środa, 17 kwietnia 2013

Rozdział LXXIX

        Jeszcze tego samego dnia wysłałam do Zbyszka SMS-a: Spotkajmy się jutro o 9 pod twoim hotelem. Odpowiedź przyszła błyskawicznie: Jasne kochanie :*. Uśmiechnęłam się i poszłam spać. Następnego dnia powiedziałam Iwonie gdzie idę i poprosiłam o zajęcie się Piotrusiem. Na miejsce dotarłam punkt dziewiąta. Mój mąż już na mnie czekał. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się, podszedł i pocałował mnie.
-Ucieszyła mnie twoja wiadomość. Szkoda, że Piotrusia nie wzięłaś.
-Musimy porozmawiać- spuściłam wzrok.
-Co się stało?
-Zbyszek ja nie daje rady- podeszliśmy do ławki i usiedliśmy.
-Ale w czym? Wiesz, że zawsze ci pomogę.
-W tym nie możesz. Ja nie wiem co mam mówić, gdy syn pyta się dlaczego nie wracasz z nami. Boję się, że nie wytrzymam, gdy trója dzieci będzie o to pytać.
Spojrzałam mężowi w oczy. Nie wiedział co powiedzieć.
-Wiem, że to trudne. Winiar mówił o tym. Kochanie, kocham cię i już ci mówiłem, że zrezygnuje dla ciebie i dla dzieci z reprezentacji, ale z was nie mam zamiaru.
Przytuliłam go. Miałam łzy w oczach. Nie wiedziałam czemu, ale zrobiłam się spokojna. Jego spokój i wyznanie sprawiły to o czym mówiła Iwona. Odsunął się lekko ode mnie.
-Zrobię co będziesz chciała. Wszystko jest w twoich rękach.
-Dam radę, a przynajmniej nie zamierzam się poddawać. Nie pozwolę ci zrezygnować z reprezentacji i już ci o tym mówiłam. Kocham cię.
-Ja też cię kocham- pocałował mnie.
-Muszę wracać- westchnęłam.
-Nie możesz jeszcze zostać?- spytał z nadzieją.
-Muszę wracać do Rzeszowa- dokończyłam- Mam badanie u ginekologa.
-Chciałbym być z tobą. To już szósty miesiąc.
-No jestem taka gruba jak podczas dziewiątego miesiąca z Piotrusiem- westchnęłam.
-Pamiętasz co ci kiedyś mówiłem?- spytał.
-O nie nie nie. Nawet nie próbuj mi tego powtarzać. Nie słucham- zatkałam uszy.
Zaczął się śmiać i przytulił mnie. Też go przytuliłam.
-Będę cię kochał nawet, gdy będziesz wyglądała jak hipopotam- powiedział szybko.
-Nienawidzę cię- uderzyłam go w ramię.
Pożegnaliśmy się. Gdy wróciłam do hotelu prawie wszystko było spakowane.
-Dziękuję ci- przytuliłam Iwonę.
-Nie ma za co. To tylko walizki.
-Nie chodzi tylko o walizki. Chodzi o twoją radę. Miałaś rację. Rozmowa ze Zbyszkiem bardzo mi pomogła. Wiem już co mam robić.
-Co postanowiłaś?
-Muszę dać sobie radę. Dla naszych dzieci i dla nas. Nie pozwolę, żeby zrezygnował dla mnie z reprezentacji.
-Zaproponował ci, że zrezygnuje dla ciebie z kadry?
-Tak, ale tak jak powiedziałam nie pozwolę na to.
Przytuliła mnie. Zaraz się odsunęła.
-Rusza się- dotknęła mojego brzucha.
-No rusza się- uśmiechnęłam się.
-Pamiętam jaki Seba był ruchliwy. Bardzo wcześnie zaczął kopać.
-Po ojcu- zaśmiałam się- Zresztą tak samo jak Piotruś i bliźniaki. Normalnie w genach chyba to mają.
-To na pewno. Może talent do gry też odziedziczą. Wyobrażasz sobie kadrę za parę naście lat a tam: Piotr Bartman, Sebastian Ignaczak, Oliwier Winiarski- wyliczała.
-Nie, nie wyobrażam sobie.
-Od ciebie na trójkę w reprezentacji jest szansa- mrugnęła.
-Nic nie mów Zbyszek chce czwórkę dzieci.
-Żartujesz? To wspaniale!- ucieszyła się.
-Wiem, że plotkowanie to natura kobiet, ale przydałoby się na pociąg pojechać- pojawił się Seba- Normalnie nie wiedziałem, że można tyle gadać. Nawet tata tyle nie mówi, a jemu się jadaczka nie zamyka nigdy. No chyba, że go przegadam- wypiął dumnie pierś. Zaczęłyśmy się śmiać, wzięłyśmy walizki i poszliśmy na pociąg do Rzeszowa.

Rozdział przejściowy. Nie lubię takich, ale chcę poznać waszą opinię. Seby dziś mało, ale jest :) Jak się podoba?

1 komentarz: