-A
wybrałeś projekt?- spytałam.
-Tak.
Chcesz zobaczyć?
-Jasne!-
ucieszyłam się.
Poszedł
do samochodu i wrócił z projektem naszego domu. Bardzo mi się
spodobał. Mielibyśmy wystarczająco miejsca dla dzieci i siebie.
Nie mogłam się doczekać, aż go wybudują. Następnego dnia
pojechałam ze Zbyszkiem i synkiem do Igły. Seba bawił się z
Piotrusiem, a my rozmawialiśmy.
-Krzysiu,
ale, że ty mi nie powiedziałeś?- spytałam.
-Nawet
nie wiesz jak mnie korciło- uśmiechnął się- Ale jakbym to zrobił
miałbym przekichane.
Zaczęliśmy
się śmiać.
-Ale
teraz będziemy sąsiadami- ciągnął zadowolony Igła.
Wtedy
do salonu weszli chłopcy i podbiegli uśmiechnięci do libero.
-Tato
to prawda? Będziemy z Piotrkiem mieszkać obok siebie?- spytał
uradowany.
-Tak
to prawda, a czy ja cię nie uczyłem, że nie ładnie podsłuchiwać?
-Ale
tato sam podsłuchujesz po meczu rozmowy kolegów- powiedział młody,
a Krzysiu pokazywał, żeby nie mówił nic więcej.
Wybuchnęliśmy
śmiechem. Prawie leżeliśmy na podłodze. Igła zrobił obrażoną
minę.
-I
co Zbyszek podsłuchałeś?- spytał Zbyszek, gdy się już trochę
opanował.
-Bardzo
śmieszne. A ty synu masz przerąbane- popatrzył na Sebę.
-Ale
tato uczyłeś, żeby mówić prawdę- zaczął kłócić się z
ojcem.
-Chociaż
jedną rzecz dobrze powiedziałeś- wypiął dumnie pierś do przodu.
-Ale
sam kłamiesz, mówiąc mamie, że nie byłeś na piwie- ciągnął
młody, a my znów wybuchnęliśmy śmiechem.
-Seba,
ale to nie jest takie prawdziwe kłamstwo, bo nie ma szans, żebym w
to uwierzyła- powiedziała uśmiechnięta Iwona.
-Grabisz
sobie synek- Igła pogroził mu palcem.
W
dobrych humorach wracaliśmy do domu.
Zbyszek:
Gdy
udało mi się uśpić Piotrusia wszedłem do sypialni i położyłem
się obok żony.
-Śpi-
uśmiechnąłem się.
-Dzieci
zabierają dużo energii prawda?- spytała.
-Strasznie-
odpowiedziałem.
-A
my niedługo będziemy mieli trójkę- ciągnęła- Boję się, że
sobie nie poradzimy.
-Ej
kochanie. Nie masz się o co martwić. Damy radę. Nawet z czwórką.
-Z
czwórką? Ale my będziemy mieli trójkę, a nie czwórkę dzieci-
zdziwiła się.
-Ale
może kiedyś- zacząłem.
-Jeszcze
bliźniaki się nie urodziły, a ty już myślisz o kolejnych
dzieciach?- podniosła się.
-No.
Czwórka będzie odpowiednia- uśmiechnąłem się.
-Zbyszek
nie przesadzasz? Ja nie będę tylko rodzić dzieci. Po porodzie chcę
grać w drużynie z Rzeszowa, a wtedy nie będę mogła zajść w
ciążę.
-Wiem.
Na razie trójka nam wystarczy. Ale to nie oznacza, że kiedyś nie
pomyślimy o kolejnym prawda?
-Kochanie,
a jak ty chcesz sobie dać radę z czwórką dzieci?- spytała- Nie
wiesz nawet czy sobie z trójką poradzimy.
-Na
pewno damy radę. Z Piotrusiem sobie spokojnie radzimy- zauważyłem.
-Ale
Piotruś to jedno dziecko, a teraz dwójka dojdzie. Czemu chcesz mieć
tyle dzieci?
-Nie
wiem- uśmiechnąłem się- Jesteś kobietą, z którą chcę spędzić
całe życie, a dzieci to tak jakby dowód miłości. Chce, żeby
tych dowodów było jak najwięcej.
-Wariat-
też się uśmiechnęła- Dopiero zaczął mi brzuch rosnąć, więc
przez najbliższe kilka lat odpada kolejne dziecko.
-Ale
czemu kilka lat?
-Bo
chcę grać. Źle mi, że tylko ty zarabiasz.
-Taka
rola głowy rodziny. Jeśli chcesz grać ja nie mam zamiaru cię
powstrzymywać. Kocham cię i zaakceptuje wszystko co postanowisz.
Prócz rozwodu- dodałem i zaczęliśmy się śmiać.
-Nie
martw się. Nie mam zamiaru cię o to prosić.
-No
ja myślę- dotknąłem jej brzucha- Nie mogę się doczekać. Chcę
być przy tobie na porodówce.
-Nie
ma sprawy. Chętnie zobaczę jak mdlejesz- wybuchnęła śmiechem.
-Ja
miałbym zemdleć? Pff nie żartuj.
-Nie
żartuje. W tej sytuacji największy twardziel może stracić grunt
pod nogami.
-Ale
nie ja- upierałem się.
-No
zobaczymy.
Kochani rozdział dla was. Komentujcie co sądzicie proszę, bo bardzo mnie to interesuje :)
mlody Ignaczak rzadzi <33 czekam na nny
OdpowiedzUsuńUwielbiam <3
OdpowiedzUsuń