niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział LXXXIV

          Kamil ubrał szybko Piotrusia, wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu. Brzuch bolał coraz bardziej.
-Ale proszę powiedz, że ty nie rodzisz- zwrócił się do mnie brat.
-Jestem w ósmym miesiącu nie ma szans, żebym zaczęła teraz rodzić.
-To dobrze.
Pod szpitalem wysiadłam i zamarłam. Wody mi odeszły. Popatrzyłam na Kamila, który był niczego nieświadomy jeszcze.
-Kamil, wiesz czasem rodzą się wcześniaki.
-Wiem i co z tego?
-Właśnie odeszły mi wody.
-Co?! Ale mówiłaś, że na pewno nie będziesz teraz rodzić!
-Bo tak myślałam.
-Dobra nie ważne. Dawid zaraz tu będzie to zajmie się Piotrusiem.
Weszliśmy do szpitala. Lekarze szybko się mną zajęli. Co chwila miałam skurcze. Do sali wszedł mój brat z kuzynem i synem.
-Jak się czujesz?- spytał Dawid.
Spojrzałam na niego spode łba. Spuścił głowę.
-Nie mówcie nic Zbyszkowi. Proszę.
-Ale czemu?- spytali jednocześnie.
-Potem wam wyjaśnię.
-No dobra.
-Dawid weź stąd Piotrusia. Musi odpocząć- krzyknęłam i złapałam się za brzuch.
Miałam kolejny skurcz. Mój kuzyn z synem wyszli, a ja zostałam z Kamilem. Usiadł koło mojego łóżka i wziął mnie za rękę.
-Wszystko będzie dobrze- powtarzał.
Zastanawiałam się czy chce mnie pocieszyć, czy przekonać samego siebie, że tak będzie. Do sali wszedł lekarz.
-Zabieramy już panią na porodówkę. Pan będzie przy porodzie?- zwrócił się do mojego brata.
Zobaczyłam strach w jego oczach. Już miałam powiedzieć, że będę rodzić sama, gdy odezwał się.
-Będę.
-Dobrze. Pielęgniarka da panu strój, w którym będzie pan mógł wejść na salę.
Gdy lekarz wyszedł Kamil mnie przytulił.
-Dziękuję, że przy mnie będziesz- szepnęłam.
-Nie ma za co. Monia jeśli zemdleję nikt nie może się o tym dowiedzieć jasne?
-Nie ma sprawy- zaśmiałam się.
Pielęgniarka przygotowała wszystko i zabrano mnie na porodówkę. Kamil był przerażony, ale robił dobrą minę do złej gry. Niewyobrażalny ból towarzyszył mi podczas porodu. Już nie było tak jak podczas rodzenia Piotrusia. Nie trwało to krótko, tylko ciągnęło się w nieskończoność. Dużo krzyczałam, byłam cała mokra. Kamil dzielnie trzymał mnie za rękę i wszystko znosił. W końcu po trzech godzinach pierwszy z bliźniaków przyszedł na świat. Pielęgniarka wzięła go, a ja znów musiałam przeć.
-Jakie imię?- spytała mnie.
-Kamil Dawid- odpowiedziałam i spojrzałam bratu w oczy.
Uśmiechał się. Widziałam, że się cieszy. Znów krzyknęłam. Ten ból doprowadzał mnie do obłędu. „Jeszcze jeden” ta myśl chodziła mi po głowie cały czas. Następne dziecko Zbyszek sam sobie urodzi, bo ja nie mam już zamiaru- pomyślałam.
-Proszę przeć- usłyszałam lekarza.
Po dwóch kolejnych godzinach męczarni to nadal nie był koniec. Lekarz cały czas coś mówił, ale niewiele już do mnie docierało. Byłam wykończona. Słyszałam tylko co drugą wypowiedź. Nagle ból ustał i usłyszałam płacz dziecka. Po policzku poleciały mi łzy szczęścia.
-Jakie imię?- znów zapytała pielęgniarka.
-Michał Grzegorz- odpowiedziałam.
-Świetnie pani poszło- to był lekarz.
-Dzieci zdrowe- powiedziała pielęgniarka.
Ulżyło mi. Byłam bardzo słaba. Kręciło mi się w głowie. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje.
-Monia!- głos Kamila był ostatnim co usłyszałam.
Później przed oczami miałam ciemność. 

Kochani, ponieważ już jutro zaczynam majówkę nie wiem czy uda mi się dodać rozdział. Wszystko będzie uzależnione od dostępu do internetu. Komentujcie :)

8 komentarzy:

  1. TYLKO MI JĄ UŚMIERCISZ A CIĘ ZNAJDĘ, OBIECUJĘ! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. nie uśmiercaj się proszę !!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Niech zginieee!!!!!!!! :) Zbysiu zostanie z 3 dzieci, znajdzie sobie inną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham cię za ten twój optymizm moja przyjaciółko :D

      Usuń
  4. Niezła akcja :D
    Dzisiaj podczas biegania myślałam nad tym, co może się stać, i doszłam do wniosku, że pewnie urodzi jednego z bliźniaków, a potem umrze, i zakończysz blog epilogiem, jak Zbyszek z dziećmi (Piotruś i jeden z bliźniaków) będą przy grobie po kilku latach, i Piotrek będzie opowiadał (w moich myślach urodziła się dziewczynka) siostrze, jak wspaniała była ich mama.
    To tylko takie moje rozmyślania oczywiście.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Nie sądziłam, że myślicie co będzie dalej. Miło mi, że lubicie czytać moje rozdziały :)

      Usuń
    2. Bardzo lubię! Twój jest zupełnie inny, niż tych wszystkich 'hotek'. Widać, że masz świetne pomysły, i potrafisz ująć je w słowa, co nie jest łatwą sztuką. ;)

      Usuń
  5. Monia nie może zginąć! świetny rozdział! czekam z niecierpliwością na kolejny <3
    pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń