czwartek, 2 maja 2013

Rozdział LXXXVIII

         Długo rozmawialiśmy. Cieszyłam się, że Dawid układa sobie życie. Z Natką poszłyśmy do bliźniaków.
-Matko jak ja ci zazdroszczę- powiedziała- Też chciałabym być już matką.
-Będziesz. Na pewno po ślubie zajdziesz w ciąże i urodzi wam się cudowny bobas- uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
-Nie wiem- spuściła głowę- Nie mówiliśmy ci, ale już od jakiegoś czasu staramy się o dziecko. Jednak nic z tego nie wychodzi.
-Na pewno się uda. Będziecie wspaniałymi rodzicami.
-Mam nadzieję. Wspaniałe te dzieciaki.
-Właśnie skoro już się złożyło to mam prośbę i nie przyjmuję odmowy.
-A o co chodzi?
-Zostaniesz matką chrzestną Kamilka?
-Ale ja?- zdziwiła się.
-No ty, ty.
-Jasne- przytuliła mnie- Kiedy idziemy kupić suknię ślubną?
-Kiedy tylko chcesz. O ile będę miała z kim dzieci zostawić.
-Fakt same nie zostaną. Dawida zagonimy- zaczęłyśmy się śmiać.
-Dobra to kiedy?
-Może być w sobotę?
-Jasne.
Ustaliłyśmy godzinę i miejsce, a potem wróciłyśmy z dziećmi do salonu. Zbyszek przejął ode mnie Michałka, a Dawid wziął od Natki Kamilka. Jeszcze chwilę pogadaliśmy, potem pożegnaliśmy się. Zaczęliśmy usypiać synów. Gdy nam się to w końcu udało znów ktoś przyszedł. Poszłam otworzyć.
-Siema- Kubiak pocałował mnie w policzek i wszedł.
-Cześć.
-Dziku co tu robisz?- ZB9 przywitał się z przyjacielem.
-Przeprowadzam się do Rzeszowa i tak sobie pomyślałem- zaczął- Skoro wy będziecie teraz mieszkać w domu to może ja mógłbym zamieszkać tu.
-Jasne, nie ma sprawy.
-Super! Nie będę musiał łazić po tych mieszkaniach.
-Michał proszę ciszej- powiedziałam- Bo sam będziesz bliźniaków usypiał.
-A sorry.
-To może skoro już się złożyło- zaczął mój mąż- Zostaniesz ojcem chrzestnym Michałka?
-Ja? Jasne. Będzie super. Będę najlepszym chrzestnym. Będę go rozpieszczał, kupował prezenty- zaczął wyliczać.
-Ej nie rozwydrzysz go- zagroziłam.
-No dobra, ale i tak będę mu dawał prezenty i zabierał na spacery.
-Nie ma sprawy.
Dużo się śmialiśmy i przez to obudziliśmy chłopców.
-Ja pójdę- poderwał się Kubiak.
-Może lepiej ja ci pomogę.
Dziku nie mógł się nadziwić, że chłopcy są tacy sami. Przytulał ich i starał się uśpić co nie szło mu za dobrze. Usłyszałam dzwonek. Matko kochana ile osób jeszcze do nas przyjdzie?
-Cześć Zbyszek- to był głos Magdy.
Michał od razu się jeszcze bardziej ożywił o ile to w ogóle było możliwe. Kołysał Michałka, ale ten nie chciał spać. Mi już udało się uśpić Kamilka, więc podeszłam do niego.
-No daj mi go. Widzę przecież, że cię do niej niesie.
-Dzięki- uśmiechnął się i podał mi synka.
Nie wiem czy to Kubiak tak na niego działał, że nie mógł zasnąć, ale mi się udało go uśpić błyskawicznie. Wróciłam do salonu i zastałam tam Magdę siedzącą przyjmującemu na kolanach. Usiadłam obok męża.
-No to widzę, że chyba będziecie tu razem mieszkać- zaśmiałam się.
-Mam nadzieję- powiedział Dzik i spojrzał na ukochaną- Zgodzisz się?

Proszę komentujcie. Lepiej się pisze, gdy się wie, że się ma dla kogo ;)

3 komentarze:

  1. Spokojna twoja! Masz dla kogo pisać ^^ Kubiaczek się rozchulał hoho ;)
    ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Co tu się dzieje! :O Człowieka nie ma zaledwie 3 dni a tu takie akcje.. ;) Uwielbiam to opowiadanie! :) Tu zawsze coś się dzieje, nie jest nudno. ;-)

    OdpowiedzUsuń