-Pójdę-
odpowiedziałam krótko- Chcę wiedzieć kto to.
-A
jeśli to jakiś zboczeniec?
-Kochanie
będziemy w miejscu gdzie kręci się mnóstwo ludzi. Nic mi nie
zrobi.
-Idę
z tobą- zakomunikował.
-Chyba
zapomniałeś, że dziś przedłużasz kontrakt o 14:30.
-Kurde.
Faktycznie.
-Spokojnie,
poradzę sobie. Tylko weźmiesz Piotrusia?
-Jasne.
Zjedliśmy
śniadanie i poszłam się przebrać. Cały czas się zastanawiałam
od kogo to. Myślałam o Kamilu lub Dawidzie, ale przecież oni nie
muszą się w coś takiego bawić i wiedzą o tym. To na pewno żaden
z nich. Tylko w takim razie kto to? Punkt 14 byłam koło studni.
Usiadłam i czekałam. Nagle ktoś zasłonił mi oczy dłońmi.
-Zgadnij
kto to?- usłyszałam znajomy głos i znieruchomiałam.
Gwałtownie
się odwróciłam. Nie wierzyłam, że to on.
-To
ty mi wysłałeś te róże?
-Tak.
-Po
co?
-Bo
nie umiem bez ciebie żyć.
Zbyszek:
Siedzę
na korytarzu i czekam aż mnie poproszą. Oprócz mnie dziś jeszcze
Alek i Paul przedłużają kontrakty. Bawię się z Piotrusiem i
staram nie myśleć o spotkaniu Moniki, ale mi nie wychodzi. Ciągle
zastanawiam się kto mógł wysłać jej te kwiaty. Nagle ktoś
kładzie mi rękę na ramieniu.
-Cześć
stary- słyszę głos Kubiaka.
-Cześć
Michał. Co ty tu robisz?
Wstaję
i biorę syna na ręce. Dziku uśmiecha się lekko.
-Nie
żartowałem, gdy mówiłem, że chcę się tu przenieść. Mam dziś
rozmowę w sprawie kontraktu. A ty?- spytał.
-Ja
dziś jestem tu tylko po to, żeby podpisać kontrakt. Już mam
wszystko ustalone.
-Jasne-
kiwną głową- Myślisz, że będą mnie chcieli?
-Jasne.
Rafał odchodzi, a ty jesteś świetnym graczem. Na pewno cię
przyjmą.
-Dzięki.
Czemu wziąłeś ze sobą Piotrusia?
Westchnąłem
lekko. Już miałem zacząć mówić, ale otworzyły się drzwi i
wyszli z nich Alek z Paulem. Uśmiechnięci podeszli do mnie.
-No
teraz twoja kolej- zaczął nasz kapitan- Nadal będziemy zgraną
drużyną.
-Racja-
wtórował mu Lotman- Im mniej zmian tym lepiej. Dowiedzieliśmy się,
że już wczoraj po meczu Jochen, Pit i Tichy przedłużyli umowy.
-To
super- wtedy zawołała mnie sekretarka- Dobra to ja idę.
-Ok
my lecimy.
Pożegnałem
się z kumplami i już miałem wejść, ale zatrzymałem się.
-Michał-
podniósł gwałtownie głowę- Mogę zostawić z tobą syna?
-Jasne-
uśmiechnął się.
Podałem
mu Piotrusia i wszedłem do gabinetu. To była tylko formalność.
Przejrzałem umowę czy wszystko się zgadza, podpisałam,
podziękowałem i wyszedłem.
-Tak
szybko?- zdziwił się Kubiak.
-No
wiesz ja byłem tylko podpisać. Już wszystko było ustalone.
-No
to ja dłużej tam posiedzę- spuścił głowę.
-Nie
przejmuj się. Poczekam aż wyjdziesz i powiesz jak poszło.
-Dzięki.
Wtedy
jego zawołali. Wziął głęboki oddech i poszedł. Gdy się
odwrócił dałem mu kopa w tyłek. Popatrzył na mnie wzrokiem
mordercy.
-No
co? To na szczęście- zaśmiałem się.
Nic
nie odpowiedział tylko wszedł do gabinetu. Muszę przyznać, że
strasznie męczące to czekanie. Ja siedziałem tak 5 razy krócej.
Bawię się z synem żeby zabić jakoś czas, jednak młody nie jest
chętny do zabaw.
-Tata
kiedy pójdziemy?
-Kiedy
wujek Michał wyjdzie.
-Ale
on nigdy nie wyjdzie.
Uśmiecham
się. Wtedy otwierają się drzwi. Kubiak podchodzi do nas.
-I
co?- pytam.
Kolejny rozdział dla was. Zachęcam do czytania mojego drugiego bloga. Komentujcie ;)
Hmm ciekawe kim jest ten tajemniczy wielbiciel ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy go przyjęli ;D
OdpowiedzUsuń