Następnego
dnia zaczęłam treningi. Dziewczyny bardzo miło mnie przyjęły.
Miałyśmy zaplanowany trening z chłopakami. Cieszyłam się, że
będę mogła z nimi grać, jednak najbardziej na to cieszył się
Zbyszek. Ciągle powtarzał, że będzie ze mną ćwiczył i we
wszystkim mi pomoże. Bliźniaki i Piotrusia zostawiliśmy z Dawidem
i Natką, ale wiedzieliśmy, że na dłuższą metę to nie będzie
zdawało egzaminu, bo oni mają swoje życie. Gdy dotarliśmy na halę
pocałowałam męża i poszłam się przebrać. Mieliśmy wspólne
ćwiczenia. Trenerzy kazali nam się dobrać w pary mieszane.
Widziałam, że Zibi do mnie idzie, ale poczułam, że ktoś złapał
mnie za rękę.
-Ja
jestem z Moną!- krzyknął Igła.
-O
nawet o tym nie myśl- koło nas pojawił się ZB9.
-Za
późno. Już pomyślałem- Krzysiu wystawił mu język.
-No
jak z dziećmi- pokręciłam głową.
-Igła,
a chcesz, żeby wszyscy zobaczyli filmik na którym tłumaczysz Sebie
skąd się biorą dzieci?- Zbyszek się uśmiechnął.
-Nie
zrobisz mi tego- mina libero była bezcenna.
-A
założysz się?- atakujący zrobił triumfalną minę.
-Dobra,
dobra Monia jest twoja- spuścił głowę i poszedł szukać pary.
-Kochanie-
zaczęłam słodko- Z kim ćwiczyłeś, gdy nie byłam jeszcze
zawodniczką?
-Eee
no więc czy ten trening kiedyś się zacznie?
-Zbyszek-
podparłam się pod boki- No więc?
-Ale
jej już nie ma w drużynie. Odeszła, bo ty zajęłaś jej miejsce z
czego szalenie się cieszę.
-Nie
podlizuj się- wzięłam piłkę.
Odbijaliśmy
długi i się śmialiśmy. Gdy w końcu przyszedł czas na grę Zibi
znów miał pretensje, bo nie mogliśmy być razem w zespole. Moja
drużyna wygrała wszystkie mecze i mogliśmy iść do szatni, a
reszta musiała zostać na dodatkowe ćwiczenia. Igła śmiał się z
innych, bo był ze mną w drużynie i nie musiał nic robić.
Przebrałam się i czekałam na męża przy samochodzie. W końcu
wyszedł. Uśmiechną się, pocałował mnie i otworzył drzwi.
-I
jak podobał ci się twój pierwszy poważny trening?- spytał, gdy
zajął miejsce kierowcy.
-Było
super- uśmiechnęłam się.
Podjechaliśmy
do Dawida i Natki po dzieci. Podziękowaliśmy im za pomoc i
wróciliśmy do domu. Piotruś poszedł się bawić, a ja ze
Zbyszkiem położyliśmy chłopców. Gdy w końcu nam się to udało
położyłam się na łóżku w sypialni.
-Zmęczona?-
ZB9 położył się obok mnie i szepnął do ucha.
-I
to jak.
-Ale
aż tak bardzo?- zaczął całować mnie po szyi.
-Aż
tak bardzo to chyba nie- zaśmiałam się i odwróciłam do niego
przodem.
Miał
iskierki w oczach. Pocałował mnie i poczułam jego rękę pod moją
bluzką. Nie pozostałam mu dłużna i za chwilę jego koszulka
leżała w kącie pokoju razem z moją. Przez dzieci dawno nie
robiliśmy tego. Czułam się cudownie, że w końcu znów miałam go
tak blisko. Następnego dnia wysłałam Zbyszka do sklepu, a sama
zajęłam się sprzątaniem. Nagle zadzwonił dzwonek. Był to Paul z
Jessicą.
-Cześć-
uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek na powitanie.
-Cześć.
Jess mi kazała tu przyjść, a właściwie siebie przewieźć.
-Piotruś
się ucieszy.
Zaraz
po moich słowach pojawił się obok i poszedł z dziewczynką do
siebie.
-Chcesz
kawy, herbaty, soku?- spytałam.
-Sok
może być.
Wzięłam
z kuchni dwie szklanki napoju i wróciłam do pokoju.
-Jak
tam w drużynie?- spytał Lotman.
-Dziewczyny
miło mnie przyjęły, więc jest dobrze.
-To
najważniejsze, żeby była dobra atmosfera. U nas jest świetna.
-Tak,
ale wy macie Igłę, który scali całą drużynę.
-Co
igiełka sklei, sklei, żadna siła nie rozklei- zaśmiał się.
-Bardziej
zszyje, ale może być- powiedziałam uśmiechnięta.
Wtedy
wrócił Zbyszek. Rozmawialiśmy długo, a dzieciaki nadal nie
chciały się rozstawać.
-Pierwsza
miłość- skomentował ZB9- Nie pamiętacie jak to było z wami?
-Ja
pamiętam. Tego się nie zapomina- powiedziałam.
-To
opowiedz- uśmiechnął się Paul.
-Ok,
ale jeśli wszyscy opowiemy.
Zapraszam na moje blogi linki u góry po prawej. Komentujcie :)
-Ok-
odpowiedzieli naraz siatkarze.
Trenujesz siatkówkę na codzień?
OdpowiedzUsuńWszystko świetnie!
Trenowałam obecnie mam konflikt z trenerką i nie chodzę na sks-y
UsuńKonflikty z trenerką-osssstro :D
OdpowiedzUsuńCiekawią mnie pierwsze miłości siatkarzy XD