Zbyszek
poszedł ze mną na rozmowę w sprawie szczegółów kontraktu.
Dzieci zostawiliśmy z Kubiakiem, chociaż na początku miałam
wątpliwości czy to dobry pomysł, ale w końcu mąż mnie
przekonał.
-Jeśli
chcieliby cię wkręcić to mój menażer ci to powie. Od dzisiaj
będzie także ciebie reprezentował- mówił uśmiechnięty.
-Kochanie,
ale mi nie jest potrzebny jakiś wielki kontrakt. Mi wystarczy to, że
spełniam marzenia, kasa nie jest najważniejsza.
Pocałował
mnie i weszliśmy do gabinetu, gdzie siedział już menażer Zibiego.
Długo rozmawialiśmy. W końcu udało się nam dojść do
porozumienia. Byłam zadowolona z tego spotkania. Zaczęliśmy
rozmawiać o zespole podczas gdy drukowano mi umowę. Po podpisaniu
jej wyszłam uśmiechnięta.
-Atakująca-
powiedział ZB9 i wypiął dumnie pierś- Bardzo dobra pozycja.
-Wiem-
pocałowałam go.
Po
drodze do domu zrobiliśmy jeszcze zakupy. Gdy dotarliśmy na miejsce
Michał latał po podwórku. Spojrzałam zdziwiona na męża, ale
pokręcił głową, że nie wie o co chodzi. Wyszliśmy i go
zatrzymaliśmy.
-Co
ty wyprawisz?- spytał Zbyszek.
-Ten
wasz syn to diabeł. Wiedział, że to tam jest!
-Ale
co?- zdziwiłam się.
Dzik
zaczął podskakiwać, a zza rogu wyłonił się Piotruś zwijający
się ze śmiechu.
-Wujek
usiadł sobie na mrowisku czerwonych mrówek i kilka mu w gacie
powłaziło- mówił przez śmiech.
Z
mężem wybuchnęliśmy śmiechem. Biedy Michał nadal starał się
wytrzepać mrówki z majtek.
-Oj
Misiu trzeba uważać- udało mi się wydusić.
-To
przez waszego syna! Chciał piknik na trawie i kazał mi tam usiąść!
-Wiesz,
że on z Sebą dużo czasu spędza to mogłeś się domyślić, że
już się dużo od niego nauczył- zaśmiał się Zbyszek.
-Ty
się nie śmiej, bo jak mnie nie będzie to ty zostaniesz ofiarą
psikusa.
-Nie,
ja nie. Mój synek takie atrakcje trzyma dla wujka. Co będzie ojca
zabawiał, jak gościa lepiej.
Kubiak
w końcu pozbył się mrówek, ale trochę go w tyłek pogryzły i
nie mógł usiedzieć. Mój mąż miał nie złą zabawę z
Piotrusiem. W końcu musiał iść.
-A
jak chcesz usiedzieć w samochodzie?- mój mąż i syn powiedzieli
równocześnie i znów wybuchnęli śmiechem.
-Jakoś
sobie poradzę.
-Gorzej
na treningu. Twarde krzesełka nie to co w samochodzie i wszyscy będą
wiedzieć.
-Jeśli
się wygadasz- spojrzał na niego błagalnie.
-Zobaczymy-
uśmiechnął się Zbyszek.
Dzik
wyszedł, a ja poszłam sprawdzić co u dzieci. O dziwo bliźniaki
spały. Włączyłam laptopa i zobaczyłam te wszystkie artykuły.
Zbigniew Bartman wciąga swoją żonę w świat siatkówki, Nowa
atakująca drużyny z Rzeszowa. Czy gra tak dobrze jak jej mąż?
Westchnęłam i przeszłam do komentarzy w jednym z nich. Zbyt miłe
to one nie były: Wyszła za siatkarza i teraz stara się przy nim
wybić. ; Może myśli, że przez nazwisko przyjmą ją wszędzie.
Nie chciało mi się czytać dalej. Poczułam rękę na ramieniu.
Zbyszek przeczytał wszystko.
-Nie
przejmuj się. Ludzie muszą się po wyżywać jak zobaczą twoją
grę to odszczekają to.
-Ja
się nie przejmuję- uśmiechnęłam się- Wiem, że uda mi się
wkupić w łaski kibiców wcześniej czy później.
-I
to jest bardzo dobre podejście- pocałował mnie i podniósł z
krzesła.
Zaczął
całować mnie po szyi, a jego ręka powędrowała pod moją bluzkę.
Ściągnęłam już z niego koszulkę. Wtedy usłyszałam płacz i
się zaśmiałam.
-No
chyba ich pogieło, żeby w takim momencie płakać?
-Idź
ty co?- zrobiłam błagalne oczy.
-No
dobra.
Ubrał
koszulkę i poszedł do synka.
Przepraszam za późną porę, ale byłam na imieninach. Jutro raczej nie będzie rozdziału, bo idę na komunię kuzynki, na którą swoją drogą nie mam najmniejszej ochoty. Komentujcie :)
Ja komunię mam za tydzień... Szczerze to nie lubię za bardzo takich imprez XD
OdpowiedzUsuńAkcja z mrówkami-mistrzem! :D. Widać Sebek jest dobrym nauczycielem xD