ja się rozejrzałam. Nagle znikąd pojawił się Łukasz.
-Monia.
-Matko, ale mnie przestraszyłeś. Cały czas za mną szedłeś?
-Tak.
-Można wiedzieć dlaczego? Miałam nadzieję, że wiesz, że nie chcę widzieć.
-Chciałem cię przeprosić. Wiem, że źle zrobiłem.
-Kiedy to do ciebie dotarło?- zdziwiłam się- Minęło dużo czasu.
-Dotarło to do mnie kiedy przestałaś się odzywać. Na początku nie rozumiałem dlaczego. Miałem zły sezon, cały czas o tobie myślałam. Potem poznałem Aśkę. Pomogła mi wyjść z dołka i wyznała, że mnie kocha.
-Mimo wszystko cieszę się, że układasz sobie życie.
-Ale ja powiedziałem, że jej nie kocham- ciągnął- Tylko ciebie.
-Ja chyba muszę już iść.
-Nie, poczekaj. To było kiedyś. Teraz jesteśmy razem. Powoli o tobie zapominam, bo wiem, że jesteś szczęśliwa. Wybaczysz mi?
-Jasne- przytuliłam go.
-Ciociu!- usłyszałam Sebę- Nie ładnie tak. W publicznym miejscu tak się ściskać? A czy wujek Zbyszek o tym wie?
-Nie i masz mu na razie nie mówić. Dowie się jak wróci. A co ty tu właściwie robisz?
-Przyszedłem z mamą. A ja pana znam- zwrócił się do Łukasza- Wiem! Pan jest jednym z tych co tak bez sensu w kółko jeżdżą!.
Zaczęłam się śmiać.
-Nie bez sensu. To moja praca i pasja.
-Co może być pasjonującego w jeżdżeniu w kółko?- zdziwił się młody.
-Opisać się togo nie da dokładnie. Gdy wsiadasz na motor czujesz adrenalinę, która cię napędza, kocham tą prędkość, to ryzyko.
-Jest ryzyko jest zabawa- zaśmiał się Ignaczak- To ja chcę spróbować.
-Eee wiesz zapytaj mamę, to ona musi się zgodzić- starałam się wybrnąć.
-Mamo!- poleciał do Iwony.
-Sówka ja cię zabiję.
-Ale czemu? Ja tylko tłumaczyłem swoją pasję.
-Seba chce teraz na motorze jeździć. Krzysiek z Iwoną mnie zabiją.

Rozdział oddaję w wasze ręce. Zachęcam do czytania moich dwóch innych blogów. Linki na górze z prawej strony. Komentujcie proszę :)

2 komentarze:

  1. Słodko! Młody Ignaczak jest the best! <3
    Pozdrawiam ! Ola

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe co z tego się "urodzi" ;)

    OdpowiedzUsuń