Rzuciłem
torbę i podbiegłem do Moni. Spojrzałem jej w oczy, a potem
popatrzyłem na kruszynkę, którą trzymała na rękach. Wyciągnąłem
ręce i przejąłem synka. Igła w tym czasie wziął na ręce
drugiego bliźniaka. Wszyscy kumple otoczyli nas. Każdy chciał
potrzymać dziecko. Nie umiem opisać tego, co wtedy czułem. Byłem
najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
-Kiedy
urodziłaś?- spytałem.
-Tydzień
temu.
-Dlaczego
nic mi nie powiedziałaś?- zdziwiłem się.
-Chciałam
zrobić ci niespodziankę. Mam nadzieję, że się udała.
-I
to jak- ucałowałem główkę syna, a potem oddałem go żonie i
wziąłem drugiego- Są identyczni.
-No
będzie trzeba uważać, żeby ich nie pomylić.
-Myślisz,
że będą chcieli nas kiedyś oszukać i się zamienić?
-Jeśli
odziedziczą po tobie charakter, albo po wujku Igle- spojrzała na
libero, a ten się uśmiechnął- To na pewno.
Chłopaki
udali się do szatni. W holu zostałem tylko ja i Krzysiek.
Spojrzałem na Iwonę, która wyciągała kamerę. Seba już był
przy ojcu.
-Tato
mogę cię o coś zapytać?- zaczął słodko.
-Jasne,
pytaj- odpowiedział niczego nieświadomy Igła.
-Skąd
się wzięły dzieci w brzuchu cioci Moniki?
Mina
Ignaczaka była bezcenna. Oczy o mało nie wyszły mu z orbit. Zaciął
się i nie mógł nic powiedzieć.
-Eee.
Yyy- jąkał się.
-Krzysiu
odpowiedz synowi- zaśmiałem się.
-Poczekajmy,
aż twoi zaczną pytać odgryzł się.
-Wiesz-
spojrzałem na bliźniaków- Oni chyba na razie pytać nie będą.
-A
Piotruś?
-Stoi
tu i będzie słuchał ciebie- zaśmiałem się.
-Tato!
Odpowiedz!
-No
więc- znów się jąkał- Wujek Zbyszek mocno przytulił ciocię
Monikę i w ten sposób w jej brzuchu znalazły się dzieci.
-Ale
jak ja przytulam mamę to w jej brzuchu nie ma dzieci!- zaczął
protestować.
-Eee,
bo to zależy kto przytula.
-To
nie fair. Ale którędy one wyszły?- dopytywał się dalej.
-Seba
na dziś koniec pytań- libero próbował się wymigać.
-Tato,
bo powiem mamie wszystko- zagroził.
-Ale
wszystko?
-Wszystko-
potwierdził młody.
-Nie
masz serca. No dobra- zamyślił się na chwilę i podszedł do Moni-
Błagam powiedz, że miałaś cesarkę- zrobił błagalne oczy.
-Niestety
rodziłam naturalnie przez ponad pięć godzin.
Igła
był w kropce. Jego mina rozwalałam system. Wszyscy, którzy to
widzieli śmiali się do granic wytrzymałości. Teraz zrozumiałem,
dlaczego Iwona to nagrywała. Grzechem by było, żeby czegoś
takiego nie uwiecznić.
-Lekarze
rozcinają brzuch i wyjmują dzieci- odpowiedział Igła synowi.
-Ciocia
ma bliznę?
-Eee-
spojrzał na moją żonę błagalnie.
-Wybacz
Krzysiu ja ci nie pomogę. Nie Seba nie mam blizny, bo ja rodziłam
naturalnie. Nie musieli mnie rozcinać.
-Tato!
Jak one wychodzą?!
-Widzisz
co masz na dole?- wkurzył się- Dziewczyny mają coś innego i
tamtędy wychodzą dzieci.
-A
co to jest?
-Seba!-
Krzysiu już nie wytrzymywał- Dowiesz się, gdy będziesz starszy.
-A
jakim cudem dzieci się mieszczą w brzuchu?- dopytywał.
-Synek
błagam dość na dziś.
-No
dobra. Jutro mi powiesz.
Mina
libero przebijała wszystko.
-Krzysiu
patrz na dobre strony- powiedziałem.
-Niby
jakie?
-Będziesz
mógł się zastanowić nad odpowiedzią i spróbować przewidzieć
kolejne pytania- zaśmiałem się.
-Jego
pytań nie da się przewidzieć- odpowiedział.
-W
sumie racja. To masz przerąbane.
-Dziękuje,
że we mnie wierzysz.
-Oj
nie ma za co.
I kolejny rozdział. Komentujcie :)