Chrzciny odbyły się w
niedzielę. Udała nam się pogoda. Było słonecznie i ciepło.
Zaraz po kościele pojechaliśmy z chrzestnymi i gośćmi do domu na
jakiś poczęstunek. Dużo rozmawialiśmy i się śmialiśmy. Gdy w
końcu wyszli usiadłam padnięta na kanapie. Piotruś do mnie
przyleciał.
-Mamo mogę jutro jechać
z tatą jutro na trening?- spytał.
-Niech zgadnę. Będzie
tam na ciebie czekać Jessica?
-No- zawstydził się.
-Jasne, że możesz-
przytuliłam go- Chodź już spać- wzięłam go za rękę i
zaprowadziłam do łóżka. Pocałowałam go w główkę i poszłam
do sypialni. W tym momencie Michałek zaczął płakać. Poszłam do
niego i wzięłam na ręce. Nie chciał spać mimo że go nakarmiłam.
Zbyszek wszedł do pokoju.
-No widać, że czuje już
kto jest jego ojcem chrzestnym i zaczyna się w niego wdawać-
uśmiechnął się.
-Myślisz?
-No słychać.
-O kurcze. Mam nadzieję,
że nie wda się w niego.
-Daj uśpię go-
wyciągnął ręce, a ja podałam mu syna i pocałowałam w policzek.
Poszłam do sypialni,
wzięłam piżamę i wykąpałam się. Gdy wyszłam do sypialni
wszedł ZB9.
-Przysięgam, że on się
wdaje w Dzika. Tylko Michał do tej pory był w stanie mnie tak
wykończyć, a teraz jemu się udało.
-No zobaczymy co będzie
dalej. Jutro Piotruś chce jechać z tobą na trening. Ma się
spotkać z Jessicą.
-O kurcze. Niedługo
będziemy musieli wesele wyprawiać- zaśmiał się.
-Niedługo na pewno nie,
ale kiedyś czemu nie?
-W sumie. Paul jako teść
Piotruś to mogłoby nie być złe wyjście.
Przytuliłam się do męża
i zasnęłam. Następnego dnia przyszła do mnie Natka.
-Wszystko dopięte na
ostatni guzik. Ty też się tak denerwowałaś przed ślubem?
-Ciężko powiedzieć.
Myślałam, że tak, ale potem okazało się, że to były objawy
ciąży, więc sama nie wiem.
-Ja strasznie się
denerwuję, że coś przekręcę, albo, że się potknę w drodze do
ołtarza.
-Będzie dobrze. Nic nie
przekręcisz, anie się nie potkniesz.
-Mam nadzieję.
Rozmawiałyśmy chwilę.
Opowiadała jak ma wszystko wyglądać. Cieszyłam się na ten ślub.
Rodzice Zbyszka zgodzili się zostać z dziećmi, więc mogliśmy
długo siedzieć na weselu. Miał on być już za tydzień. Gdy Natka
wyszła poszłam do chłopców. Bliźniaki spały na szczęście.
Uśmiechnęłam się i zeszłam na dół. Zadzwonił dzwonek. Była
to Magda z Kubiakiem.
-Cześć- przywitałam
się z nimi.
Zaraz za nimi wszedł
Zbyszek z Piotrusiem.
-Myślałam, że wrócicie
zaraz po treningu- powiedziałam do męża.
-Wiesz Piotruś zaprosił
Jess na lody, a ponieważ kasy brak tata musiał płacić za randkę
syna.
Zaczęliśmy się śmiać.
Usiedliśmy w salonie.
-Mamy dla was wiadomość-
zaczął Dzik.
-Jestem w ciąży-
dokończyła uradowana Madzia.
Pogratulowaliśmy im.
Chłopaki chcieli to opić i wyciągnęli coś mocniejszego, a ja z
Magdą piłyśmy sok. Tak podczas rozmowy Michał spojrzał na mni.
-Ty też?- zapytał.
Myślałam, że pyta czy
też piję sok co mnie zdziwiło.
-Tak- odpowiedziałam.
Zbyszek wypluł całą
zawartość alkoholu z ust i patrzył na mnie uradowany. Wstał,
wziął mnie na ręce i pocałował.
-Kochanie to cudownie. Od
kiedy wiesz?
-Ale co?
-No, że jesteś w ciąży.
-Nie jestem w ciąży
wariacie. Odstaw mnie. Dopiero co urodziłam, zresztą obiecałam
sobie, że jak będziesz chciał kolejnego dziecka to masz sam sobie
go urodzić, bo ja już nie zamierzam.
No i kolejny. Komentujcie :)
Sok, a w taki błąd potrafi wprowadzić...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sok wprowadzający w błąd xd :D
OdpowiedzUsuńPiotrek się zakochał :D :3