wtorek, 14 maja 2013

Rozdział XCIX

-Ty zacznij- powiedział do mnie Paul.
-No dobra pierwsza miłość- zamyśliłam się na chwilę, żeby niczego nie pomylić- To było na wakacjach pomiędzy czwartą, a piątą klasą. Pojechałam na obóz do Włoch. Poznałam tam Daniela.
-Późno się zakochałaś pierwszy raz- zauważył Lotman.
-Wiem, ale jakoś samo tak wyszło. Wcześniej nawet nie zwracałam uwagi na chłopaków. Na Daniela spojrzałam inaczej niż na rówieśników. Był starszy o pięć lat. Też był z Rzeszowa. Spędzaliśmy razem czas we Włoszech. Było cudownie.
-Ekhem- Zbyszek spojrzał na mnie wymownie.
-Zbychu daj spokój- Paul go uciszył- Opowiadaj dalej.
-Na czym to ja, a już wiem. Opiekunowie pozwalali osobo powyżej 16 roku życia zwiedzać samym, więc skorzystaliśmy z tego. Daniel obiecał im, że będzie mnie pilnował- z uśmiechem wspominałam tamte czasy- Byliśmy chyba wszędzie. Wiedział wszystko o wszystkim.
-Ej kochanie można nie tak szczegółowo?
-Dobra, dobra. Gdy wróciliśmy do Polski widywaliśmy się codziennie. Nie przeszkadzała mu różnica wieku między nami. Byliśmy nierozłączni do czasu jego wyjazdy na studia do Krakowa. Wtedy zaczęło się psuć. Odległość źle na nas wpływała. W końcu skończyło się- spuściłam głowę- Dobra teraz Paul.
-Do dobra- zatarł ręce- To było w starszakach. Była tam taka Luisa. Bawiliśmy się razem, rozmawialiśmy. To nie było tak rozległe jak twoja opowieść- spojrzał na mnie i zaśmiał się- Skończyło się szybko, gdy zabrała mi wiaderko w piaskownicy- zaśmiał się.
-Ona tobie? Zwykle to chłopak dziewczynie zabiera- zaczęłam się śmiać.
-Dobra tyle. Teraz Zibi.
-No w końcu- uśmiechnął się- A więc to było, gdy przeprowadziliśmy się z rodzicami do nowego mieszkania. Sąsiadka miała córkę Alinkę.
-Alinkę? Na serio musisz? Ja nie mówiłam Danielek.
-Zazdrosna?- poruszył śmiesznie brwiami.
-O co? O małego Zbysia? Widziałam twoje zdjęcia nie ma o co- wystawiłam mu język.
-Jednak teraz jesteś moją żoną- naburmuszył się.
-Bo cię kocham, ale wtedy cię nie znałam, więc nie mogę być zazdrosna. Opowiadaj dalej.
-No dobra. Ogólnie od razu się zakochałem, ale ona nie.
-Uuu Zbysiu miał kłopoty z kobietami- Paul zaczął się śmiać.
-Bardzo śmieszne. No, ale wracając udało mi się podbić jej serce- wypiął dumnie pierś.
-Co cukierka jej dałeś- Lotman znów wybuchnął śmiechem.
-Coooo? Niiie- ZB9 się … zarumienił?
-Hahaha trafiłem- teraz śmiałam się razem z przyjmującym.
-A więc to tak podrywałeś kiedyś dziewczyny? Nie miało się uroku osobistego- Lotman już nie wytrzymywał zresztą ja też.
-Przestańcie- Zbyszek strzelił focha.
-No dobra na razie kończymy ze śmianiem się z ciebie- przyjmujący miał dobrą zabawę.
Rozmawialiśmy potem dużo o drużynie, treningach, dzieciach. W końcu Paul z Jessicą musieli iść. Pożegnaliśmy się,a potem poszłam do synów. Przebrałam ich, nakarmiłam i położyłam spać. Piotruś też leżał już w łóżeczku. Uśmiechnięta poszłam do sypialni. Wzięłam prysznic i położyłam się obok męża, który mnie przytulił.
-Jak mogłaś tak się ze mnie śmiać?
-Nie moja wina, że podrywałeś dziewczyny na cukierki.
-To było dawno.
-Kochanie- musnęłam jego wargi- Nie rozmawiajmy już o tym.
-No dobra- uśmiechnął się i wpił się w moje usta.
Zasnęliśmy wtuleni w siebie. 

Jutro pojawi się ostatni rozdział, a w czwartek epilog. Cieszę się, że wytrzymaliście tyle z moimi wypocinami. Komentujcie :) 

1 komentarz:

  1. Ja :) nie :) chce :) epilogu :) kurde :) no :) .

    OdpowiedzUsuń