sobota, 4 maja 2013

Rozdział XC

       Przez ostatnie dwa tygodnie mnóstwo czasu spędzaliśmy ze Zbyszkiem w domu. Chcieliśmy jak najszybciej go skończyć. Teraz zostało już tylko przewiezienie wszystkich rzeczy.
-Ja wam pomogę- zaoferował Michał.
Okazało się, że gdy wyszedł od nas z Magdą jakaś matka spacerowała z córką. Dziewczynka podbiegła do niego i zaczęła wołać do mamy, że kosmici naprawdę istnieją. Magda pomagała mi pakować wszystkie rzeczy, a Kubiak z Zibim byli w tym czasie na treningu.
-Dziękuję ci za pomoc.
-Nie ma za co.
Gdy skończyłyśmy siatkarze wrócili i zaczęli znosić wszystkie pudła do samochodów. Dzięki temu wystarczyły dwa przejazdy. Na miejscu Dziku spojrzał na Zbyszka.
-Masz- mój mąż rzucił mu klucze od naszego starego mieszkania- Nie będziesz musiał już w tym hotelu mieszkać.
-Dzięki.
Pożegnaliśmy się i weszliśmy do domu. Westchnęłam i zaczęłam wszystko rozpakowywać. Poczułam ręce na biodrach.
-Pokażesz mi w końcu naszą sypialnię?- spytał.
-Teraz już mogę- wzięłam go za rękę i poprowadziłam na górę.
Po drodze sprawdziłam jeszcze pokoje dzieci. Wszyscy spali. To był dla nich ciężki dzień. W końcu doszliśmy do naszej nowej sypialni.
-Kochanie jest cudowna- powiedział i przytulił mnie- No to teraz trzeba ochrzcić nowe łóżko- zaczął całować mnie po szyi.
Oddawałam każdy pocałunek. W końcu wszystko było na swoim miejscu. Mieliśmy piękny dom, cudowne dzieci. Czego mogliśmy chcieć więcej? Rano obudziłam się wtulona w męża. Uśmiechnęłam się, pocałowałam go delikatnie, żeby się nie obudził i zeszłam na dół. Nie zdążyłam nic rozpakować, więc zabrałam się za to teraz. Gdy rozpakowałam większość rzeczy kuchennych poczułam ręce na biodrach.
-Kochanie. Mieliśmy to razem zrobić.
-Wiem, ale trzeba śniadanie zrobić, a nie mamy z czego.
-To dziś na śniadanie pojedziemy na miasto- zaproponował- A potem wszystko rozpakujemy.
-Niech będzie- uśmiechnęłam się i pocałowałam Zbyszka.
Usłyszałam płacz dzieci. Razem z mężem poszliśmy do nich. Nakarmiłam je, a potem Zbyszek przewinął. Przebraliśmy się i pojechaliśmy. Po śniadaniu wróciliśmy do domu. Wzięliśmy się za rozpakowanie pudeł.
-O kurcze- ZB9 popatrzył na zegarek- Za pół godziny mam trening.
-No tak i na mnie wszystko spada. Leć- pocałowałam go.
Wziął torbę i wyszedł.
Udało mi się już wszystko rozpakować. Zmęczona położyłam się na kanapie. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Obudził mnie płacz bliźniaków. Wstałam i poszłam do nich. Ciężko sobie poradzić z dwójką naraz. Trzymałam Kamilka, a Michałek leżał i płakał. Do sypialni wszedł Zbyszek. Uśmiechnęłam się. Podszedł do mnie, pocałował i wziął na ręce synka. Gdy udało nam się ich uśpić zeszliśmy na dół.
-Już wszystko rozpakowałaś?
-Jakoś mi się udało. W sobotę jadę z Natką kupić suknię ślubną.
-Myślałem, że zrobimy grilla. Taka pierwsza impreza w nowym domu.
-Możemy zrobić. Przecież nie będę z nią cały dzień w sklepie siedzieć.
-To zapraszamy całą drużynę, do tego Kamil z Izą i Dawid z Natką?
-Tak, ale wiesz, że w takim razie ty będziesz musiał wszystko przygotować?
-Jakoś sobie poradzę.
Nagle do salonu wleciał huragan „Piotruś”. Już zaczął brać przykład z Seby.
-Tato powtórka meczu finałowego leci.
-No to oglądamy- Zbyszek posadził sobie syna na kolanach i włączył telewizor.
Podczas oglądania syn komentował każdą akcję ojca.
-Tato, ale to trzeba trafić w to pomarańczowe- mówił, gdy ZB9 wysłał piłkę w aut- A tutaj mogłeś podbić. Byłeś blisko- powiedział jak Zbyszek nie obronił piłki.
-Synek chyba zabronię ci spotkań z Sebą- zagroził Zibi.

Dziś rozdział dość wcześnie, bo o 20 finał Orlen ligi. Komentujcie ;)

3 komentarze:

  1. Haha Piotrek jak komentuje XD Taka tam mała kopia Seby się staje :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Piotruś upodabnia się do Seby! :D
    Trzy dni nie mogę czytać i tyle się dzieje!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. nowy Seba Ignaczak powstaje ;d

    OdpowiedzUsuń