niedziela, 5 maja 2013

Rozdział XCI

        W sobotę chodziłam z Natką po sklepach. Przypomniało mi się jak to ja szukałam sukni ślubnej. Uśmiechnęłam się na tę myśl. Weszłyśmy do kolejnego sklepu. Do tej pory nic odpowiedniego nie znalazłyśmy. Oglądałyśmy wszystko. W końcu coś znalazłyśmy. Natka poszła przymierzyć.
-Ślicznie wyglądasz- powiedziałam, gdy wyszła.
-Też mi się podoba. Chyba w końcu znalazłyśmy- uśmiechnęła się- Teraz tobie trzeba coś znaleźć- zakomunikowała.
-Jak to mi?- spytałam.
-No jako moja świadkowa musisz coś ładnego znaleźć.
-Ale dziś?
-No jasne. Nie marudź tylko przebieram się i szukamy czegoś dla ciebie.
Tak jak powiedziała tak zrobiłyśmy. Szukałyśmy długo. Nic mi się nie podobało. Natka co chwila coś znajdywała, ale to nie był zupełnie mój styl. Nie wierzyłam, że uda nam się coś znaleźć. Zostały jeszcze dwa sklepy. Westchnęłam i weszłam za przyszłą panną młodą do jednego z nich.
-Monia, a ta?- spytała pokazując mi swoje znalezisko.
-Łał ładna- uśmiechnęłam się- W końcu coś fajnego znalazłaś.
Wzięłam od niej sukienkę i poszłam do przymierzalni. Leżała bardzo dobrze. Uśmiechnęłam się i pokazałam przyjaciółce.
-Super! To chyba udało nam się i mamy wszystko.
-Na to wygląda.
Przebrałam się, zapłaciłam i poszłyśmy na kawę.
-Słucham mam do ciebie małą prośbę. Ja tobie przechowałam suknię czy teraz ty mi możesz?
-Jasne, a co boisz się, że Dawid będzie szukał?- zaśmiałam się.
-Znasz go. Jest do tego zdolny.
-W sumie racja.
Dopiłyśmy kawę i pojechałyśmy do mnie. Schowałam suknię Natki, a potem poszłam do kuchni pomóc Zbyszkowi.
-No jak ci idzie?- spytałam.
-Jest dobrze- odwrócił się przodem do mnie i mnie pocałował- Jak zakupy?
-Mamy suknię ślubną ja też mam sukienkę na ślub. Wszystko mamy.
-A pokażesz?
-Na pewno nie teraz. Jak dzieci?
-Właśnie to chyba było najtrudniejsze. Jak jeden płacze to drugi też zaczyna. Może lepiej już teraz rozdzielmy im pokoje.
-Chyba masz rację. To co ja dokończę, a ty przeniesiesz łóżeczko?
-O nie nie nie. Jak ja będę je przenosił ktoś musi wziąć małego na ręce.
-Natka pomożesz?- spytałam.
-Jasne.
Poszła z Zibim na górę. Po chwili wrócili i zakomunikowali, że misja wykonana. Włożyłam mięso i pieczarki do pojemnika. ZB9 wziął go i postawił koło grilla. Po chwili zaczęli się schodzić goście. Na wstępnie przyszedł Igła z rodzinką.
-No imprezę uznaję za otwartą- powiedział na wstępie.
-Tato pamiętasz jak założyliśmy się o wynik meczu?- spytał Seba.
-No pamiętam. Wygrałeś niestety.
-Właśnie, więc masz spełnić moją zachciankę.
-No wiem. Co chcesz?
-Żebyś nie pił na dzisiejszej imprezie.
Po słowach młodego wybuchnęliśmy śmiechem. Mina Krzyśka była bezcenna.
-Seba kochany synku masz serce zrobić to tatusiowi?- kucnął przy nim.
-A pamiętasz jak zmuszałeś mnie do jedzenia szpinaku? Teraz jesteśmy kwita- Ignaczak wystawił tacie język.
-Widzisz Igła? Z synem nie warto zadzierać- zaśmiał się Zbyszek.
-Kochanie pamiętaj, że Piotruś zaczyna się wdawać w Sebę- powiedziałam.
-Chcecie zobaczyć dalszą część rozmowy Seby z Krzyśkiem o dzieciach?- spytała Iwona.
-Jasne- uśmiechnęliśmy się.
-Nie ma co oglądać.
Krzysiu próbował nas powstrzymać, ale już włożyliśmy płytę z nagraniem. Wtedy zadzwonił dzwonek i cała reszta gości przyszła. Wszyscy zgromadzili się w salonie i zaczęli oglądać. Lepszej polskiej komedii nikt z nas nie oglądał.

Oddaję rozdział. Zapraszam do czytania mojego nowego opowiadania  http://moni2824-milosc-do-siatkarza.blogspot.com/  Komentujcie ;)

1 komentarz:

  1. Nie mogę doczekać się dalszej rozmowy o dzieciach! Po prostu nie mogę! Seba rządzi! Pokonuje samego Krzysia! :D
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń