piątek, 3 maja 2013

Rozdział LXXXIX

         Magda patrzyła Michałowi w oczy. Miała niepewną minę. W końcu uśmiechnęła się i pocałowała go.
-Jasne, że z tobą zamieszkam.
-Super! To kiedy się wprowadzisz?
-Ej Dziku nie zapędzaj się- Zbyszek popatrzył na przyjaciela- Najpierw my musimy się wyprowadzić.
-Właśnie jak tam wasze nowe gniazdko gołąbeczki?- zaśmiał się.
-Bardzo zabawne. Na wykończeniu. Trzeba w środku urządzić.
-To na co czekacie?
-Na nic. Dziś pojedziemy wszystko zaplanować- popatrzył na mnie- Ale ty musiałbyś zostać z chłopcami.
-Nie ma sprawy.
-Kochanie ja mam jednak małe wątpliwości- zwróciłam się do męża.
-Monia spokojnie. Zostanę z nim.
-No w takim razie niech będzie.
Poszliśmy się przebrać i pojechaliśmy do nowego domu. Wyglądał cudownie. Duży z pięknym ogrodem. Był nawet basen.
-Kochanie jest cudny- pocałowałam Zibiego- Ogród sam zaplanowałeś czy zatrudniłeś kogoś do tego?
-Pół na pół. Wiedziałem, że lubisz róże, więc poprosiłem o to, żeby było ich dużo.
-Dziękuję.
Weszliśmy do środka. Zbyszek wziął mnie za rękę i poprowadził do jednego z pokoi.
-Zaczynamy od kuchni?- spytał.
-Jasne może być.
Długo siedzieliśmy w naszym nowym domu. Udało się wszystko ustalić. Kuchnie, łazienki, salon, jadalnie, garderobę, pokoje dzieci. W końcu przyszedł czas na naszą sypialnię.
-Ja to widzę tak. Wielkie łóżko i nic więcej nie potrzeba- Zbyszek objął mnie- Oczywiście czerwone- poruszył śmiesznie brwiami.
-Wiesz co wydaje mi się, że prócz łóżka coś jeszcze by się przydało. Może sypialnię zostaw mi ok?
-No dobra- przytulił mnie i pocałował- To w takim razie chyba wszystko. Teraz będzie trzeba kupić wszystkie farby i meble. Jeśli dobrze pójdzie za jakieś dwa tygodnie będziemy mogli się tu przeprowadzić.
-Cudownie.
Okazało się, że straciliśmy rachubę w czasie i dość długo siedzieliśmy w domu. Gdy wróciliśmy do mieszkania Magda spała w fotelu, a Michał na kanapie. Koło niego stał Piotruś z markerem i malował Kubiakowi po twarzy.
-Ej młody- Zbyszek podbiegł do syna- Jak możesz beze mnie malować wujkowi po twarzy.
Zaśmiałam się i podeszłam obudzić Magdę.
-Co się stało?- poderwała się.
-Nic spokojnie. Zasnęłaś. Już widzisz jak dzieci dają czasem w kość.
-No przyznaję, że bywają męczące, ale...- zacięła się, bo zobaczyła Piotrusia, który malował Kubiakowi wąsy i Zbyszka, który mu pomagał.
Gdy wszystko było gotowe Michał wyglądał bardzo zabawnie. Miał wąsy, brodę, okulary, na policzkach gwiazdki. Zaczęliśmy się śmiać co go obudziło.
-Co jest?- spytał.
-Nic- odpowiedział mój mąż- Dzięki za opiekę nad synami.
-Spoko- spojrzał na zegarek- Już późno. Idziemy?- spytał Madzię.
-Jasne- powstrzymywała się od smiechu.
Pożegnaliśmy się. Gdy wyszli razem z ZB9 znów wybuchnęliśmy śmiechem.
-No chciałabym zobaczyć miny ludzi na ulicy- powiedziałam.
-Ja też, ale bardziej Michała, gdy się zobaczy w lustrze.
-To może być dobre.
Wzięłam syna na ręce i zaniosłam do pokoju. Gdy już spał poszłam do sypialni. Zbyszek leżał i coś pisał.
-Co robisz?- spytałam.
-Zapisuję co mamy kupić. No wiesz farby, płytki.
-I co dużo tego wyszło?
-No mało nie jest, ale będzie dobrze.
Pocałowałam go i przytuliłam. Tak wtuleni zasnęliśmy.

Przepraszam, że tak późno, ale brak dostępu do komputera :) Zapraszam do czytania mojego nowego opowiadania http://moni2824-milosc-do-siatkarza.blogspot.com/ Komentujcie :)

1 komentarz:

  1. Nic się nie stało, że tak późno.. rano zawszecmożna przeczytać! :D

    OdpowiedzUsuń