wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozdział LXXIII

-Muszę parę rzeczy pozałatwiać przed wyjazdem do Spały- starałem się wykręcić.
-Ale jakich?- dopytywała.
-Oj nie ważne. Nie chcę zaprzątać ci myśli pierdołami.
W końcu odpuściła. Chciałem, żeby ten dom to była niespodzianka. Musiałem wszystko ustalić z budowlańcami, aby budowa trwała podczas kadry. Usłyszałem dzwonek do drzwi. W progu stał kurier z bukietem herbacianych róż. Były dla Moniki. Odebrałem je poszedłem do salonu.
-Dla ciebie.
-Dla mnie?- wzięła je i wyciągnęła karteczkę- Proszę spotkajmy się, porozmawiaj ze mną. Jutro o 13 tam gdzie ostatnio. Michał.
-Mam nadzieję, że nie masz nawet zamiaru iść.
-Nie. Obiecałam ci to.
Wstała i wyrzuciła kwiatki. Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją. Następnego dnia pojechałem ustalić rozpoczęcie budowy. Gdy wychodziłem miałem wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Jednak uznałem, że musi mi się zdawać i pojechałem. Igła czekał na mnie.
-To co? Teraz będziemy nowymi sąsiadami- zaśmiał się.
-No na to wychodzi.
-Zobaczysz będzie fajnie. Będziemy codziennie się widywać, grille urządzać, nasze dzieci razem będą się bawić- wyliczał.
-O kurde. Myślisz, że jest możliwość sprzedania jeszcze tej ziemi?- spytałem uśmiechnięty.
-Bardzo śmiesznie- wystawił mi język- Wyłącz telefon. Lepiej, żeby nie dzwonił na spotkaniu.
-Racja- powiedziałem i wyłączyłem aparat.

Monika:

        Gdy Zbyszek wyszedł poszłam zaczęłam ścierać kurze. Nie potrafiłam usiedzieć w miejscu. Piotruś bawił się u siebie. Mój brzuch zaczynał być już widoczny. Powoli się zaokrąglał. Cieszyłam się, bo nie mogłam się już doczekać, aż zobaczę swoje dzieci. Wraz z mężem ustaliliśmy, że nie chcemy znać płci. Miała to być niespodzianka. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Zaskoczona, bo nie spodziewałam się nikogo poszłam otworzyć.
-Cześć- Michał wszedł nie pytając czy może.
-Ej! Gdzie idziesz? Pozwoliłam ci wejść?- spytałam.
-Chcę porozmawiać. Nie przyszłaś na spotkanie.
-Nie bałeś się, że Zibi cię wyrzuci?
-Wiem, że go nie ma. Obserwowałem jak wychodził.
-Śledzisz nas? Tobie odbiło już kompletnie?- zdenerwowałam się.
-Może. Z miłości- zbliżył się do mnie.
-Przystopuj trochę. Mam męża, syna, spodziewamy się bliźniaków, a ty przychodzisz tu i co myślisz? Że zostawię dla ciebie rodzinę?- spytałam z sarkazmem.
-No mam taką nadzieję- znów próbował się do mnie zbliżyć.
-Upadłeś na głowę- odepchnęłam go od siebie- Kocham Zbyszka, nie ciebie.
-Spójrz mi w oczy i powiedz, że nic do mnie nie czujesz.
Tak jak chciał spojrzałam mu w oczy.
-Nic do ciebie nie czuje- powiedziałam pewna siebie.
-A ja ci nie wierzę- zakomunikował i próbował mnie pocałować.
-Michał zostaw mnie!- krzyknęłam.
-Oj przestań. Wiem, że togo chcesz.
-Nie! Zostaw mnie.
Nic nie pomagało. Kopnęłam go w krocze. Zgiął się, a ja wykorzystałam okazję. Zgarnęłam szybko komórkę z komody i pobiegłam do pokoju Piotrusia. Zamknęłam drzwi na klucz i wykręciłam numer. Michał zaczął się dobijać do drzwi. Zbyszek miał wyłączony telefon. Gdzie on jest, gdy jest potrzebny? Spróbowałam jeszcze raz, ale nadal nic. Ostatnia próba. Nic. Co robić? Szybko wybrałam numer.

Dziękuję za komentarze. Chciałabym, żebyście zawsze komentowali, bo jestem bardzo ciekawa waszych opinii. Ostatnio dużo piszę oczami Zbyszka podoba wam się, czy wolicie więcej oczami Moniki?

3 komentarze:

  1. Jest dobrze jak piszesz 50% / 50%, tak jak wyżej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba! Czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń