Obudziłam
się koło Zbyszka i uśmiechnęłam się. Grałam cały sezon w
drużynie z Rzeszowa, a potem musiałam zrobić sobie przerwę. Nie
planowaliśmy tego, ale stało się. Znów byłam w ciąży. Radość
Zibiego była wielka. Już kiedyś mi mówił, że chciałby mieć
czwórkę dzieci. Wstałam i zaglądnęłam do chłopców. Wszyscy
jeszcze spali. Zeszłam na dół i zabrałam się za śniadanie.
Byłam w 9 miesiącu ciąży. Właściwie już niedługo miałam
rodzić. Każdego dnia zastanawiałam się czy już dziś urodzi mi
się kolejna latorośl. Poczułam ręce na brzuchu i pocałunek na
szyi.
-Ja
zrobię wam śniadanie- szepnął ZB9.
Uśmiechnęłam
się i patrzyłam na jego poczynania. Po śniadaniu zmywał, a ja
wyszłam do ogrodu. Wtedy wody mi odeszły.
-Zbyszek!-
zawołałam.
-Tak
kochanie?- podszedł uśmiechnięty.
-Rodzę.
-Co?!
Zadzwonił
po Kubiaka, żeby zajął się chłopcami. Wziął Piotrusia na bok i
zaczął mu wszystko tłumaczyć.
-Ja
jadę z mamą do szpitala, a ty dopóki wujek Michał nie przyjedzie
zajmij się braćmi zgoda?
-Tak.
Tato, ale przywieź mi siostrę- złożył błagalnie ręce.
-A
dlaczego siostrę?
-W
przedszkolu koledzy cały czas mówią jak opiekują się siostrami
i, że będą je chronić, nie pozwolą skrzywdzić. Też tak chcę!
-Postaramy
się.
-Zbyszek
ja naprawdę nie mogę czekać- powiedziałam.
-Już,
już- pogłaskał syna po głowie i zawiózł mnie do szpitala.
Lekarze
od razu się mną zajęli. Zbyszek był podekscytowany. Po raz
pierwszy miał mi towarzyszyć na porodówce. Trzymał mnie za rękę
i z uśmiechem na twarzy powtarzał, że wszystko będzie dobrze.
-Tak
to sam się tu połóż i urodź to dziecko!- wkurzył mnie tym
gadanie- A obiecałam sobie po bliźniakach, że następne sam
będziesz musiał rodzić, bo ja już nie mam zamiaru.
-Dobrze,
że jednak urodzisz.
Poród
trwał trzy godziny. Miałam dość. W końcu usłyszałam płacz
dziecka. Uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam moją kruszynkę.
Spojrzałam na męża. Miał łzy w oczach.
-Mają
państwo córeczkę- poinformował nas lekarz- Jakie imię wybrali
państwo dla dziecka?
-Maja
Julia- powiedziała, a ZB9 kiwnął głową.
Kilka lat
później
Moja
kariera siatkarska się już skończyła tak samo jak Zbyszka. Miałam
tylko jeden zespół w karierze, zespół z Rzeszowa. Zostałam nawet
powołana do reprezentacji. Ciężko nam było wtedy, ale dzięki
pomocy Kamila i Dawida pogodziliśmy wszystko.
Siedzę
na meczu synów. Piotrek poszedł w ślady ojca i został atakującym.
Razem z Jessicą planowali ślub. Cieszyłam się, że ich uczucie
przetrwało. Michał z Kamilem też szli w ślady moje i Zbyszka.
Trenowali siatkówkę i bardzo dobrze im szło. Kamil został
środkowym, a Michał rozgrywającym. Cała trójka grała w drużynie
z Rzeszowa. Seba został libero i grał z nimi w Resovii. Mimo że
był starszy od Mai o prawie dziesięć lat zakochali się w sobie.
Nie mieliśmy nic przeciwko temu. Wiedzieliśmy, że będą
szczęśliwi. Michał z kolei zakochał się w córce Pita, Klaudii,
która urodziła się rok po Mai. Kamil znalazł szczęście u boku
Ani, córki Kubiaka. ZB9 został komentatorem. Wraz z Igłą
komentowali mecze siatkarskie w PolsacieSport. Ich komentarze były
mistrzowskie. Wiele osób nie mogło się skupić na meczu tylko ich
słuchali.
Siedzimy
w domu całą rodziną. Ja, Zbyszek, nasze dzieci z partnerami.
Wszyscy są związani ze wspaniałym sportem, od którego wszystko
się zaczęło. Gdyby nie siatkówka nie poznałabym Zibiego. Nasze
dzieci też są z nią związani. Od teraz wszystko będzie dobrze.
Od teraz będziemy dalej wieść naszą siatkarską przyszłość.
Chciałabym
podziękować wam za wszystko. Za tysiące wyświetleń, setki
komentarzy. Cieszę się, że miałam dla kogo pisać, jednak
historia już się skończyła. Jeśli podoba wam się mój sposób
pisania zapraszam do śledzenia moich blogów Z siatkówką przez życie i Miłość do siatkarza. Jeszcze raz dziękuję i zachęcam
każdego, kto dotrwał do końca opowiadania, do komentowania :)
Dzięki! :) Opowiadanie było/jest/będzie GE-NIAL-NE! :)
OdpowiedzUsuńTo my dziękujemy za opowiadanie ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Gratulacje!
OdpowiedzUsuńZa całokształt!
to było genialne :3 szkoda,że sie skończyło :c
OdpowiedzUsuń