Minął
rok. Bliźniaki trochę podrosły, a Piotruś poszedł z Jessicą do
przedszkola. Miłość przetrwała. Uparli się, że muszą być
razem w grupie. Cały czas chodzili za rękę co słodko wyglądało.
Ja miałam iść na trening siatkarzy, gdzie trenerzy z żeńskiej
drużyny chcieli zobaczyć czy nadal dobrze gram. Denerwowałam się
przed tym.
-Kochanie
wszystko będzie dobrze. Już cię sprawdziliśmy- uśmiechnął się.
-Nie
o to chodzi. Zawsze odkąd zaczęłam trenować marzyłam, żeby grać
w lidze. Teraz może mi się to udać. Nie wierzę w soje szczęście.
Mam ciebie, synów i mogę spełnić marzenie- przytuliłam się do
niego- Dzięki tobie- dodałam.
-Nie
przesadzaj. Sama na to zapracowałaś. To oni cię zauważyli.
-Dzięki
tobie. Gdyby nie ty nie grałabym na treningach i nie zauważyli by
mnie. Dziękuję- pocałowałam go.
-Zbierajmy
się, bo się spóźnimy.
-Nie
ma jeszcze Kamila. Miał się zająć bliźniakami.
Po
chwili był już mój brat. Pożegnaliśmy się i pojechaliśmy na
halę. Przebrałam się w toalecie i zostawiłam rzeczy w szatni.
Prócz Zbyszka na razie był tylko Pit i Alek. Przywitałam się z
nimi u udałam na salę. Podszedł do mnie trener Kowal.
-Zdenerwowana?-
spytał.
-Jak
nigdy.
-Dasz
radę- uśmiechnął się- Jesteś świetna.
-Dziękuję.
W
tym momencie na salę weszli siatkarze. Odbijałam ze Zbyszkiem.
Dobrze się bawiłam, ale nie widziałam nigdzie trenerów.
Zaczęliśmy grać, a ich nadal nie było. Moja drużyna wygrała
3:0. Dobrze mi szło. Po treningu pojawili się trenerzy. Podeszłam
do nich.
-Witamy
w zespole pani Bartman- podał mi rękę.
-Ale
przecież nie widzieliście jak gram- zdziwiłam się.
-Widzieliśmy
z loży dla vip-ów. Uznaliśmy, że w ten sposób nie będzie się
pani denerwować.
-Czyli
jestem w drużynie?- uśmiechnęłam się.
-Tak.
Teraz trzeba tylko ustalić warunki kontraktu. Że pani jutro do nas
przyjść?
-Oczywiście.
Umówiliśmy
się, a następnie poszłam do szatni. Wzięłam szybko torbę, żeby
nikt o nic nie pytał. Przebrałam się i czekałam na męża koło
samochodu. W końcu pojawił się w towarzystwie Krzyśka.
-Kochanie
i jak?- Zbyszek od razu przeszedł do rzeczy.
-Jutro
spotykam się w sprawie kontraktu- powiedziałam zadowolona.
-To
cudownie- przytulił mnie mocno.
-Gratuluję-
Igła poszedł w ślady mojego męża.
Pożegnaliśmy
się i pojechaliśmy do domu. Opowiedziałam wszystko Kamilowi.
Cieszył się razem ze mną.
-No
to będę mógł się chwalić, że moja siostra jest siatkarką. Mam
pytanie. Pójdziesz ze mną do Magdy? Muszę coś chrześnicy kupić-
mrugnął do mnie.
-Ale
ją rozpieszczasz- zaśmiałam się- To też moja chrześnica. Też
muszę jej coś dać skoro ty dajesz.
-Magda
wiedziała kogo wziąć na chrzestnych Ani- zaśmiał się Zbyszek.
-Myśmy
też wiedzieli- mrugnęłam do niego.
-No
to prawda, a musieliśmy aż sześcioro wybrać.
Kamil
musiał już iść do Izy. Pożegnałam się z nim. Zaraz po jego
wyjściu zadzwonił dzwonek. Był to Dawid z Natką.
-Monia
udało się!- rzuciła mi się na szyję.
-Ale
co?- na chwilę się zamyśliłam- Czekaj! Jesteś w ciąży!-
uśmiechnęłam się.
-Tak!
W końcu się udało.
-Gratuluję.
Usiedliśmy
w salonie.
-A
wy już skończyliście?- zaśmiał się mój kuzyn- Z robieniem
dzieci?- dodał.
-Jasne,
że- zaczęłam.
-Nie-
skończył Zbyszek, a ja popatrzyłam na niego zdziwiona- Jeszcze
córki mi do szczęścia brakuje.
-To
musisz ją sobie sam urodzić- wystawiłam mu język.
Historia na ukończeniu to też za dużo się nie dzieje. Jeszcze cztery rozdział, epilog i kończę was męczyć swoimi wypocinami.
jakie wypociny? to jest świetne! <3
OdpowiedzUsuńNieeee kończ! :c
OdpowiedzUsuń