Jeszcze
tego samego dnia wysłałam do Zbyszka SMS-a: Spotkajmy się jutro o
9 pod twoim hotelem. Odpowiedź przyszła błyskawicznie: Jasne
kochanie :*. Uśmiechnęłam się i poszłam spać. Następnego dnia
powiedziałam Iwonie gdzie idę i poprosiłam o zajęcie się
Piotrusiem. Na miejsce dotarłam punkt dziewiąta. Mój mąż już na
mnie czekał. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się, podszedł i
pocałował mnie.
-Ucieszyła
mnie twoja wiadomość. Szkoda, że Piotrusia nie wzięłaś.
-Musimy
porozmawiać- spuściłam wzrok.
-Co
się stało?
-Zbyszek
ja nie daje rady- podeszliśmy do ławki i usiedliśmy.
-Ale
w czym? Wiesz, że zawsze ci pomogę.
-W
tym nie możesz. Ja nie wiem co mam mówić, gdy syn pyta się
dlaczego nie wracasz z nami. Boję się, że nie wytrzymam, gdy trója
dzieci będzie o to pytać.
Spojrzałam
mężowi w oczy. Nie wiedział co powiedzieć.
-Wiem,
że to trudne. Winiar mówił o tym. Kochanie, kocham cię i już ci
mówiłem, że zrezygnuje dla ciebie i dla dzieci z reprezentacji,
ale z was nie mam zamiaru.
Przytuliłam
go. Miałam łzy w oczach. Nie wiedziałam czemu, ale zrobiłam się
spokojna. Jego spokój i wyznanie sprawiły to o czym mówiła Iwona.
Odsunął się lekko ode mnie.
-Zrobię
co będziesz chciała. Wszystko jest w twoich rękach.
-Dam
radę, a przynajmniej nie zamierzam się poddawać. Nie pozwolę ci
zrezygnować z reprezentacji i już ci o tym mówiłam. Kocham cię.
-Ja
też cię kocham- pocałował mnie.
-Muszę
wracać- westchnęłam.
-Nie
możesz jeszcze zostać?- spytał z nadzieją.
-Muszę
wracać do Rzeszowa- dokończyłam- Mam badanie u ginekologa.
-Chciałbym
być z tobą. To już szósty miesiąc.
-No
jestem taka gruba jak podczas dziewiątego miesiąca z Piotrusiem-
westchnęłam.
-Pamiętasz
co ci kiedyś mówiłem?- spytał.
-O
nie nie nie. Nawet nie próbuj mi tego powtarzać. Nie słucham-
zatkałam uszy.
Zaczął
się śmiać i przytulił mnie. Też go przytuliłam.
-Będę
cię kochał nawet, gdy będziesz wyglądała jak hipopotam-
powiedział szybko.
-Nienawidzę
cię- uderzyłam go w ramię.
Pożegnaliśmy
się. Gdy wróciłam do hotelu prawie wszystko było spakowane.
-Dziękuję
ci- przytuliłam Iwonę.
-Nie
ma za co. To tylko walizki.
-Nie
chodzi tylko o walizki. Chodzi o twoją radę. Miałaś rację.
Rozmowa ze Zbyszkiem bardzo mi pomogła. Wiem już co mam robić.
-Co
postanowiłaś?
-Muszę
dać sobie radę. Dla naszych dzieci i dla nas. Nie pozwolę, żeby
zrezygnował dla mnie z reprezentacji.
-Zaproponował
ci, że zrezygnuje dla ciebie z kadry?
-Tak,
ale tak jak powiedziałam nie pozwolę na to.
Przytuliła
mnie. Zaraz się odsunęła.
-Rusza
się- dotknęła mojego brzucha.
-No
rusza się- uśmiechnęłam się.
-Pamiętam
jaki Seba był ruchliwy. Bardzo wcześnie zaczął kopać.
-Po
ojcu- zaśmiałam się- Zresztą tak samo jak Piotruś i bliźniaki.
Normalnie w genach chyba to mają.
-To
na pewno. Może talent do gry też odziedziczą. Wyobrażasz sobie
kadrę za parę naście lat a tam: Piotr Bartman, Sebastian Ignaczak,
Oliwier Winiarski- wyliczała.
-Nie,
nie wyobrażam sobie.
-Od
ciebie na trójkę w reprezentacji jest szansa- mrugnęła.
-Nic
nie mów Zbyszek chce czwórkę dzieci.
-Żartujesz?
To wspaniale!- ucieszyła się.
-Wiem,
że plotkowanie to natura kobiet, ale przydałoby się na pociąg
pojechać- pojawił się Seba- Normalnie nie wiedziałem, że można
tyle gadać. Nawet tata tyle nie mówi, a jemu się jadaczka nie
zamyka nigdy. No chyba, że go przegadam- wypiął dumnie pierś.
Zaczęłyśmy się śmiać, wzięłyśmy walizki i poszliśmy na
pociąg do Rzeszowa.
Rozdział przejściowy. Nie lubię takich, ale chcę poznać waszą opinię. Seby dziś mało, ale jest :) Jak się podoba?
Świetny, jak zawsze! Ten Sebastia <3 /Laa.
OdpowiedzUsuń