-Ty
zacznij- powiedział do mnie Paul.
-No
dobra pierwsza miłość- zamyśliłam się na chwilę, żeby niczego
nie pomylić- To było na wakacjach pomiędzy czwartą, a piątą
klasą. Pojechałam na obóz do Włoch. Poznałam tam Daniela.
-Późno
się zakochałaś pierwszy raz- zauważył Lotman.
-Wiem,
ale jakoś samo tak wyszło. Wcześniej nawet nie zwracałam uwagi na
chłopaków. Na Daniela spojrzałam inaczej niż na rówieśników.
Był starszy o pięć lat. Też był z Rzeszowa. Spędzaliśmy razem
czas we Włoszech. Było cudownie.
-Ekhem-
Zbyszek spojrzał na mnie wymownie.
-Zbychu
daj spokój- Paul go uciszył- Opowiadaj dalej.
-Na
czym to ja, a już wiem. Opiekunowie pozwalali osobo powyżej 16 roku
życia zwiedzać samym, więc skorzystaliśmy z tego. Daniel obiecał
im, że będzie mnie pilnował- z uśmiechem wspominałam tamte
czasy- Byliśmy chyba wszędzie. Wiedział wszystko o wszystkim.
-Ej
kochanie można nie tak szczegółowo?
-Dobra,
dobra. Gdy wróciliśmy do Polski widywaliśmy się codziennie. Nie
przeszkadzała mu różnica wieku między nami. Byliśmy nierozłączni
do czasu jego wyjazdy na studia do Krakowa. Wtedy zaczęło się
psuć. Odległość źle na nas wpływała. W końcu skończyło się-
spuściłam głowę- Dobra teraz Paul.
-Do
dobra- zatarł ręce- To było w starszakach. Była tam taka Luisa.
Bawiliśmy się razem, rozmawialiśmy. To nie było tak rozległe jak
twoja opowieść- spojrzał na mnie i zaśmiał się- Skończyło się
szybko, gdy zabrała mi wiaderko w piaskownicy- zaśmiał się.
-Ona
tobie? Zwykle to chłopak dziewczynie zabiera- zaczęłam się śmiać.
-Dobra
tyle. Teraz Zibi.
-No
w końcu- uśmiechnął się- A więc to było, gdy przeprowadziliśmy
się z rodzicami do nowego mieszkania. Sąsiadka miała córkę
Alinkę.
-Alinkę?
Na serio musisz? Ja nie mówiłam Danielek.
-Zazdrosna?-
poruszył śmiesznie brwiami.
-O
co? O małego Zbysia? Widziałam twoje zdjęcia nie ma o co-
wystawiłam mu język.
-Jednak
teraz jesteś moją żoną- naburmuszył się.
-Bo
cię kocham, ale wtedy cię nie znałam, więc nie mogę być
zazdrosna. Opowiadaj dalej.
-No
dobra. Ogólnie od razu się zakochałem, ale ona nie.
-Uuu
Zbysiu miał kłopoty z kobietami- Paul zaczął się śmiać.
-Bardzo
śmieszne. No, ale wracając udało mi się podbić jej serce- wypiął
dumnie pierś.
-Co
cukierka jej dałeś- Lotman znów wybuchnął śmiechem.
-Coooo?
Niiie- ZB9 się … zarumienił?
-Hahaha
trafiłem- teraz śmiałam się razem z przyjmującym.
-A
więc to tak podrywałeś kiedyś dziewczyny? Nie miało się uroku
osobistego- Lotman już nie wytrzymywał zresztą ja też.
-Przestańcie-
Zbyszek strzelił focha.
-No
dobra na razie kończymy ze śmianiem się z ciebie- przyjmujący
miał dobrą zabawę.
Rozmawialiśmy
potem dużo o drużynie, treningach, dzieciach. W końcu Paul z
Jessicą musieli iść. Pożegnaliśmy się,a potem poszłam do
synów. Przebrałam ich, nakarmiłam i położyłam spać. Piotruś
też leżał już w łóżeczku. Uśmiechnięta poszłam do sypialni.
Wzięłam prysznic i położyłam się obok męża, który mnie
przytulił.
-Jak
mogłaś tak się ze mnie śmiać?
-Nie
moja wina, że podrywałeś dziewczyny na cukierki.
-To
było dawno.
-Kochanie-
musnęłam jego wargi- Nie rozmawiajmy już o tym.
-No
dobra- uśmiechnął się i wpił się w moje usta.
Zasnęliśmy
wtuleni w siebie.
Jutro pojawi się ostatni rozdział, a w czwartek epilog. Cieszę się, że wytrzymaliście tyle z moimi wypocinami. Komentujcie :)
Ja :) nie :) chce :) epilogu :) kurde :) no :) .
OdpowiedzUsuń