Przez ostatnie dwa
tygodnie mnóstwo czasu spędzaliśmy ze Zbyszkiem w domu. Chcieliśmy
jak najszybciej go skończyć. Teraz zostało już tylko
przewiezienie wszystkich rzeczy.
-Ja wam pomogę-
zaoferował Michał.
Okazało się, że gdy
wyszedł od nas z Magdą jakaś matka spacerowała z córką.
Dziewczynka podbiegła do niego i zaczęła wołać do mamy, że
kosmici naprawdę istnieją. Magda pomagała mi pakować wszystkie
rzeczy, a Kubiak z Zibim byli w tym czasie na treningu.
-Dziękuję ci za pomoc.
-Nie ma za co.
Gdy skończyłyśmy
siatkarze wrócili i zaczęli znosić wszystkie pudła do samochodów.
Dzięki temu wystarczyły dwa przejazdy. Na miejscu Dziku spojrzał
na Zbyszka.
-Masz- mój mąż rzucił
mu klucze od naszego starego mieszkania- Nie będziesz musiał już w
tym hotelu mieszkać.
-Dzięki.
Pożegnaliśmy się i
weszliśmy do domu. Westchnęłam i zaczęłam wszystko rozpakowywać.
Poczułam ręce na biodrach.
-Pokażesz mi w końcu
naszą sypialnię?- spytał.
-Teraz już mogę-
wzięłam go za rękę i poprowadziłam na górę.
Po drodze sprawdziłam
jeszcze pokoje dzieci. Wszyscy spali. To był dla nich ciężki
dzień. W końcu doszliśmy do naszej nowej sypialni.
-Kochanie jest cudowna-
powiedział i przytulił mnie- No to teraz trzeba ochrzcić nowe
łóżko- zaczął całować mnie po szyi.
Oddawałam każdy
pocałunek. W końcu wszystko było na swoim miejscu. Mieliśmy
piękny dom, cudowne dzieci. Czego mogliśmy chcieć więcej? Rano
obudziłam się wtulona w męża. Uśmiechnęłam się, pocałowałam
go delikatnie, żeby się nie obudził i zeszłam na dół. Nie
zdążyłam nic rozpakować, więc zabrałam się za to teraz. Gdy
rozpakowałam większość rzeczy kuchennych poczułam ręce na
biodrach.
-Kochanie. Mieliśmy to
razem zrobić.
-Wiem, ale trzeba
śniadanie zrobić, a nie mamy z czego.
-To dziś na śniadanie
pojedziemy na miasto- zaproponował- A potem wszystko rozpakujemy.
-Niech będzie-
uśmiechnęłam się i pocałowałam Zbyszka.
Usłyszałam płacz
dzieci. Razem z mężem poszliśmy do nich. Nakarmiłam je, a potem
Zbyszek przewinął. Przebraliśmy się i pojechaliśmy. Po śniadaniu
wróciliśmy do domu. Wzięliśmy się za rozpakowanie pudeł.
-O kurcze- ZB9 popatrzył
na zegarek- Za pół godziny mam trening.
-No tak i na mnie
wszystko spada. Leć- pocałowałam go.
Wziął torbę i wyszedł.
Udało mi się już
wszystko rozpakować. Zmęczona położyłam się na kanapie. Nawet
nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Obudził mnie płacz bliźniaków.
Wstałam i poszłam do nich. Ciężko sobie poradzić z dwójką
naraz. Trzymałam Kamilka, a Michałek leżał i płakał. Do
sypialni wszedł Zbyszek. Uśmiechnęłam się. Podszedł do mnie,
pocałował i wziął na ręce synka. Gdy udało nam się ich uśpić
zeszliśmy na dół.
-Już wszystko
rozpakowałaś?
-Jakoś mi się udało. W
sobotę jadę z Natką kupić suknię ślubną.
-Myślałem, że zrobimy
grilla. Taka pierwsza impreza w nowym domu.
-Możemy zrobić.
Przecież nie będę z nią cały dzień w sklepie siedzieć.
-To zapraszamy całą
drużynę, do tego Kamil z Izą i Dawid z Natką?
-Tak, ale wiesz, że w
takim razie ty będziesz musiał wszystko przygotować?
-Jakoś sobie poradzę.
Nagle do salonu wleciał
huragan „Piotruś”. Już zaczął brać przykład z Seby.
-Tato powtórka meczu
finałowego leci.
-No to oglądamy- Zbyszek
posadził sobie syna na kolanach i włączył telewizor.
Podczas oglądania syn
komentował każdą akcję ojca.
-Tato, ale to trzeba
trafić w to pomarańczowe- mówił, gdy ZB9 wysłał piłkę w aut-
A tutaj mogłeś podbić. Byłeś blisko- powiedział jak Zbyszek nie
obronił piłki.
-Synek chyba zabronię ci
spotkań z Sebą- zagroził Zibi.
Dziś rozdział dość wcześnie, bo o 20 finał Orlen ligi. Komentujcie ;)
Haha Piotrek jak komentuje XD Taka tam mała kopia Seby się staje :D
OdpowiedzUsuńPiotruś upodabnia się do Seby! :D
OdpowiedzUsuńTrzy dni nie mogę czytać i tyle się dzieje!
Pozdrawiam
nowy Seba Ignaczak powstaje ;d
OdpowiedzUsuń